back to top
More

    Powódź 2024 – wejdą czy  nie wejdą?

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoPowódź 2024 – wejdą czy  nie wejdą?

    Polecamy w dziale

    Mentzen z Aspergerem chcą być prezydentem

    Sławomir Mentzen, lider Nowej Nadziei, kandydat na prezydenta, przyznał się do zespołu Aspergera. Przed wyborami 2023 poświęciłem mu cały cykl, próbując zaszczepić w nim trochę empatii do wyborców. Teraz już wiem, nie mogło się udać.

    Czynny żal i samokrytyka

    Jest szansa dla (neo)sędziów mianowanych w czasie rządów PiS – muszą złożyć samokrytykę i wyrazić czynny żal. To pomoże im zachować stanowiska. Jan Dziedziczak (PiS) nazwał to Orwellem. No dobrze? A gdy Instytucja Czynnego Żalu panowała w Polsce 2016-23, to nie był to Orwell?

    Religia w szkole – dla naszych dzieci, czy dla katechetów?

    Religia nigdy nie powinna zostać wprowadzona do postkomunistycznej szkoły. Zamiast tworzyć swoje katolickie szkoły Kościół uległ ludzkim słabościom. Pycha, lenistwo i chciwość zostały wykorzystane przez komunistyczne tajne służby, tworzące po 1989 roku nowy system.

    Lato, lato, a śmierć czeka!

    Czy czeka nas powtórka z covidowego szaleństwa? Powołanie na GIS dr Pawła Grzesiowskiego musi mieć jakiś cel. To ten sam pediatra, który tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie straszył wariantem C-19 tak mocnym, że umrze 10% Polaków.
    Ostatni raz takie pytanie zadawaliśmy sobie w roku 1981 i chodziło o wojsko sowieckie. Teraz figlarnie wejście obcych wojsk, tym razem niemieckich, zapowiedział Donald Tusk. Zapytajmy nie o to czy, ale kiedy wejdą i nie PDT, ale Olafa Scholza.

    Ostatni raz takie pytanie zadawaliśmy sobie w roku 1981, podczas karnawału Solidarności. Wtedy chodziło o wojsko sowieckie – przypomnienie dla młodzieży. Okazało się, że nie weszły, bo nie musiały. Ludowe Wojsko Polskie – polska część Armii Czerwonej – okazało się wystarczające do spacyfikowania społeczeństwa. W odwodzie czekały dywizje sowieckie rozlokowane w Polsce, ale nie musiały interweniować. Daliśmy radę, sami ☹ A teraz? Zanim odpowiem na to pytanie, na chwilę o powodzi.

    O powodzi napisaliśmy na naszym portalu wystarczająco dużo. Nieubłaganą statystykę powodziową – od średniowiecza, a nawet wcześniej – przytoczył Jacek Musiał. Prawdopodobnie nie tylko dr Chocian nie został zwerbowany przez BND. Poprosimy Jakuba Wiecha o komentarz? 😉

    O kary godnych (prawidłowy zapis [JAK]) zaniedbaniach decydentów z Wód Polskich, jakie doprowadziły do katastrofy, mówił posiadacz Pogodnych Szortów:

    Wypowiedział się również hydrolog ze Stalowej Woli, obalając partyjne mity i narracje:

    Na początku przyszłego tygodnia przedstawimy jeszcze wyliczenia naszego speca od ekonomii MTC, bardzo różne od bajek Premiera i zamykamy temat … do kolejnej powodzi. Jak przeżyjemy tę kolejną?

    Zajmijmy się zatem tym , co doprowadziło do nieszczęścia, którego można było uniknąć. Zajmijmy się centralistycznym systemem zarządzania naszym państwem, a nie lansem premiera. Wyobraźcie sobie, że płonie teraz Puszcza Białowieska. Czy Donald Tusk posiada zdolność bilokacji? 

