Amerykanie wkrótce wybiorą nowego prezydenta i oby to był Donald Trump. To dobra okazja, żeby przyjrzeć się ludziom z otoczenia kandydata Republikanów.
W 2016 roku, gdy Trump został wybrany na prezydenta w całym kraju zapanowała konsternacja. Nowy prezydent, słynący z kontrowersyjnych pomysłów, był bowiem skonfliktowany nawet z własną partią. To sprawiało, że jego zaplecze kadrowe było bardzo ograniczone, wiele stanowisk pozostawało nieobsadzonych i istniała duża rotacja urzędników.
Punktem przełomowym było wsparcie jakiego Trumpowi udzielił konserwatywny i bardzo wpływowy think tank Heritage Fundation założony w 1973 roku i odgrywający kluczową rolę w konserwatywnej kontrewolucji lat 80-tych, za prezydentury Ronalda Reagana. Przygotował on dla Trumpa zarys programu politycznego (który Trump miał zrealizować w 60%) i podsuwał osoby mogące zasilić jego administrację.
Fundacja ta przygotowała też program na drugą kadencję Trumpa. Wśród postulatów, zawartych w 900 stronnicowym manifeście Program 2025 i publikacji Mandate for Leadership, znalazły się m.in. szeroka baza urzędników (wymiana ok. 5000 urzędników średniego i wyższego szczebla na osoby lojalne wobec prezydenta i wyznające konserwatywne wartości), konsolidacja władzy wykonawczej w rękach prezydenta i konserwatywny zwrot na wielu poziomach.
Wokół Heritage Fundation zrobiło się w ostatnim czasie głośno, a demokraci wykorzystali okazję do ataku na kandydata Republikanów. To sprawiło, że Trump odciął się od Fundacji, co wytworzyło próżnię, którą wypełniły dwa think tanki: AFPI (America First Policy Institute) i Center for Renewing America.
Obie zgadzają się co do tego, że Polska jest istotnym sojusznikiem w regionie, a wojna na Ukrainie musi się jak najszybciej zakończyć, ponieważ nie ma szans na zwycięstwo, a każdy kolejny dzień konfliktu przedłuża agonię Ukraińców i powiększa zniszczenia wojenne. Dlatego trzeba doprowadzić do zamrożenia konfliktu i rozpoczęcia rozmów pokojowych. Różnią się jednak co do szczegółów.
AFPI opowiada się za aktywną i wiodącą rolą Stanów Zjednoczonych w Europie. Stratedzy tej organizacji opowiadają się także za udzieleniem Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa przez USA oraz dołączeniem tego państwa do NATO, ale w dłuższej perspektywie czasowej.
CfRA z kolei uważa, że wojna na Ukrainie nie jest problemem USA, a co za tym idzie zaangażowanie Ameryki w konflikt powinno być ograniczone i zastąpione przez UE. To UE, najlepiej wespół z Rosją, powinna monitorować sytuację na Ukrainie i zapewnić pokój bez wsparcia USA. Dodatkowo fundacja ta sprzeciwia się rozszerzaniu NATO i forsuje doktrynę „dormant NATO” czyli uśpione NATO, które budziłoby się tylko w sytuacji zagrożenia. W praktyce oznaczałoby to wycofanie wojsk amerykańskich m.in. z Europy.
Inną wpływową postacią z otoczenia Trumpa jest kandydat na wiceprezydenta J.D Vance, który ma poparcie Elona Muska, Tuckera Carlsona i syna Donalda Trumpa. Przeciwstawne poglądy reprezentuje Mike Pompeo, były wiceprezydent w administracji Trumpa. O ich poglądach pisałem już w artykule o J.D Vancie i planach pokojowych Trumpa.
O tym czyje stanowisko przeważy dowiemy się dopiero po wyborach, o ile Trump znowu wygra.
Patryk Patey