W dniach 25-28.07.1945 roku miała miejsce operacja wojskowa przeprowadzona przez NKWD, UB, oddziały Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego. Zabito co najmniej 6 tysięcy ludzi, w większości mieszkańców powiatów Suwalskiego i Augustowskiego. Ze względu na skalę i liczbę ofiar nazywana jest ona Małym Katyniem. Była to największa rzeź ludności cywilnej i czystka etniczna w powojennej Europie, aż do lat 90-tych i wybuchu wojny w Jugosławii.
Obława miała na celu raz na zawsze rozwiązać kwestię polską na pograniczu polsko-litewsko-białoruskim i zniszczyć prężnie działającą na tym obszarze Armię Krajową Obywatelską, powstałą na bazie Armii Krajowej rozwiązanej 19.01.1945 roku.
Polskie Państwo Podziemne w praktyce sparaliżowało funkcjonowanie komunistycznego reżimu na tym terenie. Partyzantom udało się rozbić 17 z 18 posterunków MO i 12 z 14 zarządów gmin. Atakowano oddziały Armii Czerwonej, likwidowano konfidentów i wrogich agentów, dokonywano aktów dywersji i sabotażu. AK-owcy skutecznie zablokowali trasę wywożenia wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość z Prus Wschodnich do ZSRR, w tym wielkich stad bydła.
Bolszewicy nie mogli tego tolerować zwłaszcza, że przez tereny Suwalszczyzny miał przejechać sowiecki dyktator Józef Stalin na konferencję w Poczdamie. Podobno na jego rozkaz podjęto decyzję o obławie. Dowództwo nad operacją przejął Smiersz, radziecka organizacja kontrwywiadowcza. Jej siedziba znajdowała się w Augustowie.
Na jej rozkaz żołnierze sowieccy i ich kolaboranci, w tym przyszły generał Pożoga, zaczęli przeszukiwać teren. Idąc długa tyralierą zatrzymywali wszystkie napotkane osoby. Następnie zamykano je w tymczasowych miejscach odosobnienia, np. w oborach lub piwnicach. Tam brutalnymi torturami zmuszano je do złożenia obciążających zeznań, w tym do członkostwa w Armii Krajowej, a następnie zwalniano lub wywożono w nieznanym kierunku i mordowano. Dochodziło przy tym do gwałtów (jedną dziewczynę zgwałcono na śmierć), osobistych porachunków i grabieży. Ludność, którą często odrywano od pracy w polu, całkowicie sterroryzowano.
Cześć partyzantów zdołała wyrwać się z matni. Większość jednak zginęła w walkach z czerwonoarmistami lub dostała się do niewoli. Ich los pozostaje nieznany, choć niemal na pewno zostali zamordowani. Liczba ofiar i miejsce pochówku do dziś pozostają nieznane, choć przypuszcza się, że znajdują się one na Białorusi, której władze nie chcą jednak współpracować z Polakami.
Kazimierz Grabowski