Założenia doktrynalne a rzeczywistość

Jednocześnie, co również zostanie szczegółowo opisane dalej, przewidywana w  II fazie wojny obronnej możliwość wykonania kontrnatarcia będzie bardzo trudna do wykonania (o ile w ogóle realna). Bowiem na północy (strefa B) autorzy S&F przeznaczyli do niego głównie jednostki piechoty zmechanizowanej na trakcji kołowej, pozbawionej czołgów (rezygnacja z T72 oraz PT-91). Gdy tymczasem siły pancerno-zmechanizowane (zwłaszcza 18 dywizja potencjalnie na Abramsach), mają podjąć bitwę obronną przeciw czołówce natarcia przeciwnika. Co jest de facto odwróceniem wielowiekowej tradycji i zasadzie stosowania kawalerii na flankach (manewr, okrążenie) oraz powstrzymywania głównych sił przeciwnika za pomocą piechoty.

Grafika z raportu ANW (s. 205) pokazująca wydzielone strefy na t
Graf.8 – Grafika z raportu ANW (s. 205) pokazująca wydzielone strefy na teatrze działań

W konsekwencji ewentualna kontrofensywa prowadzona z północnego skrzydła przy pomocy piechoty zmechanizowanej (brak opancerzenia czyli potencjału przełamującego obronę) przy natknięciu się  na obronę nawet sił lekkich przeciwnika mogłaby ugrzęznąć w miejscu. Nadto, gdyby Rosomaki „wpadły” nieoczekiwanie lub zderzyły się z kontratakiem rosyjskich pancernych sił odwodowych, wówczas mogłoby dojść do masakry. Bowiem w starciu z siłami pancernymi, atakująca w polu piechota zmechanizowana nie miałaby żadnych szans. Piechota może skutecznie stawiać opór kawalerii pancernej tylko wówczas, gdy broni się na dogodnych i przygotowanych do tego pozycjach.

Mając to na względzie, wg koncepcji S&F wykonanie realnego uderzenia z flanki byłoby tak naprawdę możliwe tylko przy pomocy odwodowej 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Jednak opcja ta jest mocno teoretyczna, bowiem na południe od Warszawy zespół S&F nie rozmieścił odpowiednich sił defensywnych (np. piechoty zmechanizowanej z 12 lub 16 dywizji). W konsekwencji kierunek z Brześcia (z którego wyszłoby prawdopodobnie najmocniejsze uderzenie pancerne przy użyciu najliczniejszych sił) byłby w I fazie bitwy w zasadzie niebroniony, albo broniony opcjonalnie przez stworzoną czwartą brygadę 18 dywizji. Tym samym do powstrzymania napierającej na Puławy, Dęblin i Górę Kalwarię masy pancernej trzeba by użyć odwodowej 11 dyw. kaw. panc (co jest wskazane w raporcie ANW). Oczywistym jest więc, że siły te nie mogłyby zostać użyte do głębokiego ataku flankującego, do czego siły pancerne nadają się najlepiej.

Uderzenie z najbardziej dogodnego dla Rosjan
Graf. 10. Uderzenie z najbardziej dogodnego dla Rosjan kierunku (Brześć) zostało zabezpieczone najsłabiej przez autorów ANW. W efekcie Nawet powstanie kolejnej czwartej brygady 18 dywizji nie uchroniłoby prawdopodobnie polskiej strony przed potrzebą użycia odwodu (11 dyw. panc.) w celu obrony południowej flanki i przepraw na Wiśle (Dęblin, Puławy). Rosjanie mogliby przy tym w łatwy sposób związać brygady 18 dyw. (na wschód od Wa-wy) uderzeniami pozorowanymi z Grodna, przez Park Białowieski czy Brześcia. W efekcie, wszystkie polskie siły pancerne (potencjał ofensywny) zostałyby zaangażowane do obrony na pierwszej linii frontu na głównych odcinkach natarcia. Piechota zmechanizowana (pozbawiona czołgów) operująca na flance północnej byłaby bezsilna w zakresie ew. kontruderzenia na flankę przeciwnika.

Mało tego, być może jedna z brygad 11 dywizji musiałaby wesprzeć jako odwód siły nad drugą Bitwą nad Wkrą, bowiem 12 i 16 dywizja mogłyby być w trudnej sytuacji, broniąc się zarówno przed natarciem z Białorusi (Grodno), jak i pomocniczym z Kaliningradu.

