Doświadczenia historyczne

Warto w tym miejscu odwołać się do doświadczeń historycznych. W 1920 roku Józef Piłsudski wykonał manewr flankujący znad Wieprza. Użył do tego głównie piechoty, choć wskazać należy, że jego przeciwnik również dysponował głównie tego rodzaju siłami (a dodatkowo nie miał rozpoznania i został zaskoczony). W związku z czym Polacy maszerujący (pieszo!) w średnim tempie kilkudziesięciu kilometrów  na dobę (przez kilka dni) rzeczywiście zdołali dokonać niemal okrążenia głównych bolszewickich armii uderzających na północ od Warszawy (Bitwa nad Wkrą) oraz na samą stolicę. Ponadto, uderzenie Piłsudskiego weszło „w pustkę” dzięki czemu oskrzydlenie i okrążenie przeciwnika się powiodło (szybki pochód). Czasy się zmieniły i na współczesnym polu bitwy przeciwnik będzie dysponował głównie jednostkami pancerno-zmechanizowanymi. Tym samym nie sposób będzie prowadzić kontrofensywy bez zastosowania własnych sił pancernych. Nasycenie pola bitwy może być wprawdzie znacznie mniejsze (mniejsza liczebność wojsk, choć niekoniecznie jeśli chodzi o Rosję), ale przeciwnik będzie znacznie bardziej mobilny i będzie dysponował dobrym rozpoznaniem. Dlatego tak ważnym jest pozostawienie sił pancernych na ewentualną kontr-akcję w celu przejęcia inicjatywy na polu bitwy. Nie można dzisiaj również zakładać, że uderzenie z flanki wejdzie w „pustkę” i nie spotka się z masywnym kontrnatarciem, tak jak to było w 1920 roku. Do ewentualnych działań zaczepno-kontrofensywnych  potrzebny będzie potencjał przełamujący. Tymczasem autorzy S&F nie tylko przeznaczyli wszystkie siły pancerne do obrony pierwszej linii, ale w zasadzie zupełnie nie uwzględnili żadnego manewru oskrzydlającego z południa (znad Wieprza) – ponieważ nie rozstawili tam sił. Warto spojrzeć na to, jak to wyglądało w 1920 roku:

Wyszczelski „Operacja warszawska sierpień 1920, wyd. Bellona (1995)
Graf. 11. L. Wyszczelski „Operacja warszawska sierpień 1920, wyd. Bellona (1995)

Dlatego pomimo tożsamości teatru działań, w przypadku ANW doświadczenia z Bitwy Warszawskiej (w zakresie modelu polskiej armii oraz sposobu jej użycia) mogą być niewystarczające. Należałoby się przyjrzeć działaniom wojennym, jakie były prowadzone w 1920 roku na froncie ukraińskim. Gdzie polska piechota miała potężne problemy cofając się pod naporem 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego (dziś można by do niej porównać 1 Gwardyjską Armię Pancerną). Polakom udało się przetrwać, a następnie pokonać tę armię dzięki sformowaniu własnych silnych jednostek kawaleryjskich, które mogły dorównać przeciwnikowi pod względem manewru i szybkości reagowania. Oczywiście współczesna piechota jest zmotoryzowana lub zmechanizowana i posiada walor mobilności. Jednakże wciąż brakuje jej potencjału przełamania, a także zdolności ofensywnych oraz tych niezbędnych w walce w tzw. „polu” czyli w bezpośrednim zbliżeniu z przeciwnikiem. W konsekwencji, gdyby chcieć rzeczywiście wykonać ewentualny manewr (oskrzydlenie), należałoby do tego użyć „wolnych” (niezwiązanych walką) sił pancernych. W planie polskiej bitwy manewrowej opisanym w raporcie ANW, takich sił zwyczajnie brakuje. Bowiem wszystkie najprawdopodobniej zostałyby związane walką z czołówkami rosyjskiego natarcia.

Jak stwierdził szef projektu dr Jacek Bartosiak (vide wywiad z Jackiem Komudą), koncepcja polskiej bitwy manewrowej wywodzi się z taktyki zastosowanej przez Jana Sobieskiego w czasie wojny polsko-kozackiej z lat 1666-1671 w Bitwie pod Podhajcami z października 1667 roku.

Polski hetman polny prawidłowo wówczas rozpoznał zamiar przeciwnika (wyprawa grabieżczo-łupieżcza), kierunki jego pochodu oraz potencjał militarny. Tatarzy mieli przewagę liczebną, jednak ich armia była lekka, mobilna i niespecjalnie sprawdzała się w szturmie na umocnione pozycje – do czego Jan Sobieski ją niejako sprowokował. Koncepcja polskiej bitwy manewrowej zasadza się więc na rozproszeniu sił własnych, wykorzystaniu mobilności lżejszej piechoty zmechanizowanej na trakcji kołowej (dawni Dragoni) oraz sprowokowaniu Rosjan do ataku na dobrze przygotowane i umocnione pozycje w „strefie śmierci”.

I tu pojawiają się problemy na każdej z płaszczyzn. Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej są względem SZ RP wprawdzie liczniejsze (tak jak Tatarzy przeciw Sobieskiemu), ale składają się głównie z jednostek (dywizji/brygad) ciężkich. Pancerno-zmechanizowanych. Z wysokim potencjałem przełamującym, z silnym wsparciem artyleryjskim oraz powietrznym, które umożliwiają zniszczenie silnych punktów oporu lub nawet szturm na umocnione pozycje. Różnica pomiędzy zagrożeniem tatarskim z XVII wieku a zagrożeniem rosyjskim z XXI wieku jest więc diametralna. Co powinno skłaniać do refleksji, że taktyka walki przeciw tego rodzaju siłom być może powinna być jednak skrajnie różna od tej jaką powziął Sobieski przeciwko Tatarom. Co jest jednak najważniejsze, należy zadać sobie pytanie, czy zespół S&F – podobnie jak Jan Sobieski – prawidłowo odczytuje zamiary wroga oraz przewiduje jego ruchy?