back to top
More

    Partie i polityka. Diagnoza polskiego systemu władzy.

    Strona głównaIdeePartie i polityka. Diagnoza polskiego systemu władzy.

    Polecamy w dziale

    Wyzwania stojące przed Polską

    Musimy zrobić rachunek zysków i strat, nie dla formacji politycznej, nie dla własnego środowiska, nie pod kątem karier tych czy innych osób, ale dla dobra narodu i państwa. Powinniśmy przeanalizować ewentualne skutki wyjścia z UE.

    Refleksje na Boże Narodzenie

    Koniecznie karp, prezenty pod choinkę, jeszcze opłatek, odpalić kolędy i możemy świętować. Czym jest Boże Narodzenie dziś? Na naszych oczach upada cywilizacja zbudowana na nauce Chrystusa. Powrót do źródeł to jedyny nasz ratunek.

    Paweł Zastrzeżyński, Nim kur zapieje… (list otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy)

    PAD wbrew swoim zapowiedziom z kampanii wyborczej 2015, podpisał Ustawę o finansowaniu in vitro. Przeciwko było tylko 100 posłów PiS (194). Pozostali, jak MM byli za, lub wstrzymali się, jak JK. Dlaczego zostaliśmy oszukani? (red)

    Wszystkich Świętych Obcowanie

    1 listopada przypomina nam trzy prawdy. 1. Że święci nadal żyją, chociaż fizycznie nie ma ich już wśród nas. 2. Istnieje życie inne od tu i teraz. 3. A skoro tak, to istnieje dawca życia na tyle mocny, że pozwala umarłym żyć dalej.
    “Wykonywanie władzy politycznej czy to we wspólnocie, czy to w instytucjach reprezentujących państwo powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych korzyści z pominięciem dobra wspólnego". JPII

    W porównaniu z liczbą osób mających prawa wyborcze partie są małe liczebnie i uzależnione od swoich przywódców. Ich członkowie często angażują się w politykę ze względu na posady, które liderzy hojnie rozdają po wyborach.

    Postawione tu tezy dotyczą czterech obszarów, nad którymi należy pracować, żeby poprawić kondycję polskiego republikanizmu:

    • Erozja  wartości cywilizacji łacińskiej, słaba znajomość w społeczeństwie polskim dobrych tradycji republikanizmu I Rzeczypospolitej, patriotyzmu, postaw odpowiedzialnych za kraj,  aktywności obywatelskiej;
    • Upowszechnienie postaw, w których interesy jednostek i wąskich grup są stawiane ponad interes ogółu. Brak w społeczeństwie  skutecznych mechanizmów obronnych;
    • niepełny, często zmanipulowany dostęp do rzetelnej informacji o kandydatach, komitetach wyborczych, partiach i ich programach, propozycjach dla społeczności lokalnych, dla całej Polski, brak należytej  dbałości  o zdywersyfikowany kapitałowo, różnorodny, reprezentujący różne poglądy rynek mediów;
    • Nieczytelny, skomplikowany dla przeciętnego wyborcy  system liczenia głosów, finansowania partii politycznych jak inne rozwiązania w obszarze organizacyjno-prawnym nie sprzyjają szerokiej partycypacji społecznej, utrudniają  polityczną konkurencji zwłaszcza ze strony nowych inicjatyw;
    • niechęć przywódców   partii do stosowania autentycznego  mechanizmu demokracji wewnętrznej wyłaniającego tak liderów partyjnych jak i reprezentantów środowisk politycznych w wyborach wszystkich szczebli ogranicza kontrolę społeczną i osłabia  mechanizm samo naprawy. 
    • Deficyt autentycznego  mechanizmu demokratycznego w partiach politycznych, brak transparentnych  praktyk wyboru liderów, kandydatów, na listy wyborcze ułatwia demontaż odejście od dobrych praktyk doboru kadr zarządzających w administracji państwowej i podmiotach gospodarczych z dominującym udziałem skarbu państwa.       

    Wartości i etos obywatelski

    Silny fundament wartości cywilizacji łacińskiej, który kształtował nasz naród przez setki lat, był też podstawą polskiej wersji etosu obywatelskiego, polskiego republikanizmu, najpierw szlacheckiego, potem angażującego wszystkie warstwy społeczeństwa. Zabory, okupacje, a przede wszystkim eksperymenty społeczne, którym zostaliśmy poddani w okresie rządów komunistów, podważyły wiele z tych wartości, nie dając niczego w zamian. 

    Demoralizacja ujawniła się z całą siłą w okresie upadku komunizmu. W czasach realnego socjalizmu w myśl partyjnej zasady wynoszono na ważne stanowiska w państwie i w gospodarce tzw. awangardę narodu – komunistów. To miało zapobiec awansowaniu osób wrogich systemowi, a w rezultacie poskutkowało promowaniem karier ludzi miałkich moralnie, oportunistów – „miernych, biernych, ale wiernych”. W okresie transformacji w miejsce tej zasady wkradły się klientyzm, koteryjność i nepotyzm.   

    A teraz przecież już sami wybieramy swoich przedstawicieli. Nikt nam nie narzuca, na kogo mamy głosować. Tymczasem zbyt rzadko padają pytania o merytoryczne przygotowanie kandydatów, nie mówiąc o walorach etycznych  nie analizuje się rozwiązań proponowanych przez ich komitety wyborcze i partie, tego, jak zapowiadane zmiany polepszą sytuację Polski czy społeczności lokalnych.

