W kolejnej mutacji najlepszego planu pokojowego dla Ukrainy pojawiła się propozycja „gwarancji bezpieczeństwa”. Gwarancji bezpieczeństwa, na wzór art.5 NATO, udzieliłoby Ukrainie pięć państw europejskich. Wymienia się tu Wielką Brytanię, Francję, Niemcy, Polskę i Finlandię.
Już odpowiedział premier Finlandii, Petteri Orpo: Finlandia nie jest gotowa zaoferować Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa.
Finlandia oferuje natomiast, podobnie jak Szwecja, pomoc w uzbrojeniu i szkoleniu ukraińskiej armii.
Jaka będzie odpowiedź Polski na ten pomysł? Mam nadzieję, że taka sama jak Finlandii i Szwecji. Polska, podobnie jak wyżej wymienione państwa, jest za słaba militarnie i zbyt blisko położona Rosji, żeby takich gwarancji udzielać. Powinniśmy natomiast wzorem w/w państw pomagać Ukrainie w walce z rosyjskim agresorem, we własnym dobrze pojętym interesie.
Pomysły pojawiające się na zachodzie Europy, nienarażonej na bezpośrednią inwazję rosyjską, są dla nas coraz bardzie niebezpieczne. Nie tylko Ukraina, również Rosja wykrwawia się w tej wojnie, ale Rosja nie zniknie nagle z mapy. 120 mln ludzi nie rozpłynie się w Oceanie Arktycznym. Rozumie to administracja Donalda Trumpa, dlatego szuka rozwiązania obecnego konfliktu.
Zakończenie tej bezsensownej wojny, w której zginęło już pół miliona żołnierzy obu stron, powinno być priorytetem również dla polityków europejskich. Tymczasem oni dalej mamią Ukrainę obietnicami pomocy i apelują o nienaruszalność granic. Dlaczego nie zrobili nic, gdy w 2014 roku Rosja anektowała Krym?
Stanowisko polityków europejskich ma bezpośrednie przełożenie na postawę Kijowa, na jego nieustępliwość w sprawie uznania rosyjskich roszczeń terytorialnych, a bez tego nie ma szans na jakikolwiek pokój/rozejm. Chyba, że Rosja zbankrutuje w przeciągu roku, dwóch lat. Jednak żeby to osiągnąć, Europa musi przestać kupować rosyjskie surowce. Powinna to zrobić już w 2014, a najpóźniej w 2022 roku.
Bartosz Jasiński



