back to top
More

    Rosyjskie sympatie PO … wmawiane rządowi

    Strona głównaOpinieRosyjskie sympatie PO … wmawiane rządowi

    Polecamy w dziale

    Czy projekt CPK ma szansę na realizację? 

    Podyskutujmy o CPK. Połączenie kilku lotnisk, aglomeracji warszawskiej i "lotniczych" ośrodków miejskich szybkimi kolejami i drogami, pozwoliłoby na powstanie CPK z tymi lotniskami w roli jego terminali.

    Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg!

    Po decyzji Sejmu o dalszych pracach o zabijaniu dzieci i wyjaśnieniach M. Morawieckiego, że "przez pomyłkę zagłosował przeciw", zapytajmy: jak ma na imię Twój bóg?, bo nasz Bóg mówi: Nie zabijaj!

    Żydowskie ludobójstwo

    Poniedziałkowa śmierć Polaka, cywilnego wolontariusza zabitego przez żołnierzy Izraela, przypomniała nam, co dzieje się od kilku miesięcy w Izraelu. A dzieje się ludobójstwo na miarę holokaustu - eksterminacja miejscowej ludności.

    Jezus zwyciężył

    Jezus zwyciężył - Jednego Serca Jednego Ducha 2014
    Po raz kolejny Radosław Sikorski oskarżył rząd o prorosyjskość i chęć rozbioru Ukrainy, razem z Rosją. Bogu dziękujmy za to, że w czasie wojny za ścianą i rzeczywistego zagrożenia, ludzie głoszący te brednie już nami nie rządzą.

    Po raz kolejny Radosław Sikorski oskarżył rząd Zjednoczonej Prawicy o prorosyjskość i dążenie do wspólnego z Rosją rozbioru Ukrainy. Oskarżenie zupełnie absurdalne, godne eksperta spod budki z piwem i zasługujące jedynie na uśmiech politowania. Jednak oskarżycielem nie jest osiedlowy pijaczek, a były minister obrony narodowej i spraw zagranicznych, były marszałek Sejmu, a obecnie europoseł i wzięty konsultant.

    Co do konsultanta, sprawa jest delikatna. Całkiem możliwe przy szybko rozwijającej się aferze korupcyjnej w Parlamencie Europejskim, że z wziętego konsultanta zrobi się wkrótce zwykły jurgieltnik.

    Nawiasem mówiąc, Sikorski nie jest oryginalny. Oskarżenie o tajne porozumienie Kaczyńskiego z Putinem i Orbanem w celu rozbioru Ukrainy rzucił w momencie wybuchu wojny znany adwokat o nieposzlakowanej opinii, zachowanej dzięki skutecznemu unikaniu kontaktu z polskimi organami ścigania.

    A ponieważ brednie Sikorskiego spotkały się z akceptacją samego Donalda Tuska, nie sposób zapytać, dlaczego oni to robią? Przecież to, że sami w to nie wierzą, jest oczywiste. Odpowiedzi można mnożyć, ja uważam jednak, że wyjaśnia to znane powiedzenie, że najgłośniej „łapać złodzieja” krzyczy sam złodziej. Oskarżeniami usiłują przykryć własną prorosyjską działalność. Mają jednak pecha, bo w Polsce żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają ich rządy. 

    Na pełny opis prorosyjskich działań Platformy Obywatelskiej poświęcić należałoby co najmniej broszurkę. By nie nadużywać cierpliwości czytelników, przedstawię jedynie skrótowo kilka subiektywnie wybranych elementów. 

    Rozmowy o Ukrainie

    O tym, że Donald Tusk rozmawiał z Włodzimierzem Putinem o rozbiorze Ukrainy, wygadał się właśnie Sikorski. Tusk pary z gęby nie puścił. O ile wiem, nie ma o tym wzmianki w żadnej notatce służbowej z tej rozmowy, a powinna być. Sikorski twierdzi, że to Putin proponował podział Ukrainy, a Tusk nie podjął tematu. Gdyby tak było, mógłby Tusk chwalić się swoją postawą, a nie jakoś się nie chwali. Może więc było trochę inaczej? Tak, to już insynuacja, trudno jednak jej uniknąć, gdy premier ewidentnie ukrywa przebieg rozmów.

    Rezygnacja z patriotów

    Niemożliwe? A jednak! Pierwszy rząd PiS-u (2005-2007) wynegocjował z Amerykanami umieszczenie tarczy antyrakietowej w Polsce. Nie zdążył jednak dokończyć formalności i podpisać umowy. Nowy rząd PO zwlekał z jej podpisaniem, a premier Tusk publicznie głosił swoje wątpliwości, że instalacja patriotów zwiększy bezpieczeństwo jedynie Stanów Zjednoczonych, a stworzy zagrożenie dla Polski. Czekano na zmianę rządu w USA i doczekano się. Administracja Obamy dokonała resetu stosunków z Rosją i zrezygnowała z instalacji tarczy.