    System demokratyczny powinien dawać społeczeństwu możliwość wpływu na dobór ludzi rządzących naszym krajem, na ocenę ich pracy. Warunkiem jednak jest powszechna zgoda co do podstawowych wymagań, jakie wyborcy powinni stawiać swoim przedstawicielom. Kandydatów do rządu i samorządów powinno się poddawać ocenie społecznej, by wymuszać na nich ciężką pracę, najwyższe standardy etyczne, zaangażowanie i profesjonalizm. Skąd zatem casusprezydenta Gorzowa Wielkopolskiego? Aresztowano go, był podejrzany o przestępstwa korupcyjne, ale nie zniechęciło to ludzi do wybrania go w 2006 r. na następną kadencję[1]. Dlaczego w ostatnich wyborach samorządowych wójt Daszyna (woj. łódzkie), któremu zarzuca się oszustwa i wyłudzenia, uzyskał miażdżące poparcie[2], a prezydent Łodzi, oskarżona o sfałszowanie podpisu, bez problemu została wybrana na kolejną kadencję? 

    To, że przechodzimy do porządku dziennego nad skandalami związanymi z wyborami, świadczy o obojętności części społeczeństwa na etos obywatelski, a taki stan rzeczy – społeczeństwo zatomizowane, wycofane w prywatność – stanowi dogodną okazję dla politycznych graczy. 

    Nietrudno zauważyć spadek zaufania społecznego, zaufania do instytucji państwa, a wraz z nim – erozję wartości, pogłębiające się rysy w spoistości kulturowej, zapoczątkowane sowiecką okupacją, narzuceniem obcych norm. Próbowano amputować nam tę część polskości, której komponentem był republikanizm i przywiązanie do wartości cywilizacji łacińskiej. Nie do końca się to udało, ale szkody pozostały. To, że niewiele poświęca się czasu na aktywność społeczną, polityczną, ma swoje przyczyny w naszej trudnej historii. 

    Oczywistym wydaje się spostrzeżenie, że podejmowanie racjonalnych zbiorowych wyborów nie jest możliwe bez mocnego fundamentu moralnego. [3] 

    Powszechna zgoda na podporządkowanie się zasadom etycznym   jest  podstawą silnej republiki. Bez wyraźnych wzorców moralnych i autorytetów wyborcy łatwo dają się zmanipulować, a jeśli nie doceniają roli etyki w życiu prywatnym, to i w życiu politycznym bagatelizują jej znaczenie. Niestety w dalszym ciągu mamy do czynienia z pasywną postawą społeczeństwa, ludzie są mało zainteresowani krajem, nie potrafią wyartykułować podstawowych wymagań wobec swoich przedstawicieli. Często próbuje się bezrefleksyjnie przerzucać konsekwencje swoich błędów na swoich bliskich, na państwo wreszcie. 

    Wszelkie prawne zabezpieczenia będą na nic, jeśli ludziom nie przeszkadza wątpliwa moralnie postawa ich przedstawicieli.

    Czas rozpocząć poważną dyskusję o wychowaniu dla ojczyzny młodych pokoleń Polaków. Państwo powinno wesprzeć rodziców w tym ważnym dla naszej przyszłości obszarze. Przypomnijmy, że w I Rzeczpospolitej kształtowano kręgosłup polskiego republikanizmu poprzez nauczanie właściwej postawy obywatelskiej; patriotyczne wychowanie zapewniała także sieć szkół zakonnych, a potem szkoły Komisji Edukacji Narodowej. Niestety ten etos obywatelski I Rzeczpospolitej był dezawuowany przez propagandę państw zaborczych, a potem w czasach komunistycznych – celowo pomijany. Dziś wymaga przywrócenia należnego mu miejsca w świadomości społecznej.

    Stan naszego szkolnictwa publicznego w kontekście misji wychowawczej jest daleki od doskonałości. Upowszechniany przez lata model szkoły neutralnej światopoglądowo sprawił, że zagubiono ważne pierwiastki składające się na naszą polską tożsamość, na to, co stanowi o wrażliwości na dobro i składa się na nasze polskie imponderabilia. Bez wspólnego systemu wartości, bez osadzonego w nich wychowania obywatelskiego trudno mieć nadzieję, że nasza demokracja okrzepnie.

    Musi dojść do zmiany paradygmatu nauczania w szkołach publicznych, które powinny nie tylko uczyć, lecz także wychowywać przyszłe pokolenia Polaków na obywateli i patriotów, świadomych swoich obowiązków. Nie wystarczą lekcje wychowania obywatelskiego sprowadzone do suchego wykładu o organizacji państwa, nie wystarczy fasadowy samorząd szkolny. Młodzież musi uczyć się praktyki obywatelskiej. Niestety szkoła publiczna niedostatecznie wywiązuje się z tego zadania. Bez inicjatyw oddolnych, wciągających rodziny, młodzież w krąg działań uczących patriotyzmu, odpowiedzialnych postaw, pracy dla dobra wspólnego, pracy w grupie, w organizacjach, bez działań promujących i utrwalających wartości etyczne naszego kręgu cywilizacji łacińskiej należy obawiać się o przyszłość Polski.

