back to top
More

    Widziane na Ukrainie. Po co komu róże? (7)

    Strona głównaOpinieWidziane na Ukrainie. Po co komu róże? (7)
    Poszli razem. Potem … godzina policyjna. Uścisnęli sobie ręce, wymienili uśmiechy i spojrzenia. Gdy wracał do jednostki już wiedział. Jego miłość ma na imię Dasza.

    Kijów. Maj. Kawiarnie pełne ludzi. Siedzę w ogródku i piję piwo z Andrijem. Andrij ma 21 lat. Już trzeci rok walczy na froncie. Przeżył śmierci przyjaciół, kalectwa. Opowiada o swoich marzeniach. Tak, chciałby się zakochać. Tak, raz na zawsze, w tej jednej. A potem żyć szczęśliwie w wolnej Ukrainie. 

    Rozmarzył się. Dostanie ziemię, odprawę. Będzie hodował róże. Codziennie rano obdaruje swoją miłość tą najładniejszą…

    Pozostałe sprzeda. W Kijowie jest duże zapotrzebowanie na róże. Wojna trwa, a importują z Holandii, jakby na Ukrainie kwiaty nie mogły rosnąć. Pożegnaliśmy się. 

    Poszedł na bulwar, nad Dniepr. Wtedy je zobaczył. Dwie bose dziewczyny. Szły w jego stronę. Ta z prawej miała na sobie żółtą sukienkę i błękitne oczy. Nie wiedział co ma zrobić. Nie potrafił nawet się odezwać. Za sucho w ustach.

    Zatrzymały się przed nim.

    – Masz może papierosy – zapytała koleżanka dziewczyny w żółtej sukience.

    – No jasne, tak – wydusił – proszę.

    Wybierały się do teatru. 

    – Teatr … świetny pomysł … też o tym myślałem – poczuł jak się czerwieni. 

    Poszli razem. Potem … godzina policyjna. Uścisnęli sobie ręce, wymienili uśmiechy i spojrzenia. Gdy wracał do jednostki już wiedział. Jego miłość ma na imię Dasza. Ale, zaraz, nie wziął nawet jej numeru telefonu. Nie wiedział co robi i gdzie mieszka. Tyle, że powiedział jej nazwę jednostki. To ona musiałaby go chcieć odnaleźć.

    Wrócił na front. Codziennie ją widział. Jak na zdjęciu. Każdy szczegół. Tydzień po tygodniu. Do kolejnej przepustki.

    Rozkleił plakaty w pobliżu teatru. Z telefonem do Damiana. Swojego nie mógł podać. Damian, Polak, był sanitariuszem. 

    Odezwij się Dasza!!!

    Mogła nie być z Kijowa. Mogła nie być sama. Mogła nie chcieć, mogła… tak minął prawie rok. 

    Na froncie chwilowo był spokój. Dłubał coś na zapleczu. Zadzwonił Damian.

    – Czołem, Andrij – będę za pół godziny. Mam dla ciebie niespodziankę.

    – Niespodziankę?

    – Sam zobaczysz – Damian był w bardzo dobrym humorze.

    Co to mogło być? Wyszedł naprzeciw. Zobaczył starego jeepa Damiana. Zatrzymał się jakieś 100 metrów od niego. Dziwne. Wtedy ją zobaczył. Miała na sobie tę samą żółtą sukienkę. Dasza!  

    Wyszła z samochodu i zaczęła biec w jego stronę. Po prostu. Też zaczął. 

    Rozległ się przeraźliwy dźwięk i błysk eksplozji. Wybuch  wyrzucił Daszę wysoko w górę. Damian osunął się na ziemię. Tylko on stał. Dostał odłamkiem. Chyba w ramię, ale nic nie czuł. Podszedł do Daszy. Więcej nie pamięta.

    Dowiedział się w szpitalu. Stracił miłość swojego życia i przyjaciela. 

    Nie ma już ochoty wracać do cywila. Po co komu róże. Podczas każdej przepustki odwiedza grób Daszy. Damiana, w Polsce, też odwiedzi. Jak wojna się skończy. 

    Mariusz Patey 

    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Widziane na Ukrainie