Wraz z objęciem przez Danię prezydencji UE powrócił temat tzw. Chat Control czyli inwigilacji na masową skalę pod płaszczykiem walki z pedofilią i seksualizacją dzieci. Chociaż projekt ten upadł już dwukrotnie, tym razem ma realne szanse powodzenia.
Jeśli projekt uzyska akceptację Komisji Europejskiej, to każda wysyłana przez nas wiadomość będzie przed zaszyfrowaniem sprawdzana pod kątem jej legalności. Obecnie pomysł poparło 19 z 27 krajów członkowskich, w tym takie państwa jak Węgry, Włochy i Francja. Niemcy wciąż się wahają, jest jednak wielce prawdopodobne, że w końcu się zgodzą.
Wielka jest pokusa dla rządów i służb, aby pod pretekstem ochrony naszego bezpieczeństwa zwiększać swoją władzę i wpływy.
Polska jest na razie przeciwna pomysłowi w obecnej formie, podobnie jak Czechy, Słowenia i Holandia. Jeśli jednak Niemcy ulegną rosnącej presji, projekt nowej ustawy zostanie poddany pod głosowanie już w październiku i prawdopodobnie zostanie przyjęty.
Naszym obowiązkiem jest protestować przeciwko powszechnej inwigilacji, która daje rządom i służbom niebezpieczną władzę nad nami, zwykłymi ludźmi; politycy i agenci nie będą kontrolowani!
Nawet gdyby władze nie chciały wykorzystywać pozyskiwanych informacji przeciwko nam, istnieje olbrzymie ryzyko wycieków danych, związanych z atakami hakerskimi. Dane wrażliwe mogą posłużyć przestępcom do ich sprzedawania albo szantażowania ich pierwotnych właścicieli.
Nie musimy daleko szukać, żeby znaleźć liczne przypadki patologii związane z gromadzeniem i przechowywaniem danych.
Nawet jeśli intencje pomysłodawców są szlachetne, realizacja zgodna z intencją jest de facto niemożliwa, skuteczność wysoce wątpliwa, a pole do nadużyć olbrzymie. Dlatego właśnie musimy wywierać presję na ośrodki decyzyjne, by nie dopuścić do uchwalenia tak szkodliwego i niebezpiecznego projektu.
Patryk Patey