    Nie jestem jednak pesymistą. Przeszłości nie zmienimy, ale powinniśmy zawalczyć o przyszłość. Optymistyczne jest to, że w Polsce pozostały tysiące patriotów gotowych do pracy dla kraju. Widzę wiele możliwości, na przykład warto wykorzystać potencjał księży i katechetów uczących religii w szkołach, by wsparli upowszechnianie postaw odpowiedzialnych, obywatelskich, patriotycznych. Potrzeba odrodzenia prawdziwie patriotycznego harcerstwa, zwracającego się ku swoim korzeniom, różnych organizacji młodzieżowych, jakich mieliśmy wiele w okresie międzywojennym. Rolą państwa jest pomoc w rozwijaniu inicjatyw społecznych w tym obszarze.

    Skupianie się na zarabianiu i konsumpcji nie wystarczy, by republika dobrze działała. Etos republikański, odpowiedzialność za wspólnotę kształtują się poprzez rodzinę, kulturę, edukację, media, środowisko, Kościół. Ten etos obywatelski był dezawuowany przez propagandę państw zaborczych i w czasach komunizmu. Dziś wymaga przywrócenia należnego mu miejsca w świadomości społecznej.

    Innym problemem jest przejęcie wpływu na  tworzenie kultury przez środowiska często wrogie polskości, wyszydzające naszą historię i nasze wartości w imię mglistych ideologii wyrosłych z postmodernistycznych poszukiwań.

    Społeczna tolerancja na obniżanie  standardów etycznych  w polityce jedną z przyczyn  niskiej jakości zarządzania państwem.   

    Po każdych wyborach przybiera na sile dyskusja o jakości naszej demokracji. Musi rodzić refleksję fakt, że badania socjologiczne wskazują na niski poziom zaufania społecznego do polityków i działaczy samorządowych, wybieranych przecież w wolnych, powszechnych wyborach. Diagnozuje się wciąż słabe przygotowanie społeczeństwa do odgrywania roli aktywnego, świadomego interesariusza w naszym demokratycznym państwie.

     Chciałem omówić problematykę związaną z jakością procesów demokratycznych w naszym kraju, które obejmują o wiele szerszy zakres tematów niż tylko wiarygodność i sprawność wyborów. Kluczową kwestią jest  wychowanie obywatela i sfera wartości. Nie trzeba chyba dowodzić, że istotą sukcesu w każdym systemie społecznym jest optymalne wykorzystanie jego zasobów. Zasoby naturalne, infrastruktura i inne materialne aktywa mają swój udział w rozwoju kraju, kluczowy jednak jest kapitał ludzki. Jak pokazują liczne przykłady, to on jest najważniejszym czynnikiem stanowiącym o sile społeczeństw i państw. Te społeczeństwa się rozwijają, które potrafią odpowiednio ukształtować jednostkę. Kapitał ludzki, kapitał społeczny nie buduje się w oderwaniu od wartości cywilizacyjnych. Nasz naród formował się setki lat w obszarzcywilizacji łacińskiej. W okresie rządów komunistów zakwestionowano wiele z tych wartości i osłabiono nasze społeczeństwo. Ogólna demoralizacja i brak wektora moralnego ujawniła się natomiast z całą siłą po upadku komunizmu. System demokratyczny działa dobrze gdy zaangażowane są duże grupy społeczne w pracę dla dobra wspólnego.

    Tendencja w czasach realnego socjalizmu do obsadzania komunistami ważnych stanowisk w państwie również negatywnie wpłynęła na rozwój kraju. Ludzie, którzy zrobili karierę dzięki znajomościom, a nie ponieważ wyróżniali się przestrzeganiem zasad moralnych, zdolnościami, wiedzą, nie byli w stanie sprawnie zarządzać ani krajem, ani projektami gospodarczymi. W sferze publicznej niestety pozostały po poprzednim systemie tego typu złe praktyki w kulturze organizacyjnej. 

    Zamiast godności i odpowiedzialności dominują spryt i unikanie odpowiedzialności za własne działania. Często do grup decydentów przenikali socjopaci działający niszcząco na relacje międzyludzkie. Wymuszanie donosicielstwa, uderzanie w godność podwładnych i jednoczesna uniżona postawa wobec przełożonych nie służą budowaniu zaufania między społeczeństwem a formacjami politycznymi, które takim osobom ułatwiały budowanie kariery. Szerokie grupy społeczne oddały się konsumpcji, naśladując stare elity. Niestety to nie wystarczy, by republika dobrze działała.

    Pozostawiam otwarte pytanie, dlaczego tak się dzieje, że nie widzi się zależności między nieetyczną postawą polityka w życiu prywatnym i zawodowym a brakiem skuteczności w realizowaniu misji dla dobra narodu i kraju.

    Mechanizm samonaprawy oparty na ewaluacji społecznej systemu władzy , powinien  prowadzić do stopniowego eliminowania niekorzystnych zjawisk w przestrzeni publicznej. Wraz  ze zmianą władzy także w części  gospodarki kontrolowanej przez państwo rozumienie społecznej odpowiedzialności, obowiązków wobec ojczyzny przynajmniej wśród zarządów spółek  powinno rosnąć. 

    Niestety, sektor gospodarki z właścicielem państwowym czy samorządowym jest uzależniony od cyklu wyborczego, a nadzór bez  ryzyka utraty własnych zainwestowanych kapitałów nie wymusza dobrych praktyk zarządczych. Odpowiedzialność polityczna to za mało. Pokusa dla prywatyzowania zysków i przerzucania ryzyka strat na podatnika jest w modelu kapitalizmu państwowego znacząco duża.   

