W koncepcji polskiej bitwy „manewrowej” promowanej przez zespół S&F widać wyraźny brak konsekwencji, jeśli chodzi o spójność całości. Sprzeczność założeń (jak np. manewrowość) oraz proponowanych rozwiązań to jedno, jednak sam plan obronny jest hybrydą kilku wykluczających się taktyk obronnych. Z jednej bowiem strony S&F zakłada przewagę liczebną przeciwnika, wobec której należy skoncentrować siły własne bliżej centrum kraju. Z drugiej, wg raportu ANW nasza mniej liczna armia ma zostać rozczłonkowana, a jej spora część (całe brygady) mają stacjonować np. na Litwie. Jednocześnie na głównym kierunku zakładanego przez S&F uderzenia, polskie siły (konkretnie 18 dywizja) mają działać w rozproszeniu, w oparciu o kompanie operujące z bunkrów. Łatwo można sobie wyobrazić, jak wyglądałoby ewentualne zderzenie się polskiej drobnicy – która np. wyprowadzałaby akurat „miniofensywę” – z pancernym walcem znacznie liczniejszych czołówek rosyjskich.
Mało tego, autorzy S&F z naciskiem podkreślali, że zgrupowania pancerne mają służyć do „wykończenia” zmęczonego przeciwnika (założenie). Do zadania potężnego, ostatecznego ciosu. Jednocześnie (rzeczywistość) rozstawili potencjalnie najcięższe zgrupowanie pancerno-zmechanizowane (18 dywizja) na pierwszej linii frontu do odparcia na głównym centralnym kierunku przypuszczalnie najsilniejszego rosyjskiego uderzenia. Mało tego, odwodowa 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej zamiast stanowić odwód, musiałaby prawdopodobnie bronić w pierwszej linii flanki na południe od Warszawy. Jednocześnie odwód ten miałby zostać osłabiony jeszcze przed wojną, ponieważ jedna batalionowa grupa bojowa 11 dyw. powinna – zdaniem S&F – stacjonować na Litwie w okolicach Mariampolu.
W konsekwencji założenia poczynione przez S&F sprawiają, że cały polski potencjał kontrofensywny zostałby zużyty w pierwszych dniach walk w czasie działań stricte defensywnych. Jednak nie to jest największym paradoksem.