Sędzia nie pomógł Niemcom skutecznie, choć starał się bardzo. Brutalne faule niemieckich piłkarzy odgwizdywał jak łagodne muśnięcia, a najczęściej jako faule Hiszpanów. Po całej serii jego „błędnych” decyzji (gdzie był VAR?), Hiszpanie przestali się wściekać. Dani Olmo nawet się uśmiał od ucha do ucha, gdy jego strzał z pola karnego na niemiecką bramkę, zablokowany nakładką, został odgwizdany jako jego faul.
Gdy okazało się, że wszyscy na stadionie grają przeciwko Hiszpanom, ci zmienili taktykę. Zaczęli grać słabiej od Niemców. Wydawało się, że tym ostatnim nie trzeba już pomagać i sami wygrają. Sędzia zdobył się nawet na nieprzyznanie im karnego, choć mógł to zrobić bardziej niż sędzia z wcześniejszego meczu Niemców z Duńczykami. Gdy cały niemiecki stadion już uwierzył, że za chwilę Niemcy dobiją przeciwników, Hiszpanie strzelili zwycięską bramkę. Na wszelki wypadek w samej końcówce dogrywki.
Niemcy zatem przegrali, choć oczekiwali zwycięstwa. Zwycięstwo wręcz im się należało.
Jaki to ma związek z Donaldem Tuskiem i polityką? Po niedawnej wizytacji jego rządu przez kanclerza Niemiec Olafa Scholza – niebagatelny. Oglądaliśmy podobną do sędziego z meczu postawę polskiego premiera. Ta postawa to całkowita zgoda na niemieckie warunki, a te są proste i jasne – Niemcy mają wygrać. Niemcy mają dokończyć polityczny podbój Europy, tak jak kiedyś podbili ją gospodarczo, dzięki wykorzystaniu siły biurokratycznego państwa, struktury Unii Europejskiej i przekupstwie elit politycznych włączanych do UE państw. Opisałem ten proces 12 lat temu.
Niemcy wygrali również, a może przede wszystkim, dzięki narzuceniu wszystkim państwom własnego sposobu gry – biurokracji jako sposobu zarządzania państwem. Politycy każdego państwa, które niemiecki sposób przyjęli, żeby dostać od Niemców pieniądze na swoje łatwe życie, oddali w niemieckie ręce los swojego państwa i narodu. Stali się sędziami i zarazem graczami pomagającymi Niemcom wygrać.
Nie myślmy jednak, że takim graczem – wykonawcą niemieckich pomysłów – jest w Polsce tylko Donald Tusk i jego najbliższe otoczenie. Takim graczem w interesie niemieckim był przez cały okres swojej politycznej kariery również Jarosław Kaczyński. Przyjął on niemiecką wizję państwa biurokratycznego za swoją, najlepszą dla rozwoju Polski. Dlatego przegrał, a my razem z nim.
Jarosław Kaczyński nie mógł wygrać z Niemcami, ponieważ chciał ograć Niemców w ich grę. Wygrać z Niemcami można obecnie tylko tak, jak zrobili to Hiszpanie, grając po swojemu i dyskretnie. Inaczej się nie da, ponieważ zbyt wielu, w Polsce i poza nią, gra na całkowite zwycięstwo Niemiec w Europie.
Jan Azja Kowalski