Inflacja to nie jest wina prezesa Glapińskiego

Data

Strona głównaGospodarkaInflacja to nie jest wina prezesa Glapińskiego

Polecamy w dziale

Bezpieczny kredyt czyli jeszcze droższe mieszkania

Po 2 miesiącach obowiązywania "Bezpiecznego kredytu 2%" ceny mieszkań w 10 największych miastach w Polsce wzrosły o 10%. Największymi beneficjentami okazali się deweloperzy i sprzedawcy mieszkań - dla analityków było to oczywiste.

Czy magazynowanie CO2 pod ziemią lub w oceanach ma sens?

Człowiek emituje 1.2% CO2 znajdującego się w atmosferze. Duża część jest pochłaniana przez naturalne rezerwuary. Wzrost stężenia CO2 nie ma wpływu na klimat. Inwestowanie w jego podziemne magazynowanie nie ma najmniejszego sensu.

Polska kroczy ścieżką Argentyny

Na środową decyzję RPP o obniżce stóp procentowych o 75 punktów rynki zareagowały wyprzedażą PLN oraz akcji banków. Polskie obligacje przestają być atrakcyjne. Kto zatem sfinansuje polski dług? Myślę, że my - naszymi pieniędzmi.
Możemy odetchnąć. Anarchia w finansach państwowych nam nie grozi. Adam Glapiński został znowu wybrany na stanowisko prezesa NBP. To nie jemu zawdzięczamy inflację. Komu? Na to powinna odpowiedzieć opozycja, zamiast się ośmieszać.

Za II kadencją Adama Glapińskiego w roli prezesa NBP 234 głosy. Przeciw 223. Możemy odetchnąć.

Żałosne były oskarżenia opozycji przed głosowaniem w Sejmie. Obwiniano prezesa Glapińskiego o inflację w Polsce i na świecie, i o nieudolność. O doprowadzenie do rozpaczy ludzi posiadających pieniądze i pożyczających pieniądze. O wszystko.

Poseł Konfederacji, Dobromir Sośnierz, posunął się wręcz do groteski:

Nie mogę uwierzyć, że proponujecie nam gościa, z którego cała Polska się śmieje. On jest symbolem niekompetencji.

O matko, pomyślałem, dlaczego mamy tak głupią opozycję?

Wyjaśniam.

Adam Glapiński nie zrobił nic, co wskazywałoby na jego brak kompetencji. Wręcz przeciwnie, przez całą kadencję nie popełnił większego błędu. Politykę monetarną dostosował do ogólnych światowych trendów. Dzięki temu uniknęliśmy spekulacji na złotym.

W sytuacji, gdy banki centralne USA i Europy ustaliły stopy procentowe na poziomie 0 +/-, jeden bank w Europie nie mógł ich ustanowić na poziomie 5%. Gdyby tak było, spekulanci walutowi z całego świata zalaliby nas dolarami i euro, windując wartość złotego do poziomu 2 zł za 1 USD. Kolejny raz drenując (eufemizm na kradzież) nas z pieniędzy, jak to już miało miejsce w latach 2004-2008.

Stopy procentowe w Polsce (i żadnym państwie na dorobku) nie mogą być kilkukrotnie wyższe niż w świecie dysponującym bilionami wolnej gotówki. Obecna stopa procentowa na poziomie 5,25% i stała presja na ich podniesienie stanowi ogromne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa finansowego. Dotyczy to również Czech (stopa 5,75%) ( i Węgier (5,4%). Ale głównie nas, z dużym udziałem papierów dłużnych państwa w rękach zagranicznych funduszy spekulacyjnych. Bo przypomnijmy, stopa procentowa w USA to 0,75% (po ostatniej podwyżce) , a Europejskiego Banku Centralnego to 0% (pomimo wysokiej inflacji).

Właśnie działaniu spekulantów należy przypisywać atak na osłabienie złotego, jaki ma miejsce w ostatnich miesiącach. Ale podobnie jak inflacja, nie jest to w żadnej mierze wina prezesa Glapińskiego. Wynika tylko i wyłącznie z wybrania błędnej  drogi rozwoju Polski przed 30 laty. Z uzależnienia rozwoju naszego państwa od zewnętrznego finansowania. I oddania nas w niewolę  funduszy spekulacyjnych.

I nad tym jak to zmienić powinna się zastanowić opozycja, zamiast wygłaszać brednie i banialuki pod adresem najlepszego prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.

Bartosz Jasiński

Ostatnie wpisy autora