Żadne polskie powstanie by się nie odbyło. Żadna konfederacja i żaden rokosz. Więcej, państwo polskie by nie powstało, a na pewno nie obroniłoby swojego prawa do istnienia, gdyby nie jeden element – prawo do posiadania broni przez obywateli, powszechne prawo. To na tym prawie, a właściwie na obowiązku posiadania broni i obrony ojczyzny, została zbudowana wielkość I Rzeczpospolitej.
Prawo do posiadania broni odebrali nam zaborcy, żebyśmy nie mogli skutecznie się przed nimi obronić. Ich intencji nie sposób nie zrozumieć – każdy agresor chciałby mieć bezbronnego sąsiada. Po krótkim epizodzie odzyskanej wolności, w roku 1945 nad Wisłą Stalin zainstalował swoich bolszewików. Odbierając nam wolność osobistą i prawo do obrony własnej rodziny i ojczyzny, pozbawiono nas prawa do posiadania broni.
Prawo do posiadania broni i do obrony własnej, w szczególności miru domowego, to IV filar naszej V Rzeczpospolitej. Prostymi słowy, każdy napadnięty ma prawo do obrony poprzez użycie broni. Bez zastanawiania się nad intencjami napastnika i bez kalkulowania wyrządzonych nam ewentualnie szkód.
Napadnięci nie mamy obowiązku rozważać, czy napastnik chce nas przestraszyć albo pobić. Nie możemy rozważać, czy włamał się do naszego domu po to, żeby obejrzeć mecz, bo u siebie nie miał cyfrowego Polsatu, czy jednak po to, by nas zamordować, żonę zgwałcić, a telewizor ukraść. Po prostu musimy mieć niepodważalne, niekwestionowane i konstytucyjne prawo do zastrzelenia go, gdy tylko wedrze się na naszą posesję.
To prawo do obrony czynnej konstytuuje dopiero naszą osobistą wolność. Bez tego prawa, a zatem również bez prawa do posiadania broni, wolność staje się iluzją.
I Rzeczpospolita to stare czasy, dlatego odwołam się do przykładu świeżego i z bliska, do Szwajcarii. Szwajcarzy są najbardziej uzbrojonym narodem w Europie, wszyscy dorośli i pełnosprawni mężczyźni mają w domu broń automatyczną. Czy ktoś słyszał o licznych strzelaninach w szwajcarskich szkołach lub bankach? Nie, z prostego powodu: Szwajcarzy są świadomymi posiadaczami broni, ponieważ każdy dorosły Szwajcar ma obowiązek służby wojskowej. Po jej zakończeniu wraca do domu w mundurze i z bronią.
Nikt też pewnie nie słyszał, żeby uzbrojona po zęby Szwajcaria zagrażała któremukolwiek z sąsiadów. Ale nawet Hitler nie zdecydował się na jej podbój. Chociaż zawodowa armia szwajcarska liczy ok. 5 000 żołnierzy, to w ciągu tygodnia jest w stanie zmobilizować 400 000 armię. Doktryna obronna Szwajcarii jest w dużej mierze wynikiem analizy przebiegu polskiego Powstania Styczniowego.
Czas już najwyższy, żeby z tego przechowanego przez Szwajcarów doświadczenia skorzystać. Polska również nie potrzebuje wielkiej zawodowej armii, bo nie słyszałem, żebyśmy zamierzali kogokolwiek napadać. Potrzebuje natomiast wielkiej i dobrze wyszkolonej armii ochotniczej, która powstrzymałaby zamiary jakiegokolwiek potencjalnego agresora.
Nie wyszkolimy tej armii inaczej niż poprzez obowiązkowe przeszkolenie wojskowe (minimum 6 miesięcy) dla wszystkich dorosłych mężczyzn i ochotnicze dla kobiet. Gdyby zachować szwajcarskie proporcje, to armia zawodowa liczyłaby 20 000 doskonale wyszkolonych żołnierzy, z możliwością szybkiego jej zwiększenia do 2 milionów.