Tak twierdzą młodzi Niemcy, nad czym rozpaczają niemieccy nauczyciele historii.
Jak to się stało, że niemieccy historycy zawiedli, że nie zdołali przekazać swoim uczniom podstawowej wiedzy historycznej? Czy nie należałoby ich za to przynajmniej pozbawić emerytur?
A może pomogli w takie interpretacji minionych zdarzeń również niemieccy politycy, niemieckie tajne służby i podległe im (politykom i służbom) niezależne niemieckie media, ciągle mylące się w nazywaniu niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady polskimi obozami?
Wskazanie na Polskę jako winną wybuchu II WŚ może też wynikać przez analogię do dzisiejszych czasów. To przecież Polska, zanim do władzy nie powrócił Donald Tusk, przeszkadzała w budowie wspólnej Europy. Jakby nie rozumiejąc, że tylko niemiecka kultura może okrzesać dzikie zwierzątka zamieszkujące tereny na wschód od Odry, niosąc zielony ład i prawdziwą niemiecką wolność. Polska w 1939 nie miała takich światłych przywódców jak Tusk, Sikorski i Bodnar, dlatego sprowokowała biednych Niemców.
Mam dla naszych sąsiadów rozwiązanie, zwłaszcza po ostatniej wizycie ich nowego kanclerza. Jest jeden skuteczny sposób na zachowanie niemieckiej pamięci – reparacje czyli zadośćuczynienie Polsce za niemieckie zbrodnie. Za zagładę naszej ludności i miast, za planową grabież naszego majątku narodowego.
Wpłaty finansowe rozłożone na 30 lat pozwolą Niemcom zachować dobrą pamięć przez kolejne pokolenia.
Bartosz Jasiński