Zacznę od cytatu:
Media i politycy związani z Donaldem Tuskiem (i Mateuszem Morawieckim – BJ) przedstawiają KPO tak, jakby to były pieniądze przeznaczone na dowolny cel i niezwiązane z żadnymi obciążeniami. Polacy dowiadują się, że istotną część tych środków stanowi unijna bezzwrotna dotacja. A przecież to nieprawda! Polacy są wprowadzani w błąd! Nie wiedzą, że KPO to w istocie ukryty, drogi kredyt. Nie wiedzą, że faktycznie będą musieli go spłacać. Poprzez podwyższoną unijną składkę członkowską i nowe podatki dla Brukseli. Nie wiedzą, że według planów Komisji Europejskiej Polska będzie musiała wpłacić z tego tytułu do Unii Europejskiej kwotę co najmniej 300 miliardów złotych.
To napisał obecny Minister Sprawiedliwości w rządzie Mateusza Morawieckiego, premiera wyznaczonego przez Prawo i Sprawiedliwość, Zbigniew Ziobro. Apelując do Prezydenta o zorganizowanie debaty na temat rzeczywistych kosztów KPO. Przeczytajcie cały list, bo warto, żeby zrozumieć co to jest KPO. I jakie niesie dla zwykłych Polaków, i dla naszej Ojczyzny zagrożenia.
Dziś, z Davos, tego światowego centrum wielkiego pieniądza, odpowiedział prezydent Andrzej Duda. Odpowiedział w stylu swojego wielkiego poprzednika, Lecha Wałęsy: jestem za, a nawet przeciw. I obarczył Zbigniewa Ziobrę wprost o zablokowanie jego kompromisu wypracowanego z Ursulą von der Leyen, co zaowocowało wstrzymaniem wypłaty środków na KPO przez KE.
https://wpolityce.pl/polityka/630452-duda-kompromis-z-ke-nie-wykorzystano-szansy-przez-solpol
Mam nadzieję, że zaaferowany teraz światowym blichtrem, nasz prezydent po powrocie do kraju przeczyta ze zrozumieniem list i odpowie, bez schodzenia na intelektualne manowce.
Co to da? W polityce bieżącej, czyli do 5 lat wprzód, niewiele.
Cała klasa polityczna (poza chlubnym przypadkiem Konfederacji i spóźnionym Solidarnej Polski) jest już dogadana z Komisją Europejską. Zgodzi się na każde warunki, żeby tylko dostać te pieniądze.
Te pieniądze nie będą dla nas. To znaczy, częściowo będą. Poprawią nasz komfort postrzegania rzeczywistości. Będziemy mieli więcej ścieżek rowerowych, ładniejszych budynków administracji publicznej i stref marnowania czasu.
Będziemy się cieszyć, że to nie za nasze, tylko za unijne. A będziemy tak myśleć, bo zostaliśmy przez naszą klasę polityczną oszukani. Czy to oszustwo miało jakiś sens? Oczywiście, że tak. Bezpośrednio nie wydalibyśmy ani jednej w trudzie zarobionej złotówki na te wszystkie „unijne” projekty. Ale jak za darmo, to czemu nie?
Nawet nie sprawdzamy rzeczywistych kosztów tych wielkich projektów unowocześniających Polskę. A tymczasem dla możliwości ich przeprowadzania przez nowych kapitalistów władzy zostaliśmy sprzedani. To oni będą dysponentami ogromnych środków pożyczonych (w tym tzw. dotacji) w ramach KPO. Rzekomo modernizujących Polskę, ale generujących koszty obsługi, a nie rozwój gospodarki naszego państwa.
Jak myślicie, jaki procent skasują za obsługę tych licznych europejskich projektów? Według moich szacunków sprzed lat, w tym niedawno przeprowadzonych rozmów, to będzie od 30 do 50%.
Na czym zatem polegają te wielkie spory i targi z KE? Na potrzebie wykazania Brukseli, która grupa jest lepszym gwarantem zachowania spokoju społecznego w Polsce i powinna pośredniczyć. Po to, żeby Wielkie Pieniądze mogły nas strzyc jak owce… i barany. Tak, jak dotychczas.
Cała akcja Solidarnej Polski jest zatem o parę lat spóźniona. Czy ma jakiś sens? To już zależy od samego ministra Ziobry. Jeżeli powie nie, wystąpi z koalicji rządowej i zacznie budować własny obóz polityczny oparty na prawdzie i Polakach, to akcja ma sens. Zobaczymy.
Bartosz Jasiński