- Jestem Wojtek – przedstawił się – Teraz jestem stąd, ale urodziłem się w Warszawie. Ojca zamordowali w Katyniu. Przeżyłem Powstanie. Potem obóz w Pruszkowie, tułaczka po kieleckich wsiach. Jako półsierotę przyjęli mnie do korpusu kadetów.
Siedział na lotnisku w Stambule i uśmiechał się dobrodusznie. Łysiejący mężczyzna w średnim wieku. Do mnie również. Czekał na samolot do Moskwy. Ja na samolot w przeciwnym kierunku. Był Amerykaninem.
Mykołę spotkałem w trakcie ostrzału. Siedzieliśmy oparci o ścianę podziemnego parkingu. Dlaczego nie wyjechałeś? - zapytałem. - To jest też mój kraj. Wiem, mógłbym teraz leżeć na plaży w Hajfie i mieć to wszystko w ... wiesz gdzie
Asłan, 23-letni Czeczen, siedzi naprzeciwko mnie. Ma spuszczoną między kolana głowę. Raz na jakiś czas patrzy na mnie czarnymi oczami. Próbuję się dowiedzieć czego szuka tu, na Ukrainie. On, którego ojca i ciotkę zabili Rosjanie.
Sierioża ma 45 lat. Od kilku tygodni siedzi w ukraińskim więzieniu. Przesłuchiwał, torturował i zabijał. Dlaczego zabijałeś? - pytam. Nie zabijałem, byłem mechanikiem. A twoje zdjęcia z bronią snajperską? Miałeś nóż. To dla szpanu
Usłyszał spazmatyczny płacz dziewczyny i rechot żołdaków. Byli w mieszaniu na piętrze. Wszedł. Dwa strzały, dwa trupy. Tego co był na niej walnął kolbą w łeb. Związał i zakneblował. Potem w imieniu państwa ukraińskiego wydał wyrok
Zajęli bośniacką wieś. Młode kobiety i nastolatki ustawili po jednej stronie. Resztę zagonili do stodoły. Podszedł do niego dowódca, Sergiej. - Dobrze się spisałeś, młody. Wybieraj. Rano oddasz. Miała na imię Bianka. Była piękna.
Natasza pochodzi z Połtawy. Od dziecka miała być piosenkarką. Dziadkowie mówili po ukraińsku. Rodzice tylko po rosyjsku. Ojciec, dyrektor szkoły, matka inżynier. Ukraina to dla nich kraj upadły. Moskwa to przyszłość dla ich córki.