    Zdaniem autora znacznie większe  ograniczenie roli państwa w gospodarce jest korzystne, nie ogranicza przy tym możliwości realizacji polityk krajowych i lokalnych. Zmienią się tylko narzędzia ich realizacji. Mam nadzieję, że i biznes prywatny kierowany dobrze rozumianym swoim interesem dostrzegać będzie wartość w promowaniu postawy etycznej, patriotyzmu. Trzeba przyznać, że jedyną znaczącą organizacją w Polsce, która ma silny instytucjonalnie i zakorzeniony w tradycji mechanizm demokratycznego wyboru liderów swoich struktur jest NSZZ Solidarność. Może budzić rozczarowanie, że partie polityczne, których liderzy wywodzą swoje ideowe korzenie z antytotalitarnego, niepodległościowego ruchu społecznego Solidarności nie chcieli skorzystać z jej dorobku organizacyjnego. 

    Dostęp do informacji koniecznym warunkiem demokratycznego porządku.

    Kolejnym problemem jest dostęp do informacji. Racjonalne wybory nie będą się dokonywać bez dostępu do rzetelnej informacji. W kontrolowaniu jakości sektora publicznego mają pomagać społeczeństwu media – poddane presji rynku, różnorodne, zdywersyfikowane kapitałowo, jak i pod względem wyrażanych poglądów. Za treści przekazywane w mediach odpowiedzialni są dziennikarze i publicyści i to od ich rzetelności, uczciwości zależy jakość naszej demokracji.

    Dziś rola mediów jest kluczowa dla prawidłowego funkcjonowania demokracji. Jeśli kogoś nie ma w mediach, nic nie będzie znaczył w polityce. Mediocentryczność niektórych polityków przybrała już na tyle absurdalną postać, że komunikują się oni poprzez dziennikarzy nie tylko ze społeczeństwem, lecz także często z członkami swoich organizacji, zaniedbując pracę organiczną w swoich strukturach i ograniczając się do kontaktów z wąskim gronem współpracowników.

    Na szczęście mamy silne organizacje środowiskowe, które dbają o wysoki standard pracy i piętnują zachowania niejednoznaczne moralnie, mamy także radę mediów krajowych. Jednak to nie stowarzyszenia dziennikarskie, to nawet nie państwo, ale kapitał decyduje o kształcie przekazu medialnego. Z mediami w Polsce nie jest dobrze, jeśli chodzi o jakość i rzetelność przekazu. Media publiczne stały się już dawno mediami rządowymi i dostosowują narrację do aktualnie rządzącej partii. 

    Nie miałoby to większego znaczenia – bo to zrozumiałe, że rząd musi mieć jakiś kanał komunikacji ze społeczeństwem – gdyby nie polska specyfika mediów prywatnych. 80% kapitału kontrolującego polskie media prywatne reprezentuje dość jednorodny profil ideologiczny. Ma to konsekwencje w prowadzonej polityce kadrowej i determinuje przekaz. Złudzenie różnorodności, wielość tytułów obniża odporność społeczeństwa na postmodernistyczną perspektywę, podważającą  podstawowe wartości cywilizacji łacińskiej. Można zatem bezkarnie wyszydzać przejawy polskiego patriotyzmu, bo nakłady nie spadają, a wpływy z reklam są stabilne. Podglebie zaszczepiane od czasów zaborów i PRL-u przynosi teraz owoce. Media stawiają sobie za cel rozbicie resztek relacji wspólnotowych, kwestionowanie wartości i autorytetów. To jakość życia jednostki ma być nowym fetyszem; można popełniać błędy, a skutkami obciążać rodzinę, znajomych, społeczeństwo, państwo wreszcie. Stąd łatwość w usprawiedliwianiu hazardu moralnego uprawianego już nie tylko przez wąskie elity. Relatywizowanie zasad prowadzi niestety do chaosu postaw.

    Chciwość staje się pożądaną cechą, a stałe podnoszenie jakości życia – celem usprawiedliwiającym każdą podłość. Mniej wymagamy od siebie, jeszcze mniej – od naszych elit. Słyszymy, że przecież nie potrafiliśmy i nie potrafimy dobrze rządzić. Lepiej zatem oddać kompetencje „lepiej przygotowanym”. Tylko czy aby na pewno ci co pretendują do władzy mają dobre dla kraju  pomysły ? 

    Umacnia się w nas syndrom narodu podbitego i wszelkie kompleksy wynikające z tego. Kampanie medialne  raz po raz uderzające w Kościół katolicki osłabiają fundament wartości co prowadzi do niższej  wrażliwość moralną. Zainteresowanie polityką i politykami się stabloidyzowało. Przekierowuje się nasze zainteresowania na mało istotne epizody z życia prywatnego, towarzyskiego polityków, bez szerszej analizy postaw moralnych, poglądów czy dokonań. 

    Czy media głównego nurtu stracą wreszcie zaufanie w społeczeństwie? Wierzę, że to kwestia czasu. Są częścią establishmentu i wraz ze spadkiem zaufania do niego stracą  i one swoją uprzywilejowaną pozycję. Rola mediów dziś niszowych będzie rosła.

