Alkoholizm tolerowany na najniższym – samorządowo-administracyjnym szczeblu to wyraz patologicznej demokracji. Na najwyższych stanowiskach urzędów państwowych i ponadpaństwowych wydaje się mieć związek z promowaniem podstępnych lobbystów na te stanowiska ludzi uzależnionych od alkoholu lub tzw. pożytecznych idiotów. Jednymi i drugimi można manipulować, a decyzje podejmowane przez takich urzędników będą destrukcyjne dla państwa, za które ci urzędnicy powinni ponosić odpowiedzialność.
Według raportu WHO „Global status report on alcohol and health 2018” nadmierne spożycie alkoholu na świecie przyczynia się do 3 milionów zgonów, czyli do 1. zgonu co 10 sekund i jest przyczyną co 20. zgonu. W grupie wiekowej 20-39 lat to już co 8. zgon. W aspekcie długoterminowym to bez porównania szersze szkody zdrowotne i społeczne, choć, jak się wydaje, nadużywający alkoholu lub uwikłani w biznes alkoholowy politycy potrafią przewrotnie twierdzić, że to nie alkohol lecz np. instytucja rodziny jest przyczyną wszelkiego zła na świecie.
Do spożywania alkoholu przyznaje się 2,3 mld ludzi, przy czym średnia dzienna wśród nich porcja wynosi 33 g czystego alkoholu. Prym wiedzie Europa. Wspomniany raport przeszedł praktycznie bez echa. Czy powinno dziwić, że rozpite społeczeństwo europejskie tak łatwo udało się zindoktrynować kłamstwem, które o przyczynę globalnego ocieplenia oskarżyło dwutlenek węgla? Czy, gdyby Polacy byli trzeźwym narodem, daliby sobie tak łatwo wmówić, że to spalanie polskiego węgla miałoby być przyczyną globalnego ocieplenia? W codziennym rozsiewaniu pseudonaukowych katastroficznych wizji przodują, jak się wydaje, media najbardziej przychylne Rosji i Chinom (choć formalnie zarejestrowane na Zachodzie). Niczym Wernyhora straszą odbiorców dziś – głównie internautów – dwutlenkiem węgla, zaś do rzadkości należą artykuły o alkoholu, a jeśli, to zamieszczane materiały sprawiają wrażenie przewrotnych kryptoreklam. W całej mistyfikacji CO2-centrycznej teorii globalnego ocieplenia pomijany jest np. wpływ produkcji i metabolizmu alkoholu. Wyliczany jest hipotetyczny wpływ hodowli zwierząt na ilość gazów cieplarnianych, a nikt nie rusza lobby alkoholowego. W 2017 roku Michał i Karol Musiał w konkursie „Fizyka da się lubić” oszacowali, że tylko w samej reakcji wytwarzania alkoholu z glukozy powstaje na świecie rocznie 20 milionów ton dwutlenku węgla. Gdyby wziąć pod uwagę, że po spożyciu tego alkoholu (spaleniu w organizmie) powstaje drugie tyle, gdyby wziąć pod uwagę wszystkie etapy produkcji i dystrybucji alkoholu (nie licząc tu skutków społecznych), to okazuje się, że alkohol odpowiada za ponad 100 milionów ton dwutlenku węgla rocznie. W tym miejscu aż się prosi o trzeźwe spojrzenie osób odpowiedzialnych za energię oraz tzw. „Zielony Ład” w organach Unii Europejskiej.
ALKOHOLIZM – REMEDIUM NA WSZYSTKIE PROBLEMY?
Alkohol jako substancja psychoaktywna ma wielokierunkowe działanie na organizm, a sposób w dużej mierze zależny od dawki. Zaliczany jest do środków działających depresyjnie na układ nerwowy. W małych dawkach przytłumia najpierw drogi hamujące, działając w ten sposób pobudzająco: przeciwlękowo i psychostymulująco. Alkohol działa szybko – już 15 minut po spożyciu doustnym.
Alkohol wykazuje cechy środka przeciwdepresyjnego w krótkim, liczącym miesiące, początkowym okresie używania. W dalszej perspektywie czasowej – pogłębia depresję. W niewielkich dawkach euforyzuje – daje stan dobrego samopoczucia. Powoduje pobudzenie seksualne. Spożywający alkohol w małych dawkach opisują jego działanie jako poprawienie nastroju, odprężenie, rozluźnienie, poczucie lekkości, większej szczęśliwości, uśmierzenie cierpień, zapomnienie o problemach. Do pewnej dawki działa przeciwlękowo. Ułatwia nawiązywanie kontaktów – likwiduje bariery. W trakcie spożywania alkoholu spada krytycyzm, pojawia się wylewność, pijący ujawnia tajemnice…
Dzięki alkoholowi ktoś, kto swoje sukcesy i wielkość dawno zaprzepaścił, w dalszym ciągu może czuć się wielkim. Nawet miernota, która nigdy nic dobrego nie zrobiła, dzięki alkoholowi uważa się za kogoś innego, lepszego. Regularnie racząc się alkoholem można dowegetować do końca życia w kłamstwie przed sobą samym, w poczuciu swojej wielkości, a nawet geniuszu. Regularne przyjmowanie alkoholu pozwala zapomnieć o złu, jakie wyrządziło się innym. Alkohol też pozwala zapomnieć … że jest się alkoholikiem.