Mając na uwadze powyższe założenia raportu ANW, można więc pokusić się  o nadanie cech promowanej przez zespół S&F doktrynie. Promuje ona postawę defensywną, dość statyczną (choć przewiduje się w II fazie ewentualny manewr, to w rzeczywistości byłby on trudny lub niemożliwy do przeprowadzenia), z decentralizacją dowodzenia i wysoką autonomicznością poszczególnych jednostek. Dowódcy – pomimo zakładanej decentralizacji dowodzenia oraz teoretycznego nadania im wysokiej autonomii działania – mieliby bardzo ograniczone pole manewru. Uzależnieni od statycznych baz zaopatrzeniowych (18 dyw.), bez odpowiedniego wsparcia pancernego (12 i 16 dyw.), zaangażowani w walkę obronną (wszystkie łącznie z 11 dyw.) nie mogliby skutecznie prowadzić kontrofensyw wycelowanych głęboko na tyły przeciwnika. Co najwyżej mogliby myśleć o płytkim „kąsaniu” przeciwnika, gdyby ten okazał się nieprzygotowany i podatny. Polscy generałowie uzależnieni od trakcji kołowej (brak manewru, uzależnienie od dróg), z krótką „smyczą zaopatrzeniową”, bez potencjału przełamania obrony (brak sił pancernych na kierunku flankującym) – w rzeczywistości byliby zmuszeni do ciągłego cofania się na kolejne linie obronne aż do ostatecznej – Wisły. Tak jak to było we wrześniu 1939 roku, kiedy to cofające się polskie armie również korzystały po drodze z wcześniej przygotowanych „skrytek” zaopatrzenia. Tylko inaczej niż w 1939 roku, współczesne Siły Zbrojne RP nie miałaby czym wykonać ewentualnego kontruderzenia (tak jak to było np. nad Bzurą), a więc nie mogłyby nawet myśleć o przejęciu inicjatywy i odniesienia taktycznego zwycięstwa na polu bitwy – które wg S&F miałoby przynieść korzystny pokój.

Wskazane wyżej problemy Armii Nowego Wzoru wynikałyby m.in. z niepotrzebnego rozproszenia sił. Np. wysłania na teren Litwy dość licznego komponentu (brygady i batalionowej gruby bojowe), którego bardzo wyraźnie brakuje na południowej flance (granica stref D i E). W konsekwencji rezygnacji z części czołgów (PT-91 czy nawet T-72, które z uwagi na małą masę nadawałyby się nawet na trudniejszy teren), północna flanka byłaby pozbawiona pola manewru z opcją ciągłego cofania się przed naporem przeciwnika i bez możliwości wykonywania małych lokalnych kontruderzeń. Gdyby sytuacja stała się naprawdę poważna, należałoby zaangażować brygadę pancerną z 11 dywizji. Osłabiając tym samym odwód. Jednocześnie, gdyby Rosjanie zdecydowali się obejść Warszawę od południa (bardzo prawdopodobne w zarysowanym scenariuszu), wówczas reszta 11 dywizji musiałaby wesprzeć południową flankę 18 dywizji i zostałaby związana walką na głównym kierunku natarcia przeciwnika. W efekcie Siły Zbrojne RP nie miałyby żadnych wolnych zasobów, które mogłyby przeznaczyć na ewentualne uderzenie flankujące np. znad Wieprza. Innymi słowy, polski plan bitwy manewrowej oraz model armii opisane w raporcie S&F w rzeczywistości pozbawiłyby polskie naczelne dowództwo możliwości wykonania manewru na jakimkolwiek kierunku (ani na północy, ani w centrum, ani na południu). Nieracjonalne i mało gospodarne rozmieszczenie sił w połączeniu z ograniczoną ilością nie pozwalałoby na nic więcej, jak cofanie się w nadziei na to, aż przeciwnik wytraci impet i stanie w miejscu. Nadto, pomimo tego, że zespół S&F oznaczył Warszawę jako główny cel rosyjskiej operacji, do obrony jej przedpola przeznaczył jedną dywizję. Zakładając, że Rosjanie – zgodnie z własną doktryną – będą starali wlewać swoje jednostki (niczym wodę) w puste przestrzenie, to atak na południe od polskiej stolicy byłby niemal pewny. Co za tym idzie, należałoby natychmiast użyć odwodów. W konsekwencji 18 dywizja broniąca dalekiego przedpola (tzw. trójkąta strategicznego) pozostałaby bez odwodów i byłaby wrażliwa na zmasowany atak z trzech stron znacznie liczniejszymi siłami przeciwnika. Bowiem Rosjanie mogliby z łatwością skierować siły z południowej flanki w kierunku północnym, wspierając uderzenie z Grodna i bezpośrednie z Brześcia. W zasadzie mogłoby się okazać, że 3 brygady 18 dywizji muszą odeprzeć nagły atak całej rosyjskiej armii, w sytuacji gdy odwód w postaci 11 dyw. zostałby przeniesiony na południową flankę.

Podsumowując, olbrzymim problemem „polskiej bitwy manewrowej” jest fakt, że wycofane głęboko siły główne dają de facto Rosjanom pole manewru i możliwość elastycznego wybierania kierunków natarcia. Mało tego, o ile ruch wrogich wojsk na naszej wschodniej granicy jest kanalizowany przez puszcze i mało liczne drogi, o tyle im dalej w głąb Polski, tym Rosjanie mogliby „rozwijać” siły wszerz. Dzięki temu mogliby wykorzystać atut przewagi liczebnej, czego nie sposób zrobić w tzw. wąskich gardłach, które łatwo zablokować relatywnie małymi siłami.