    W dobie internetu Państwowa Komisja Wyborcza mogłaby pomóc ludziom dotrzeć do zweryfikowanych informacji na temat kandydatów startujących w wyborach, propozycji wyborczych, komitetów i partii politycznych. Obowiązek przekazywania takich informacji i zamieszczania ich na stronach publicznych nie tylko ułatwiłby do nich dostęp, lecz także budowałby zaufanie do instytucji zamieszczającej tak ważne dla świadomego wyborcy treści. Postulat ten nie wymaga dużych nakładów inwestycyjnych, a byłby znacznym ułatwieniem dla wyborców i dziennikarzy. 

    Konkurencja w polityce ważnym filarem demokracji

    Rola partii i komitetów wyborczych w budowie polskiej polityki jest nie do przecenienia, ale dziś nie satysfakcjonuje. Do przejawów życia politycznego należy organizowanie się najaktywniejszych obywateli w partie polityczne, których celem jest formułowanie programów, wyłanianie ludzi wiarygodnych, zaangażowanych, dobrze przygotowanych merytoryczne, najlepszych kandydatów na stanowiska obieralne. 

    Partie w swych statutach odwołują się do mechanizmów demokracji wewnętrznej. Niestety te mechanizmy nie funkcjonują zbyt dobrze, partie są uzależnione od swoich liderów, a wybory wewnątrzpartyjne polegają często na kuluarowych grach wąskich grup partyjnych oligarchii. Prawybory, mające wyłonić kandydatów na listy, jeśli się odbywają, są fasadowe. Przypominają praktyki znane z funkcjonowania tzw. centralizmu demokratycznego w realnym socjalizmie. Partie, komitety wyborcze upodabniają się do prywatnych korporacji walczących o jak najwięcej stanowisk w sferze publicznej. Można sarkastycznie stwierdzić, że rynek polityki jest w zasadzie stabilny: mogą się zmieniać nazwy partii, etykiety, ale ludzie w dużej mierze są ci sami od lat. Nie jest to do końca złe, bo musi być zachowana ciągłość władzy i ciągłość polityki państwa. Ale z tym wiąże się brak nowych, ożywczych pomysłów na Polskę. Ta konstatacja dotyczy też lokalnego, samorządowego życia politycznego w Polsce. Komitety tworzy się po to, by dostać się do władzy, przy czym nie dba się o przedstawienie jakiegokolwiek planu, uważając, że ogólne, nic niemówiące hasła i ładne zdjęcia wystarczą. Słabość partii politycznych znacznie ogranicza rozwój demokracji.

    Nie chcę tu krytykować obecnego sposobu zarządzania w partiach politycznych – to sprawa ich członków. Wierzę, że w wyniku rosnącej presji w sferze polityki i zwiększającej się świadomości społeczeństwa pojawi się zapotrzebowanie na ugrupowania o rzeczywistym, a nie deklarowanym mechanizmie demokracji wewnętrznej, na partie organizujące autentyczne prawybory, wychodzące z listami, na których pojawią się ci kandydaci, którzy sprawdzili się w pracy zawodowej, formacyjnej, reprezentujący odpowiedni poziom moralny. Istnieje w Polsce nisza na rynku polityki. Ta nisza to partie o autentycznych mechanizmach demokracji wewnętrznej, poważnie traktujące swoich członków i wyborców. Może ta część społeczeństwa, która przejawia aktywność, która chce ponosić odpowiedzialność za kraj, byłaby zainteresowana szerszym udziałem w życiu partyjnym, by poprzez swoje organizacje wymuszać lepsze standardy w polityce? Ważne, by ludzie aktywniej i liczniej zaangażowali się w działalność organizacji politycznej, bo tam tworzy się rdzeń polskiej demokracji, tam wykuwają się pomysły na Polskę. 

    Czy to oznaczałoby zmierzch partii „wodzowskich”? Moim zdaniem – nie. Jeśli liderzy będą mieć wizję, prawdziwą chęć pracy dla kraju, dla społeczeństwa, będą autentyczni w tym, co mówią i robią, to znajdą „swoich” wyborców, którzy mają potrzebę autorytetu, oczekują gotowych, dobrych dla nich rozwiązań. Wodzowie muszą jednak czuć presję konkurencji. 

    W polityce jest miejsce dla różnych koncepcji, różnych form kultury organizacyjnej partii i komitetów wyborczych. Demokracja ostatecznie ma wyłonić reprezentantów narodu, najlepszych z najlepszych, umożliwiać implementację najkorzystniejszych rozwiązań dla Polski. 

    W dojrzałych systemach  demokratycznych, przywiązanie do samych partii politycznych jest silniejsze niż do nazwisk ich przywódców. Zaufanie do formacji politycznych jest widoczne w demokracjach o dobrze działającym systemie tak proporcjonalnym, 

    jak i większościowym (Wielka Brytania). Należy jednak zauważyć, że obecnie nawet w państwach o nieprzerwanej ciągłości państwowości i ewoluowania systemów demokratycznych obserwuje się negatywne zjawiska kartelizacji partii politycznych. Związane jest to zapewne z erozją fundamentu wartości, na którym był budowany model społeczeństwa obywatelskiego. Obecne zmiany w społeczeństwach świata Zachodu nie sprzyjają promowaniu aktywnych, odpowiedzialnych postaw obywatelskich (Katz, Mair, 2018).

    Jednak i w wymienionych państwach widać wady, których Polska mogłaby uniknąć. Jedna z nich to ograniczone możliwości wchodzenia na scenę polityczną nowych formacji. W obecnym systemie finansowania partii politycznych tworzenie konkurencji jest utrudnione. Brak konkurencji nie sprzyja z kolei powstawaniu nowych propozycji w zakresie rozwiązań organizacji państwa i prawa. A przecież teoria i państwa i prawa nie jest nauką zamkniętą, stale się rozwija. Mimo wielości komitetów i partii politycznych w dalszym ciągu konkurencja jest niewielka. 