W większych doustnych dawkach działa znieczulająco i nasennie.
Lobby alkoholowe powołuje się na kilka badań, z których wynikać by miało, że alkohol działa korzystnie w pewnych schorzeniach. Nie można wykluczyć, że są takie przypadki. Reset stanu psychicznego związany z jednorazowym przekroczeniem miarki raz na kilka miesięcy może zadziałać jak psychoterapia lub spowiedź. Nagłaśniane „wnioski” na temat ochronnego – prozdrowotnego działania niewielkich dawek alkoholu można podważyć. Ludzie, spożywający w małych dawkach alkohol i u których nie rozwinęła się dana choroba, mogli być na tyle zdrowi, że niewielkie dawki alkoholu im nie zaszkodziły, bądź genetycznie byli odporni i na daną chorobę, i na spożywanie alkoholu jednocześnie. Istnieją ewidentne dowody, że spożywanie alkoholu przyspiesza rozwój otępienia typu Alzheimera. Niewielka grupa, która stanowiła wyjątek: po pierwsze – spożywała alkohol w małej ilości, a po drugie – nie posiadała genu predyspozycji (ApoE). Jakże łatwo takie obserwacje przeinaczyć tak, aby promować alkoholizm pod pretekstem (rzekomo) ochronnego działania alkoholu przed niektórymi chorobami. Łatwo popaść też w samousprawiedliwienie. Podsumowując: jeśli wziąć pod uwagę opinie ludzi używających alkoholu oraz argumenty reklam, można by myśleć o alkoholu w samych superlatywach.
HISTORIA ALKOHOLU
W związku z przedstawionymi właściwościami nie dziwi, że alkohol towarzyszy człowiekowi od wieków. Hieroglify egipskie dowodzą, że co najmniej w 3000 p.n.e. wytwarzano wino. Inne źródła wskazują, że piwo wytwarzano w 4000 p.n.e., a przypuszczenia sięgają nawet 10 000 lat p.n.e., choć wydaje się to mało prawdopodobne.
W różnych krajach, w zależności chyba głównie od klimatu i rodzajów upraw, dominowało wino, bądź piwo. Wysokoprocentowe alkohole uzyskiwane drogą destylacji na większą skalę produkowane są od połowy XIX wieku.
CO ZATEM ZŁEGO W ALKOHOLU?
Alkohol, będąc źródłem początkowo wielu przyjemności, działa jak oszust, manipulując ludzkim umysłem (Mellibruda J., Tajemnice ETOH – alkohol i nasze życie codzienne, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa, 1993). Powoduje poczucie wielkości. Pod wpływem alkoholu można czuć się kimś innym, niż jest się w rzeczywistości. Podobnie, jak narkotyki – uzależnia. Uzależnia bardzo szybko i bardzo mocno. Dzięki temu człowiek raz „zarażony” alkoholizmem staje się stałym źródłem dochodów bezwzględnego przemysłu alkoholowego, a w wielu krajach – źródłem dochodu państwa z podatku. Okazuje się jednak, że biorąc pod uwagę bilans zysków i strat, alkohol jest nieporównanie większym źródłem szkód i destrukcji państwa, aniżeli dochody z podatków. Niszczy powoli i toczy społeczeństwa jak rak. Nie chodzi tu o fakt oddziaływania alkoholu w większych dawkach na jednostkę (halucynacje, delirium, wzrost ryzyka nowotworów). Alkohol skraca okres zdolności do wykonywania pracy, jest przyczyną zgonów młodych mężczyzn. W dłuższej perspektywie niszczy rodzinę, więzi społeczne. Degeneruje społeczeństwo i państwo. W XVIII – wiecznej Polsce pijaństwo dwóch pokoleń („jak za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa”) doprowadziło do rozbiorów i utraty niepodległości na 150 lat.
Uzależnieni obywatele niższych warstw społecznych nie mają wielkich wymagań. Ich myśli, zainteresowania krążą wokół alkoholu, który staje się ich wyłącznym sensem życia i motywacją do pracy … dopóki nie nastąpi krach ich osobowości lub katastrofa zdrowotna. Uzależnieni potrafią wykonywać ciężką fizyczną, wręcz niewolniczą pracę, często nie dożywając emerytury. Są za to bardzo wygodni dla rządzących i systemów emerytalnych.
Alkohol umożliwia posyłanie ludzi na wojnę, zwalniając od myślenia, spłycając uczucia, rozbudzając zbytnią pewność siebie, dodając odwagi i wpływając na podejmowanie ryzyka. Posyła żołnierzy jako tzw. mięso armatnie na śmierć z uśmiechem na ustach. Niemieckie pocztówki z okresów poprzedzających pierwszą, następnie drugą wojnę światową, przedstawiają sposób, w jaki, grając na męskiej słabości, werbowano „na alkohol” do wielkiej armii. . Prawdopodobnie bez alkoholu Hitler nie pchnąłby swojego narodu do bestialskiej wojny. Czy gdyby Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, ale i inni mieszkańcy Europy (czołówka spożycia alkoholu na świecie) myśleli trzeźwo, doszłoby do obecnej wojny w Europie?