Innym pomysłem twórców raportu ANW jest powierzenie zadań logistycznych podmiotom cywilnym (s. 40 raportu):
Przede wszystkim należy rozwiać mit szerzony nie w samym raporcie, a w wypowiedziach i prezentacji dotyczącej ANW. Księgowość w armii jest prowadzona przez cywilów, a nie żołnierzy. Natomiast do końca nie wiadomo, skąd zaczerpnięto tego rodzaju „innowację” bowiem trudno jest znaleźć historyczny przykład na to, by ktokolwiek zdecydował się na powierzenie logistyki armii podmiotom prywatnym lub cywilom. I nic dziwnego.
W czasie wojny – gdy całe społeczeństwo jest trapione licznymi brakami zaopatrzeniowymi – zaopatrzenie dla wojska jest szczególnie istotne. Nie było chyba konfliktu zbrojnego, w którym część tego zaopatrzenia by nie przepadała (kradzieże, łapówkarstwo etc.) – i to będąc pod opieką żołnierzy. Strach pomyśleć co mogłoby się dziać, gdyby zaopatrzenie było zarządzane przez cywilów. Ci nie podlegają bowiem wojskowej jurysdykcji sądowej a zwłaszcza sądowi polowemu. W konsekwencji skala rozkradania mienia wojskowego mogłaby przebić wszelkie rekordy.
Trudno jest też sobie wyobrazić, by w trakcie trwania działań wojennych cywile – z narażeniem życia – wykonywali powierzone im obowiązki. Może tak być, ale nie byłoby narzędzia, które odstraszałoby ich od ewentualnej rezygnacji. Kontrakty cywilno-prawne lub nawet umowy o pracę to zupełnie coś innego niż służba wojskowa. Te pierwsze można zwyczajnie rozwiązać lub wypowiedzieć. Wstępując do wojska, dana osoba przewiduje co się może stać i jakie będą dla niej konsekwencje. Tymczasem cywile realizując np. transport towarów czy serwis sprzętu i urządzeń wojskowego „nie piszą się na wojnę” przystępując do pracy. Nastawienie mentalne takich ludzi jest zupełnie inne. Mało tego, musieliby mieć płacone rynkowe wynagrodzenia, jednak nie obowiązywałyby ich zasady panujące w wojsku (oszczędność na etatach żadna).
Nadto, należy mieć na uwadze fakt, że osoby zatrudnione na umowie o pracę mogą zwyczajnie rozwiązać umowę i wyjechać za granicę po lepsze zarobki (których nie przebijemy z uwagi na przelicznik walut euro/funt-złoty). Dotyczyłoby to zwłaszcza osób o wysokich kwalifikacjach i doświadczeniu.
Posiadając cywilną logistykę oraz zaplecze serwisowe, dowódcy nigdy nie mieliby pewności, czy gdy wybuchnie wojna to ich jednostki utrzymają zdolność bojową! Nadto w trakcie samych działań wojennych nie istniałyby mechanizmy przeciwdziałające „dezercji” cywilów.
W konsekwencji pomysł zespołu S&F dotyczący cywilnego zaplecza serwisowo-logistycznego de facto mógłby doprowadzić do kompletnego chaosu i braku wydolności jeśli chodzi o zaopatrzenie i obsługę techniczną Wojska Polskiego. Trudno to uznać za zwiększenie niezależności i autonomiczności armii.