    Liderzy Platformy często określali rządy PiS-u mianem dyplomatołków. Otwarte pozostaje pytanie, czy rozegranie kwestii tarczy antyrakietowej to przejaw dyplomatolstwa Platformy, czy celowe działanie?

    Zaproszenie Ławrowa

    We wrześniu 2010 odbyła się narada polskich ambasadorów, na którą minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaprosił ministra spraw zagranicznych Rosji. Dumny Radek prezentował wystosowane zaproszenie, na którym pod oficjalnym adresem dopisał własnoręcznie Dear Siergiej. Było to dwa lata po agresji na Gruzję i pięć miesięcy po Smoleńsku, a ambasadorów polskich – państwa NATO i Unii Europejskiej – instruował nie Amerykanin, Brytyjczyk, Francuz czy Niemiec, a Rosjanin.

    Import gazu 

    Sprawa znana, ale warta przypomnienia. To rząd Tuska podpisał z Rosją umowę uzależniającą Polskę od dostaw gazu z Rosji do roku 2035. Jak wyglądalibyśmy dziś, gdyby ta umowa obowiązywała? Jeszcze przez 12 lat kupowalibyśmy gaz z Rosji, albo zostali bez gazu. Na szczęście interweniowała Komisja Europejska i wynegocjowała – wbrew stanowisku polskiego rządu – skrócenie obowiązywania umowy do roku 2022. W międzyczasie rząd PiS uruchomił Baltic Pipe i gazoport. Połączono nasz system gazowy z gazoportem w Kłajpedzie i z południem Europy. Jesteśmy niezależni od Rosji, dlatego że nie rządzi Platforma.

    Tranzyt gazu

    Światłe i europejskie rządy PO porozumiały się z Rosją w kwestii tranzytu gazu przez Polskę i wspaniałomyślnie zrezygnowały z zaległych opłat za ten tranzyt. Coś około miliarda złotych. Kwota niewyobrażalna dla normalnego człowieka, ale niewarta zachodu dla przyszłego prezydenta Europy. Przy okazji, niejako w bonusie, Polska pozbyła się na rzecz Rosji kontroli nad operatorem gazociągu przebiegającego przez nasz kraj.

    Agresja na Ukrainę

    Jak zachowałaby się Polska, gdyby w lutym 2022 władzę dzierżyła w niej Platforma? Tego akurat nie musimy zgadywać, bo to już było. Przypomnę rok 2014: trwa wojna w Donbasie, a premier Kopacz, pytana o ewentualną sprzedaż broni Ukrainie, odpowiedziała:

    Czy powinniśmy wysyłać broń na Ukrainę? Wie pan, ja jestem kobietą. Wyobrażam sobie, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który wymachuje jakimś ostrym narzędziem albo trzyma w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl? „Tam za moimi plecami jest mój dom i są moje dzieci”. Więc wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi. Co w takiej sytuacji zrobiłby mężczyzna? Pewnie pomyślałby: „Nie mam nawet porządnego kija w ręku, ale jak to? Ja nie stanę i nie będę się z nim tłukł, tylko dlatego, że odważył się przyjść i grozić mojej rodzinie?”.

    – Więc odpowiem jedno: Polska powinna zachowywać się jak polska, rozsądna kobieta. Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze, co nie oznacza wcale, że powinniśmy dzisiaj mówić głosem odrębnym od Unii. Wręcz przeciwnie: ja nie uważam, że nie powinniśmy dziś na wyścigi być czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego. Jeśli tylko ta duża rodzina europejska zdecyduje, że chcemy pomagać, powinniśmy brać udział w tej pomocy – ale razem z innymi krajami.

    Tłumacząc to na rok 2022: gdyby rządziła dalej Platforma, uszczelnilibyśmy granice z Ukrainą, bo przecież nie z Białorusią. Może wpuścilibyśmy jakieś Ukrainki, ale bez przesady. W końcu wiele miejsc byłoby już zajętych przez gości z Afryki i Azji, zarówno z europejskiej relokacji, jak i turystów z Białorusi. Broń moglibyśmy wysłać, jeśli mielibyśmy jakieś nadwyżki i tylko po uzgodnieniu z UE. Nie muszę dodawać, że zanim te uzgodnienia nabrałyby kształtu, rosyjscy sołdaci staliby już nad Bugiem.

    Oczywiście wysyłalibyśmy mnóstwo apeli o pokój do obu stron, by żadnej nie urazić. Może w ramach europejskiej solidarności dołożylibyśmy coś do niemieckich hełmów, a może i dorzucilibyśmy jakieś buty czy mleko w proszku, by głosić wszem i wobec jacy to jesteśmy pokojowi i humanitarni. To wszystko. Można Zjednoczoną Prawicę lubić lub nie, można wytykać jej wiele rzeczywiście popełnionych, błędów, ale gdyby teraz rządziła Platforma, nie byłoby już Ukrainy, a i z Polską mogło być różnie.