    Obecny system jest fatalny i prowadzi Polskę do katastrofy. Jest  patologiczny, z założenia przegięty na rzecz zabezpieczenia interesu postkomunistycznego establishmentu. To przegięcie dokonane zostało kosztem polskiego narodu. Całego polskiego narodu – prawdziwych Polaków, kosmopolitycznych Polaków, wolnorynkowych Polaków i socjalistycznych Polaków, a nawet tych Polaków, którzy kochają inaczej. To, że część z nas jeszcze tego nie widzi jest zasługą umiejętnej dezinformacji.

    W czasach generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego narzucenie tego systemu Polsce wydawało się, z pozycji narzucających, rozwiązaniem genialnym. Byli komuniści mieli zagwarantowaną pozycję społeczną, materialną i nietykalność prawną. Nie mieli jednak jednego – samodzielności w myśleniu i działaniu. Dla tak niesamodzielnej elity Unia Europejska okazała się wręcz wybawieniem. Dawała wytyczne i oczekiwała ich realizacji za określone korzyści finansowe.

    Potem okazało się, że to Niemcy decydują w UE.  Z prostego względu, Niemcy mieli pieniądze, za które mogli kupić każdego polityka biednego południa i każdego polityka z naszej części Europy, porzuconego przez Związek Sowiecki. Niemcy mieli tak dużo pieniędzy, że mogli kupić hurtem całą krajową klasę polityczną – w postaci KPO na przykład – zarazem wykorzystując zasoby podbijanych państw do zarabiania jeszcze większych pieniędzy.

    Jednak apetyt niemiecki jest nienasycony. Podbój gospodarczy Europy to dla nich za mało. Muszą teraz udokumentować go politycznie, czyli przejąć faktyczną i formalną władzę nad Europą. Zamienić krajowy bałagan na niemiecki porządek. To dlatego europejski premier polskiego rządu krajowego(!) zapowiedział teraz możliwą ponowną obecność wojsk niemieckich w Polsce. To dlatego do Wrocławia przyleciała szefowa KE (przyszłego rządu europejskiego) Ursula von der Layen. Jesteśmy oswajani i przyzwyczajani do wejścia w struktury przyszłego państwa, i mamy się nie buntować, ale radośnie powitać niemieckich żołnierzy. Nie tak, jak w 1939. 

    Jak to się ma do wadliwego systemu naszego (jeszcze) państwa, o czym tak dużo się powtarzam?

    Zabezpieczenie prawne komunistów okazało się zbyt duże. Ich konstytucja z roku 1997 (obecna) wprowadziła kompletny chaos w zarządzaniu państwem. Jednak wszystkie wady kompetencyjne, jakie w sobie zawiera, mogą być rozstrzygane przez siłę fizyczną. Jedyną z władz, która dysponuje siłą fizyczną (pieniądze, wojsko, policja) jest rząd. Wszystkie pozostałe władze, jak prezydent, sądownictwo, opozycja i media, są kontrolowane przez rząd. Może im zabrać pieniądze lub nasłać na nie policję, tajne służby, prokuraturę lub … niemieckie wojsko?

    Oskarżałem Prawo i Sprawiedliwość, a nawet osobiście Jarosława Kaczyńskiego o nieudolność i bezmyślność. Oskarżenie to dyktowane było nie złośliwością personalną, a wyłącznie troską o przyszłość naszego państwa w przypadku krachu błędnej, niemieckiej koncepcji Prezesa na zarzadzanie państwem. Ten krach właśnie się dzieje. Donald Tusk jest częściowo dzieckiem tej błędnej koncepcji. Teraz jednak skupił pełnię władzy w państwie, podporządkowując sobie wszystkie pozostałe władze.

    Czas najwyższy, żeby prezes największej partii opozycyjnej wreszcie to zrozumiał i skorygował swoje myślenie o tym co to jest państwo, jak się nim powinno zarządzać i jak powinna być wyłaniana elita tego państwa. Jeżeli tego nie zrobi, przepowiednia naszego kolegi, śp. Jerzego Targalskiego, wypełni się co do joty.

    Jan Azja Kowalski

    PS. Pozdrowienia dla znajomych z Kotliny Kłodzkiej. Trzymajcie się tam!

    Skrócony link:
    https://abcniepodleglosc.pl/flpx
    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja