Cóż, dla Kremla mam scenariusz, choć może mało prawdopodobny, to pewnie skuteczny. Po kolei. Ukraina nie ma zdolności ofensywnych. Więc bez wsparcia NATO nie podejmie żadnych kroków ponad te, które robi, czyli opóźnia zajmowanie własnych terytoriów i zadaje możliwie wysokie straty agresorowi. Czy można zatem jakoś Ukrainie pomóc? Tak, kiedy dojdzie do przełamania bariery strachu w państwach NATO i:
- NATO zrobi wielkoskalowe ćwiczenia z udziałem wszystkich państw układu i wszystkich rodzajów wojsk wzdłuż granic NATO z FR, tzn. od Arktyki do Morza Kaspijskiego (taki ruch musiałby odciągnąć cześć wojsk rosyjskich z Ukrainy).
- Przyjęcie do NATO: Finlandii, Szwecji, Gruzji i Mołdawii (pokazanie, że polityka Putina prowadzi do skutków odwrotnych od zamierzonych).
- Jeśli jeszcze FR nie wycofa się do granic z 2014 roku, przyjąć Ukrainę do NATO i dać Kremlowi 3 dni na opuszczenie wszystkich okupowanych terytoriów. Po spektakularnej klęsce w wojnie konwencjonalnej, po oddaniu Krymu, Donbasu i Osetii, wybierze pokój z gwarancjami państw atomowych nienaruszalności granic Rosji (pytanie: czy Rosjanie tzn. rosyjscy urzędnicy, rodziny oficerów, politycy wybiorą wojnę i koniec Rosji, czy ciepłą wodę w kranie – jest retoryczne. Kreml odpuści, jak odpuścił w Korei i na Kubie).
Aby taki czarny scenariusz dla Kremla się spełnił, potrzeba siły woli i determinacji ze strony czynników politycznych dużych państw Zachodu. Tylko tyle i aż tyle….