– Dlatego walczysz?
– Walczę, by dać przykład ludziom z wolnego świata, mającym przygotowanie wojskowe, przede wszystkim Polakom.Musimy teraz wszyscy wykazać determinację i wysiłek, a może też przelać własną krew, by Kreml zrozumiał, że nie zrealizuje swoich mrzonek o odbudowie imperium. Nie liczmy, że uda się Rosję powstrzymać samymi ukraińskimi żołnierzami. Rosja ma zbyt duży potencjał demograficzny w porównaniu z Ukrainą, by się to udało.
– A jak rozerwą front i przejdą?
– Spotykam takich, co to uważają, że Rosja może i zajmie Ukrainę, ale już nie Polskę. Polska to poważny kraj ze swoją historią itp. itd. Z Rosją nie da się wygrać, trzeba ją zrozumieć i wypracować jakiś kompromis. To myślenie wyzwolonego niewolnika, który dalej czuje respekt wobec swojego byłego pana i dowartościowuje się swoją „pozycją”, lepszą niż inni będący w niewoli. Łudzimy się, że nawet jak zajmą całą Ukrainę, to zatrzymają się na Bugu i Sanie. Może się zatrzymają, ale tylko na chwilę. Niesieni zwycięstwem, przekonani o naszej niemocy, wzmocnieni nowymi nabytkami będą chcieli więcej. Jeśli dziś nie będziemy bronić napadniętej Ukrainy, to czy będziemy bronić Mołdawii, Gruzji, Krajów Nadbałtyckich ?
Kreml będzie po kolei napadał i anektował kolejne mniejsze państwa. I to czekanie tylko będzie zwiększało koszt naszej obrony. Musimy zatrzymać Rosję tu, w Donbasie. Słowa Józefa Piłsudskiego wypowiedziane 100 lat temu, o tym, że Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi, nadal są aktualne. A niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale bardzo kosztownym. By być wiarygodnym, nie mogłem nie dać osobistego świadectwa. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że zanim umrę wniosę swój indywidualny wkład w walkę ze zbrodniczą moskiewską satrapią.
– A nie walczysz dla kasy?
– Nawet gdyby nie płacili, byłbym tu. Ważne jednak, że dają ubezpieczenie. Trzeba się liczyć z tym, że się nie wróci całym… Tyle, że jak Kreml wygra, to inwalidzi, ukraińscy weterani wojenni zostaną z niczym.
– Długo tu będziesz ?
– Dopóki nie wepchniemy Rosjan z powrotem w granice ich państwa, lub dopóki wytrzymam. Tu nie jest lekko. Najgorsze są ostrzały artyleryjskie i ataki bombowe z powietrza. Przed nimi nie ma gdzie się schronić. Można liczyć, że nie trafią.
Ukraińska artyleria słabo odpowiada, a na uderzenia z powietrza jak na razie nie ma skutecznej odpowiedzi. Dużo przez to ginie żołnierzy.
– Czego wam potrzeba?
– Teraz już nie ma problemu z indywidualnym wyposażeniem. Potrzebujemy więcej środków rozpoznania pola walki, więcej artylerii, dużo więcej samolotów i więcej ludzi.
Z polskim ochotnikiem Legionu Międzynarodowego rozmawiał Mariusz Patey