    Przypomnijmy sobie to oburzenie i te kpiny z wyjazdu premiera i wicepremiera wraz z premierami Czech i Słowenii do Kijowa. Jak to tak? Samodzielnie, bez uzgodnienia z Komisją Europejską tak wymachiwać szabelką? Przypominało to reakcje tych samych ludzi na wyjazd Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi w 2008 roku. Radosław Sikorski głosił, że chętnie też pojechałby do Kijowa, ale lojalnie czeka na zgodę Komisji Europejskiej. I czeka do dziś.

    A ja nie mogę zapomnieć podziwu w oczach Ukrainek, gdy mówiły mi, jakiego odważnego premiera mają Polacy. W czasie, gdy miliony ludzi uciekały z Ukrainy, on po prostu wsiadł do pociągu i pojechał do Kijowa, ryzykując życiem. I to dlatego Lech Kaczyński jest bohaterem Gruzji, a Andrzeja Dudę, Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego Ukraińcy uważają za braci i bohaterów. A Radosław Sikorski ciągle czeka na zgodę Brukseli.

    Współpraca z FSB

    11 września 2013 roku w Petersburgu ówczesny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego generał Janusz Nosek podpisał umowę o współpracy z generałem–pułkownikiem Aleksandrem Bezwierchnym – szefem Zarządu Kontrwywiadu Wojskowego Federalnej Służby Bezpieczeństwa – następczyni osławionej KGB. Była to już druga z takich umów, a współpraca SKW z FSR rozwinęła się spontanicznie, bez formalnego porozumienia zaraz po tragedii smoleńskiej.

    Do dziś nie zostało dokładnie wyjaśnione, do czego zobowiązały się obie strony, jak wyglądała ta współpraca i rzeczywista wymiana informacji między nimi, bo jakaś być musiała. Polska była wtedy i jest nadal członkiem NATO, uważanego przez Federację Rosyjska za swego głównego wroga. W tamtych latach Rosjanie nie mówili o tym zbyt głośno i wielu zachodnich polityków dało się mamić demokratyczną i pokojową wizją Rosji, choć było to już po agresji na Gruzję, o zmasakrowaniu Czeczenii nie wspominając. Wyśmiewani wtedy realiści nie mieli złudzeń, a dziś widzimy, że mieli rację. Złudzeń nie powinny też mieć i wtedy, i teraz służby specjalne.

    Zasadnym zatem staje się pytanie, po której stronie geostrategicznego konfliktu stanęły wtedy polskie służby, a w konsekwencji państwo? Wobec kogo były lojalne?

    Smoleńsk

    O Smoleńsku aż przykro pisać. To kulminacja służalczości wobec Moskwy i już tylko z tego powodu całe ówczesne kierownictwo państwa powinno na zawsze odejść z polityki w niesławie, a pewnie i z wyrokami. Nie znam drugiego przypadku, by jakiekolwiek państwo oddało śledztwo w sprawie śmierci głowy państwa innemu państwu, pozbawiając się możliwości kontroli nad jego przebiegiem. I nie zapominajmy o wściekłej kampanii nienawiści wobec tych, którzy nie mogli uwierzyć w rosyjską teorię pancernej brzozy. Radosław Sikorski miał też znaczny w tym udział, rozpowszechniając zaraz po rozbiciu samolotu informację o błędzie pilotów popełnionym wskutek wywieranej na nich presji. Informację tę wysłał, zanim tak naprawdę rozpoczęło się rosyjskie dochodzenie. Dla porządku dodam, że rosyjskie konkluzje zgodne były z opinią Sikorskiego. Prorok, czy co?

    Tekst się wydłuża, a nie kończy się lista spraw, które należy przypominać wobec udawanego zaniku pamięci tych, którzy rządzili Polską przez osiem lat. Nie pamiętają już ani o Cieśninie Pilawskiej, ani o demontażu polskiej armii, próbie sprzedaży Lotosu Rosjanom, braku działań w sprawie Nord Stream i Baltic Pipe, ani o szkoleniu Państwowej Komisji Wyborczej w Moskwie i wielu innych wstydliwych dziś faktach. 

    Z pewnością można podane wyżej fakty inaczej interpretować i może nieco przesadziłem w ich ocenie. Niemniej całościowy obraz służalczości wobec Moskwy jest jednoznaczny. I nie jest istotne, czy ta służalczość wynikała z chęci odniesienia osobistych korzyści, przymuszenia szantażem, czy po prostu mylnej oceny sytuacji. Liczą się fakty, a tych nie da się obronić. I tylko Bogu dziękować, że w obliczu wojny za ścianą i rzeczywistego zagrożenia Polski, ci ludzie już nie rządzą, choć bardzo by chcieli.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja