W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Niemcy podbiły gospodarczo Europę. Wykorzystały struktury Unii Europejskiej i własne pieniądze na przekupienie elit politycznych nowych państw. Jeszcze parę lat temu wydawało się, że to zaspokaja ich ambicje. A wręcz, że nie chcą uzyskać formalnego potwierdzenia, żeby znowu nie przegrać. Jak w dwóch ostatnich wojnach światowych, wywołanych dla podboju Europy (i świata).
Ostatnie wystąpienia kanclerza Scholza i Ursuli von der Leyen nie pozostawiają jednak złudzeń. Niemcy chcą formalnego i faktycznego uznania swojej władzy nad Kontynentem. Unia Europejska ma mówić głosem Komisji Europejskiej. Niemieckim.
A kraje członkowskie, bo już nie państwa, jak codziennie nas instruuje korespondentka Beata Płomecka z Brukseli, mają podporządkować się kolejnym rozporządzeniom. I bez szemrania je wykonywać.
Tak się ma dokonać ostateczne rozwiązanie kwestii państw narodowych. Po akceptacji wasalnego statusu, kraje członkowskie będą mogły prowadzić samodzielną politykę wewnętrzną w ramach odgórnych instrukcji. I zakaz prowadzenia polityki zagranicznej, która stanie się wyłączną domeną europejskich już Niemiec.
Europejski Plan Odbudowy, te upragnione przez nas miliardy euro, czyli przyjęcie wspólnego europejskiego budżetu, wieńczy utworzenie wspólnego niemieckiego państwa europejskiego. A warunkowość podpisana przez poszczególne kraje (i nasz najlepszy rząd), spełnia rolę cementującą.
To wszystko prawie się stało. Nieudolna napaść Rosji na Ukrainę, zmusza teraz Niemcy do zajmowania oficjalnie stanowiska sprzecznego z ich interesem. Aktywne zaangażowanie USA i Wielkiej Brytanii po stronie Ukrainy, z istotnym udziałem Polski, może zablokować dokończenie projektu. Dlatego wykonują tak pospieszne i gwałtowne ruchy.
Niemcom podobnie spieszyło się w czasie II Wojny Światowej. Mogli dotrzeć do Morza Kaspijskiego i zasobów ropy naftowej, albo wpaść w poważne tarapaty.
Jak skończy się obecny niemiecki wyścig z czasem? Zobaczymy. W interesie Polski, niechcącej żyć pod niemieckim panowaniem, leży utrudnianie im tego zadania.