SKŁADOWANIE CO2 NA LĄDZIE
Kiedy rzeczywiste intencje Pachauriego nie były jeszcze ujawnione, rozważane też było samo zatłaczanie dwutlenku węgla pod ziemię wyłącznie w celu jego tam składowania. Można próbować deponować CO2 w pewnych strukturach geologicznych, ale prościej w wyeksploatowanych polach naftowych i gazowych, ewentualnie nieeksploatowanych pokładach węgla. Pożądana głębokość depozycji – conajmniej 800 m, co wynika z krzywej równowagi termodynamicznej dla dwutlenku węgla. Autorzy rozdziału 8 Raportu (IPCC): Cost and economical potential, Herzog H., Smekens K. (red) próbowali oszacować koszty takiego przedsięwzięcia. Nie dokonali jednak szerszej analizy środowiskowej.
W przypadku podziemnego „grzebania” CO2 pojawia się szereg problemów. Pierwszy związany jest z przenikalnością dwutlenku węgla na powierzchnię. Może się to odbywać w sposób powolny poprzez warstwy. Nie można jednak wykluczyć gwałtownych wycieków dwutlenku węgla z podziemnych zbiorników, podobnie jak to miało miejsce z gazem ziemnym z podziemnego magazynu w Aliso Canyon (Porter Ranch Gas Leak) w roku 2015. Można by wtedy również spodziewać się nie mniej poważnych, choć nieco innych skutków dla środowiska i zdrowia, a niewykluczone, że i życia okolicznych mieszkańców. Drugi najważniejszy problem wiąże się z chemiczną reaktywnością dwutlenku węgla. Zatłoczony pod ziemię, spotykając się z ciekami wodnymi, tworzy kwas węglowy, a ten nadtrawia otaczające minerały, które przechodząc do wody czynią ją niezdatną do picia, a nawet i innych zastosowań. W sytuacji ograniczonych zasobów wody pitnej na świecie, każdy zniszczony jej rezerwuar to niepowetowana strata.
Opisane zjawisko zostało potwierdzone w praktyce. Nie powinny zatem dziwić protesty miejscowej ludności przed podziemnym składowaniem CO2. W przypadku pogrążania podziemnego nie wspomnieliśmy jeszcze o koszcie energetycznym takiego przedsięwzięcia. Gdy IPCC finansowało opracowania dotyczące analiz składowania CO2, a oprócz tego wiele państw samodzielnie pokrywało koszty badań w tym kierunku, już można było w Indiach szukać informacji o wielkim zapotrzebowaniu firm naftowych na tani dwutlenek węgla, zaś Rajendra Pachauri, przewodniczący IPCC przy ONZ, jako założyciel firmy Glori Oil Company, musiał w 2005 r. być świadom, że ukierunkowując naukowców i rządy na badania prowadzące w ślepy zaułek, bo i tak dadzą negatywny wynik, umożliwi swojej firmie pozyskiwanie dużych ilości sprężonego CO2 za darmo lub nawet za cenę ujemną. Dziwnym trafem raporty IPCC, których Pachauri był głównym animatorem, milczały wówczas o planowanym wykorzystaniu dwutlenku węgla w takim celu, a jedynie mnożyły opracowania, jak szkodliwy dla klimatu miałby być dwutlenek węgla. Czyż nie budzi niesmaku fakt przyznania Nagrody Nobla IPCC, a wręczonej Pachauriemu?