    Nie chciałbym tu poruszać kwestii zmiany progów wyborczych, bo zbytnie rozdrobnienie sceny politycznej reprezentowanej w sejmie i senacie nie wpływa na stabilność rządów, jednak duże partie i komitety wyborcze powinny czuć presję konkurencji. Wtedy i one będą bardziej zdeterminowane do utrzymywania standardów i stałej pracy nad sobą.

     System liczenia głosów jednym ze źródeł społecznej apatii .

     Dla wielu wyborców system liczenia głosów może wydawać się niejasny, zwłaszcza w wyborach samorządowych, w których jest wiele list i stosuje się różne systemy wyborcze, od jednomandatowych okręgów wyborczych w małych miastach i gminach wiejskich do wielomandatowych w dużych ośrodkach miejskich i sejmikach wojewódzkich. 

    System liczenia głosów nie może prowadzić do wykluczenia reprezentatywnych grup wyborców 

    Uproszczony system zwiększyłby transparentność całego procesu i sprzyjałby świadomym wyborom. JOW-y w wyborach samorządowych mają sens, tyle że głosy mogłyby być liczone metodą STV.

    Po obecnym rozłożeniu głosów w radach samorządów widać, że przeciwnicy JOW-ów w samorządach nie mają racji, twierdząc, że obecny proporcjonalny system liczenia głosów za pomocą metody D’Hondta jest bardziej przyjazny dla lokalnych inicjatyw. Warto rozważyć postulat ograniczenia sprawowania funkcji wybieralnych do 2 kadencji w przypadku wójtów i prezydentów miast i 3 kadencji w przypadku radnych, posłów i senatorów. 

    Idea bonu wyborczego szansą na  zwiększenie  aktywności społecznej 

     Dobrym pomysłem byłaby modyfikacja finansowania komitetów wyborczych i partii politycznych. Bliska mi jest idea bonu wyborczego, czyli środków pieniężnych podążających za wyborcą, opracowana przez Instytut im. Romana Rybarskiego. Zasady udzielania subwencji partiom politycznym opisano w poz. 61, w części 83 ustawy o budżecie państwa – Rezerwy celowe. W 2013 r. przeznaczono na ten cel 54,4 mln zł, a w 2014 r. – 54,6 mln zł. Wada tego rozwiązania polega na tym, że ogranicza ono konkurencję w polityce. Nowym podmiotom, którym nie udało się osiągnąć 3% progu wyborczego, nie daje możliwości rozwoju swoich struktur, pracy programowej, choćby zlecania opracowań think tankom, grupom ekspertów. (A szkoda – dobre, dojrzałe propozycje wychodzące ze strony mniejszych ugrupowań służyłyby Polsce, mogłyby bowiem być także inspiracją dla partii rządzących). Obecny system sprzyja konserwowaniu politycznego status quo i kusi mniejsze organizacje polityczne do sięgania po źródła finansowe niewiadomego pochodzenia. Wszystkie podmioty startujące w wyborach – bez względu na ich formę organizacji – powinny mieć te same prawa i obowiązki sprawozdawcze, podlegać tym samym ograniczeniom, ale także mieć proporcjonalny do poparcia wyborczego udział w dotacji państwowej. Przestańmy także rozróżniać podmioty uczestniczące w wyborach pod względem uprawnień do dotacji publicznej. 

    Jak zatem działa bon wyborczy? Środki budżetu państwa przeznaczone dla partii politycznych podzielmy na liczbę osób uprawnionych do głosowania i tak wyliczymy wartość bonu wyborczego. Osoby niegłosujące nie przekazywałyby tym samym swoich bonów żadnej partii. Algorytm określający kwotę dotacji wyraziłby się wzorem:

                S = W × M; M = B/I,

    gdzie: W – liczba oddanych głosów; B – wartość budżetu przeznaczonego na dofinansowanie komitetów wyborczych (56 mln zł na 31.12.2014 r., co stanowiło 0,0175% wydatków państwa); I – liczba uprawnionych do głosowania (30 688 570 na 11.05.2015 r.).

    Można chyba stwierdzić, że finansowanie komitetów wyborczych, organizacji uczestniczących w wyborach samorządowych, powinno odbywać się tak jak w przypadku komitetów i partii politycznych uczestniczących w wyborach do sejmu i senatu. Proponowałbym, aby samorządy przeznaczały 0,0175% swoich wydatków na finansowanie komitetów wyborczych. W przypadku wielu samorządów to będą symboliczne kwoty, choć dla działaczy lokalnych nie bez znaczenia. Środki byłyby rozdzielane między uprawnione podmioty według wzoru:

    Ss = Ws × Ms; Ms = Bs/Is, 

    gdzie: Ws – liczba oddanych głosów; Bs – wartość budżetu przeznaczonego na dofinansowanie komitetów wyborczych; Is – liczba uprawnionych do głosowania.

    Proponuję, aby możliwości przeznaczenia pobranych dotacji ograniczyć do pokrycia takich wydatków jak:

                -koszty utrzymywania biur; 

    – pensje personelu administracyjnego; 

    -opłacanie zlecanych analiz i ekspertyz, których celem ma być wsparcie działalności statutowej organizacji;

    -koszty prowadzenia kampanii wyborczej, ale w kwocie nie większej niż 50% przekazywanej dotacji. 

