Zwrócić również należy uwagę na propozycję zespołu S&F w zakresie logiki i ekonomii rozstawienia polskich brygad. Bowiem gdy analizuje się je bezpośrednio nanosząc pozycje polskich jednostek na mapę, w oczy rzuca się przede wszystkim jedna kwestia. Łatwe do obrony i trudne do forsowania tereny Warmii i Mazur zostały osłonięte w planie polskiej bitwy manewrowej siłami aż dwóch dywizji (12 i 16). Trzy brygady 16 dyw. planuje się rozmieścić pomiędzy Ostródą a Mrągowem (s.239):
Skoro linia ta została tak silnie obsadzona, to wynikałoby, że autorzy spodziewają się mocnego uderzenia z Obwodu Kaliningradzkiego na południe – być może nawet ilości czterech dywizji (zgodnie z zasadą przewagi 4:1). Otóż nie. Twórcy raportu ANW sami przyznają, że z kierunku OK nie należy spodziewać się głównego uderzenia, o ile w ogóle jakiegokolwiek…
Z powyższego wynika, że intencją zespołu S&F było zniechęcenie wroga do ataku na dogodny do obrony teren. Mało tego na kolejnej stronie raportu (240), autorzy przewidują, że 16 dyw. mogłaby w II fazie wojny posłużyć do ataku na Obwód Kaliningradzki (w którym stacjonuje cały korpus). Trudno wyobrazić sobie jednak takie natarcie w sytuacji, w której wojna rozstrzygałaby się na froncie polsko-białoruskim, na którym przeciwko całej rosyjskiej armii wspieranej przez liczne dodatkowe związki taktyczne S&F wystawiło jedną 18-dywizję oraz uszczuploną „odwodową” 11 dyw. panc.
Innymi słowy, zespół S&F rozmieścił na zupełnie podrzędnym (nawet w swoich kalkulacjach) i łatwym do obrony kierunku nieproporcjonalnie duże siły, a jednocześnie w ogóle nie obsadzono południowej flanki – gdzie z kierunku brzeskiego może pójść główne uderzenie rosyjskie.
Biorąc pod uwagę fakt, że mobilność brygad zmechanizowanych na trakcji kołowej może zostać ograniczona (zniszczenie im dróg i linii kolejowych, przez co musiałyby poruszać się bezdrożami na terenie licznych cieków wodnych, jezior, lasów i terenów podmokłych), tego rodzaju plan mógłby doprowadzić do zupełnego wykluczenia całej dywizji z obrony kraju. Podczas gdy 16 dyw. zmech. utknęłaby na Warmii i Mazurach (związana mało liczebnymi wojskami przeciwnika oraz ograniczona w manewrze), uderzenie z Grodna w kierunku Ostrołęki i dalej na północny-zachód od Warszawy mogłoby te siły zupełnie odciąć. Z puntu widzenia całości planu obrony, byłby to dramat. Jeszcze większym dramatem mogłoby się skończyć koncentryczne rosyjskie uderzenie większością sił z wielu kierunków na samotną 18 dywizję, w sytuacji, gdy odwodowa 11 dyw. panc. ruszyłaby ratować kompletnie odsłoniętą południową flankę.
Uwzględniając zasadę przewagi atakującego nad obrońcą (4:1), na którą powołują się autorzy raport ANW, jak również proponowany przez nich sposób rozmieszczenia polskich sił (wbrew tej regule) nie sposób przy analizie raportu nie odnieść wrażenia, że jego twórcy celowo postanowili sabotować własne założenia. Bowiem gro z sił rozmieścili tam, gdzie przeciwnik nie będzie atakował, a kierunek gdzie mogłoby pójść główne uderzenie pozostał prawie nieobsadzony. W efekcie 16 dywizja zamiast się bronić na 1 linii i teoretycznie wiązać nawet 3-4 wrogie dywizje (przyjmując słuszność założenia 1:4), musiałaby ruszyć się z miejsca i próbować atakować. Czyli w najlepszym razie podjąć walkę na równorzędnych warunkach, choć przy braku czołgów, atak brygad zmech. na pancerno-zmechanizowane związki taktyczne musiałby prowadzić do kalkulacji niekorzystnych dla strony polskiej.
Nadto, nieekonomiczne rozmieszczenie sił własnych przez S&F prowadzi do sytuacji, w której na głównym kierunku natarcia Rosjanie mogliby dysponować przewagą liczebną znacznie większą niż 4:1 (nawet 6 czy 7:1). To musiałoby się skończyć katastrofą.