WOT i cywile na rzeź

Zadziwia również podejście autorów ANW w zakresie użycia WOT-u. Jeszcze kilka lat temu dr Jacek Bartosiak krytycznie odnosił się do formowania nowego rodzaju sił zbrojnych. I stanowczo sprzeciwiał się do używania WOT-u na froncie, zwłaszcza do walki z regularnymi wojskami przeciwnika. „To byłaby rzeź” , „Bezsensowne przelewanie krwi” – argumentował. Tymczasem w modelu ANW w ramach prowadzenia bitwy manewrowej to WOT ma być pierwszą linią obrony na froncie i fortyfikować oraz bronić wybranych miast i węzłów komunikacyjnych (tj. Biała Podlaska, Łomża, Radzyń Podlaski).

str. 196 raportu ANW

Wystarczy rzut oka na mapę by zobaczyć, że miasta te są bardzo daleko od tzw. „strefy śmierci”, w której stacjonowałyby główne polskie siły wraz z artylerią oraz obroną przeciwlotniczą. Mając tego świadomość (chyba?), autorzy raportu stwierdzają (s. 196):

Kompletnie niezrozumiałym jest wyciągnięcie takiego wniosku, w sytuacji, w której pozostawienie bez żadnego wsparcia słabych i rozproszonych jednostek WOT będzie wręcz zachęcało Rosjan do zajęcia ważnych miast i węzłów komunikacyjnych. Czego przy postawieniu porządnej obrony by rzeczywiście starali się uniknąć.

Mało tego, pozostawienie WOT-u skazanego na okrążenie, bowiem koncepcja S&F zakłada oddanie wschodu Polski niemal bez walki, wręcz gwarantuje próbę zdobycia miast i węzłów komunikacyjnych oraz straty w ludności cywilnej wynikające z ciężkiego ostrzału artyleryjskiego oraz bombardowań lotniczych bronionych budynków (i pewnie nie tylko ich). Wystarczy spojrzeć na doświadczenia z Syrii oraz obejrzeć zdjęcia ze zgruzowanych i zdewastowanych syryjskich miast, które były odbijane przez siły rosyjsko-syryjskie. Tymczasem w przypisie na str. 196 raportu S&F, autorzy zamierzają przekształcić „z łatwością” budynki cywilne w „fortyfikacje” – tak, jakby Rosjanie nie dysponowali specjalnymi bombami i pociskami burzącymi potrafiącymi uporać się nie tylko z budynkiem cywilnym, ale i z betonowym bunkrem wpuszczonym głęboko w ziemię (s.196):

Dla lekkiej, nieregularnej piechoty złożonej z ochotników byłaby to zwyczajna rzeź bez szans na zwycięstwo. Sensem utrzymywania WOT-u jest to, że żołnierze z tej formacji mogą dawać stosunkowo niewielkiej armii zawodowej odpowiednią liczebność oraz nasycenie pola walki (czyli rola wspierająca). Oczywiście głównym zadaniem WOT-u ma być działanie na tyłach, wypełnianie luk, obrona przed dywersją i przejmowanie zadań, którymi wojska liniowe nie powinny się zajmować, a które musiałyby zostać wykonane. Wreszcie, żołnierze WOT-u stanowią rezerwę osobową dla wojsk liniowych. Tymczasem zespół S&F, wydając WOT na okrążenie i rzeź na pierwszym froncie, pozbawia polską armię liczebności w linii, bezpieczeństwa na zapleczu, a także uzupełnień w sytuacji poniesienia strat. Innymi słowy, jednym pomysłem autorzy S&F zdewastowali całą koncepcję Wojsk Obrony Terytorialnej, która to koncepcja w każdym kraju wygląda podobnie (vide Finlandia, czy Ukraina).

Ponadto należy pamiętać, że najskuteczniejszą metodą walki z „partyzantami” (za jakich Rosjanie mogliby uznać żołnierzy WOT) jest terror. Innymi słowy przy decydowaniu się na tego rodzaju styl prowadzenia obrony trzeba zdawać sobie sprawę, że Rosjanie mogą nie mieć cierpliwości dla podejmowanych przez polską stronę działań dywersyjnych. W konsekwencji może to skutkować pacyfikacją wsi i miasteczek. Zakładanie a priori, że tego nie zrobią, jest błędem. Wystarczy by jednemu z rosyjskich oficerów urwało rękę, lub by zginął mu np. brat, a mogłyby mu puścić wszelkie hamulce moralne, do których rosyjskie dowództwo często nie przywiązywało na wojnie znacznej wagi. Wojna zmienia okoliczności i perspektywę. Brutalność pacyfikacji na terenach zajętych przez wroga należy wkalkulować w koszty ewentualnej taktyki oddania terenu i prowadzenia na nim walki dywersyjnej lub metodą partyzancką. Co znów pokazuje, jak fatalną dla Polski będzie wojna obronna przeciw Rosji prowadzona na własnym terytorium.

Warto ponadto zwrócić uwagę na fakt, że autorzy raportu ANW dostrzegli dobre – jeśli chodzi o obronę – warunki terenowe wokół Białystoku (str. 198-200 raportu). Mając tego świadomość, twórcy raportu rezygnują z ich wykorzystania proponując pozostawienie osamotnionych żołnierzy WOT w celu obrony miasta. Mało tego, sami wskazują, że przeciwnik to miasto zwyczajnie okrąży. A więc w samym planie bitwy świadomie (choć bez pisania wprost) spisują na straty rozlokowanych tam żołnierzy, godząc się z faktem łatwego przejęcia miasta przez Rosjan.