    Partiom powinno zależeć zatem na masowym uczestniczeniu obywateli w wyborach. W polskich realiach tak zmodyfikowany system finansowania komitetów wyborczych wpływałby na większą konkurencję w polityce, a jednocześnie zmniejszyłoby się ryzyko związane z oligarchizacją państwa i uzależnieniem polityki od pieniędzy przekazywanych przez wąskie grupy biznesu. Trzeba zachować możliwość dofinansowania organizacji politycznych ze środków publicznych w kraju, w którym społeczeństwo ma dochody znacznie niższe niż w rozwiniętych demokracjach na Zachodzie.

    Podsumowanie 

    Polityka nie jest ścieżką kariery, ale misją. Zasiadanie w sejmie, senacie czy samorządach powinno być poprzedzone rozwojem kariery zawodowej czy aktywnością społeczną. Wybory do sejmu, dziś łączące proporcjonalne głosowanie na listy partyjne z prawyborami, tworzą patologię polegającą na tym, że kandydaci z tego samego komitetu zwalczają się często zacieklej członkowie różnych, opozycyjnych opcji politycznych. Ta patologia może być wyeliminowana dwojako: wprowadzeniem JOW-ów lub głosowaniem na listy komitetów wyborczych. W przypadku tego drugiego rozwiązania być może wyborcy zainteresują się bardziej aktywnością na poziomie partii politycznych, a te organizacje będą doceniane, które zdecydują się na prawdziwie demokratyczny wybór kandydatów na listy wyborcze. Jeśli partie polityczne przejmowałyby pełną odpowiedzialność za wystawianych kandydatów, musiałyby poważnie potraktować demokrację wewnątrz swoich struktur.

    Polski republikanizm – po latach destrukcji, prób skompromitowania go przez obcych dominantów, wycięcia z pamięci zbiorowej narodu – po 1989 r. powrócił jako idea organizacji państwa. Niestety, przerwana ciągłość polskiej niezawisłej państwowości nie pozwoliła na ewolucyjne doskonalenie się polskiej wersji państwa obywatelskiego. Czeka nas jeszcze długa droga do tego, by nasza demokracja stała się dojrzała i była z powrotem naszą chlubą. 

    Mariusz Patey

    Bibliografia

    1. https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/75917/nitszke_system_partyjny_niemiec_2010.pdf?sequence=1&isAllowed=y
    2. https://www.iz.poznan.pl/uploads/pracownicy/kubiak/1213_Finansowanie_partii.pdf
    3. Addams, J.H.G. (1964). Democracy and social ethics. Illinois: University of Illinois Press.
    4. Borowiec, P. (2011). Struktury porządku wewnętrznego polskich partii politycznych. Pozyskano z: https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/154292/borowiec_struktury_porzadku_wewnetrznego_polskich_partii_politycznych_2011.odt?sequence=2&isAllowed=y 
    5. Borowiec, P., Sobolewska-Myślik, K., Kosowska-Gąstoł, B. (2016). Structures of Polish political parties in the second decade of 21st century. Pozyskano z: https://ruj.uj.edu.pl/server/api/core/bitstreams/43a5f766-0d43-42c0-9a0b-10dc95115af3/content 
    6. Casanova, J. (1992). Catholic ethics and social justice: natural law and beyond. International Journal of Politics, Culture, and Society6, 322–329.
    7. Chmaj, M. (2006). Wolność tworzenia i działania partii politycznych. Studium porównawcze. Olsztyn: Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
    8. Choroś, B. (2016). Efektywność czy reprezentatywność. Dylematy demokracji brytyjskiej w aspekcie debaty o reformie systemu wyborczego. W: T. Marcin (red.), Antynomie i paradoksy współczesnej demokracji (119–138). Warszawa: Dom Wydawniczy ELIPSA.
    9. Curran, Ch.E., Griffin, L. (red.). (2001). The Catholic Church, morality, and politics. Mahwah, NJ: Paulist Press.
    10. Dewey, J. (1888). The ethics of democracy. Pozyskano z: https://kuscholarworks.ku.edu/bitstream/handle/1808/25944/Chapter_16_Dewey.pdf?sequence=19&isAllowed=y 
    11. Diamond, L., Gunther, R. (red.). (2001). Political parties and democracy. JHU Press.
    12. Engster, D., Hamington M. (red.). (2015). Care ethics and political theory. New York: Oxford University Press.
    13. Epstein, L.D. (2020). Political parties in Western democracies. New York: Routledge.
    14. Flis, J. (2011). Instytucjonalny labirynt demokracji wewnętrznej. W: M. Chmaj, M. Waszak, J. Zbieranek (red.), O demokracji w polskich partiach politycznych (94–109). Warszawa: ISP.
    15. Formicola, J.R. (2009). Catholic Moral Demands in American Politics: A New Paradigm. Journal of Church and State,(51)1, 4–23.
    16. Hacker, J.S., Pierson, P. (2010). Winner-take-all politics: Public policy, political organization, and the precipitous rise of top incomes in the United States. Politics & Society38(2), 152–204.
    17. Hamilakis, Y. (2016). From ethics to politics. W: Y. Hamilakis, Ph. Duke, Ph. (red.), Archaeology and Capitalism: From Ethics to Politics (15–40). Walnut Creek, CA: Left Coast Press.
    18. Heyer, K.E. (2005). Insights from Catholic social ethics and political participation. W: R.J. Sider, D. Knippers (red.), Toward an Evangelical public policy (s. 101–116) Grand Rapids: Baker Publishing Group.
    19. Jastrzębski, M. (2004). Implikacje zasady demokratycznego państwa prawnego na uregulowanie statusu prawnego partii politycznych w Polsce: wybrane problemy. Pozyskano z: https://repozytorium.ukw.edu.pl/bitstream/handle/item/7249/Implikacje%20zasady%20demokratycznego%20pa%C5%84stwa%20prawnego%20na%20uregulowanie%20statusu%20prawnego%20partii%20politycznych%20w%20Polsce%20%20wybrane%20problemy.pdf?sequence=1&isAllowed=y
    20. Katz, R.S., Mair, P. (2018). Democracy and the cartelization of political parties. New York: Oxford University Press.
    21. Kees, A., Blais, A., Schmitt, H. (red). (2013). Political leaders and democratic elections. New York: Oxford University Press.
    22. Lewandowski, A. (2022). Endogenne źródła kryzysu demokracji liberalnej jako przedmiot badań. Horyzonty Polityki, 13(44), 85–104.
    23. Loizidou, E. (2007). Judith Butler: ethics, law, politics. New York: Routledge-Cavendish.
    24. Majchrowski, J. (2004). Pierwsza polska ustawa o partiach politycznych a podstawy pluralizmu politycznego u zarania III RP. Studia Iuridica43, 105–134.
    25. Majchrowski, J. (2013). Partie polityczne w Polsce współczesnej: między konstytucyjnym ideałem a ustawową rzeczywistością. Studia Iuridica56, 147–158.
    26. Markowski, R. (2017). Stosunek Polaków do demokracji w latach 2011–2015. W: R. Markowski (red.), Demokratyczny Audyt Polski 2: Demokracja wyborcza w Polsce lat 2014–2015 (187–210). Warszawa: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
    27. Mazzoleni, O., Voerman, G. (2017). Memberless parties: Beyond the business-firm party model? Party Politics23(6), 783–792.
    28. Mouffe, Ch. (2013). Which ethics for democracy? W: M.B. Garber, B. Hanssen, R.L. Walkowitz (red.), The Turn to Ethics (s. 85–94). New York: Routledge.
    29. Narecki, Z. (2019). Ks. Ryszard Iwan. U progu polskiej demokracji. Szkice etyczno-społeczne, wywiady, rozmowy [Recenzja]. Studia Polonijne 18: 150–153.
    30. Nicholas, H.G. (1954). Political Parties and the Law in the United States. Political Studies, 2(3), 258–270.
    31. Orobator, A.E. (2009). Church, state, and Catholic ethics: the Kenyan dilemma. Theological studies70(1), 182–185.
    32. Ostrogorskij, M.J. (1922). Democracy and the Organization of Political Parties: England (t. 1). New York: Routledge.
    33. Piekarz, M. (2015). Społeczeństwo obywatelskie inspiratorem zmiany establishmentu politycznego? Homo Politicus10: 107–117.
    34. Piotrowski, R. (2014). Demokracja a finansowanie partii politycznych w świetle Konstytucji RP. Studia Iuridica Lublinensia22(2), 279–295.
    35. Scarrow, S.E. (2003). Making elections more direct? Reducing the role of parties in elections. W: B.E. Cain, R.J. Dalton, S.E. Scarrow (red.), Democracy transformed? Expanding political opportunities in advanced industrial democracies (s. 44–58). New York: Oxford University Press.
    36. Stępień, K. (2020). O roli elit w demokracji. Człowiek w Kulturze, 30, 371–388.
    37. Sułkowski, J. (2011). Autonomia partii politycznych a problem demokracji wewnętrznej. Przegląd Sejmowy3, 74–80.
    38. Śliwa, M. (2013). Jakiej demokracji Polacy potrzebują. W: M. Śliwa, M. Mikołajczyk (red.), Przeszłość i orientacja prospektywna w polskich wyobrażeniach ideowych (s. 55–70). Kraków: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego.
    39. Tomczak, Ł. (2013). Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych. Political Preferences, 6, 61–74.
    40. Tomczak, Ł. (2015). Czy polskie partie są demokratyczne? Athenaeum. Polskie Studia Politologiczne, 47, 84–97.
    41. Wesołowski, W. (2000). Teoretyczne aspekty badania elit politycznych. Studia Socjologiczne, 4, 5–33.
    42. Wójcik, S. (2008). Problemy demokracji w III Rzeczypospolitej. Roczniki Nauk Społecznych, 36(1): 169–174.
    43. Żebrowski, W. (2006). Struktura systemu politycznego. Athenaeum. Polskie Studia Politologiczne, 16, 87–104.

    [1] https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/prezydent;gorzowa;zostal;aresztowany,18,0,65810.htmldostęp: 22-05-2024 r. 

    [2] https://lodz.tvp.pl/77289337/wojt-oskarzony-o-95-przestepstw-uzyskal-w-wyborach-80-procent-poparcia dostęp: 22-05-2024 r. 

    [3] Wojtyła, Wojciech. „Cywilizacja łacińska kolebką współczesnej demokracji.” Studia Sandomierskie. Teologia-Filozofia-Historia 24.1 (2017): 303-314. 

    Skrócony link:
    https://abcniepodleglosc.pl/4o4f
    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja