W czasach okupacji pojawiły się niemieckie propagandowe plakaty, na których ranny w przegranej przez Polskę wojnie obronnej 1939 r., polski żołnierz wymownym gestem pokazuje odwróconemu premierowi Wielkiej Brytanii stosy trupów i palące się domy Warszawy, krzycząc: Anglio! Twoje dzieło! W historiozofii peerelowskiej często poruszano kwestię tzw. zdrady aliantów. Chodziło o pokazanie, że Polacy nie mają co liczyć na zachód i muszą zaakceptować „przyjaźń” ZSRR jako gwaranta polskich granic i strażnika pokoju.
Prawda jak zwykle była dużo bardziej zniuansowana.
Francja i Anglia udzieliły Polsce gwarancji na usilne prośby strony polskiej, a w szczególności działań m.in. Józefa Becka głównie po to, by wojna nie wybuchła, by przestraszyć Hitlera, wywrzeć nacisk na jego zaplecze (zwłaszcza kadrę oficerską pamiętającą wojnę na dwa fronty i klęskę I wojny) i by odwieść Niemcy od działań zbrojnych przeciw Polsce.
Częściowo plan zadziałał. Pojawiła się opozycja w sztabie generalnym Niemiec, próbująca Hitlera odwieść od wojny. Po pakcie Ribbentrop-Mołotow Hitler już był pewien swego.
Uważał, że Anglia nie wypowie wojny. Był wściekły, kiedy jednak 3. września Anglia i Francja (mimo zorganizowania szerokiej pacyfistycznej akcji propagandowej przez komunistów na zamówienie Stalina) wojnę Niemcom wypowiedziały. 14. września Niemcy zaproponowały Anglii pokój i nawet były skłonne na zostawienie okrojonego, ale państwa polskiego. Rząd polski się nie zgodził i Anglia odrzuciła propozycje Niemców.
Francja nieudolnie próbowała zorganizować ofensywę w rejonie Sary, tracąc 2000 żołnierzy we frontalnych atakach świetnie ufortyfikowanych pozycji niemieckich na tzw. Linii Zygfryda. Antywojenne protesty komunistów trafiały na podatny grunt we francuskim społeczeństwie, pamiętającym okropności I wojny światowej. Rząd Francji zdecydował się zatrzymać ofensywę i przygotować się lepiej do decydującej rozgrywki z Niemcami. Przemysł Francji i Anglii powoli przestawiał się na produkcję wojenną.
Potem Hitler raz jeszcze 6. października zaproponował pokój aliantom. I podtrzymywał dalej projekt okrojonej Polski, by dać szansę Anglii i Francji na zakończenie konfliktu z honorem, bez odium zdrady. Znamienne było tu stanowisko Stalina, który stanowczo protestował przeciwko pozostawieniu Polski w jakiejkolwiek postaci, a Hitler ze stanowiskiem swego sojusznika musiał się liczyć. Skoro alianci odrzucili propozycje pokojowe, Hitler przyjął argumenty Stalina o niereaktywowaniu w jakiejkolwiek formie państwa polskiego.
Alianci zresztą lojalnie informowali polskich sojuszników, że po wygraniu z Niemcami mogą liczyć na odtworzenie państwa tylko na obszarze kontrolowanym przez Niemcy. Ze Stalinem nie zamierzano toczyć wojny o Polskę.
Hitler tymczasem zaczął na poważnie przygotowywać się do rozgrywki z Francją. Gdyby nie uderzył na Francję, to Anglia i Francja zaatakowałyby w końcu Niemcy. Czy Polska by się odrodziła? Trudno powiedzieć. Stalin mógłby zaatakować osłabionych Niemców i zająć resztę polskiego terytorium. W 1941. roku bez większych strat uzyskałby to samo, co w 1945.
PRL powstał także po to, by alianci mogli z honorem zostawić Polskę na pastwę totalitarnej ideologii. W przypadku Niemiec można powiedzieć, że nie zdradzili, ale przyjęli fatalną taktykę, która kosztowała ich porażkę. To Stalin zrealizował pierwotny plan Hitlera w stosunku do Polski: okroił ją z tego, co chciał i zwasalizował.
Niestety, okazało się, że taktyka aliantów w latach 1939 – 1940, zmierzająca do uzyskania przewagi materialnej nad armią Niemiec przy wykorzystaniu swego znacznie większego od niemieckiego potencjału przemysłowego, okazała się nieskuteczna.
Można zatem rządy Francji i Anglii oskarżać o nieudolność, błędy polityczne i wojskowe, ale nie o zdradę polskiego sojusznika. Przynajmniej nie w 1939. roku.
Można mieć natomiast żal za Jałtę, ale to, iż Stalin pozwolił na powstanie PRL, a nie wcielił ziem polskich do ZSRR, było skutkiem zabiegów USA i Wielkiej Brytanii, by jednak jakaś Polska powstała.
Stalin nie uzyskałby cofnięcia uznania dla rządu londyńskiego bez odkurzenia planów dawnego swojego sojusznika – Hitlera.
Można tu przypomnieć tragiczny los żołnierzy gen. Andersa i porównać go z sytuacją żołnierzy URL i BRL po pokoju ryskim w 1921 roku.
Nas Polaków, mających pretensje do swoich anglosaskich sojuszników, musi najść gorzka refleksja, iż los ukraińskich i białoruskich sojuszników Polski w wojnie z bolszewicką Rosją 1920 r. był dziwnie podobny do polskiego losu po 1945 roku .
Polacy cofnęli uznanie rządom URL i BRL, a bolszewicy powołali marionetkowe „republiki rad” URR i BRR, uspokajając polskie sumienia. W 1945. roku alianci cofnęli uznanie polskim władzom na uchodźstwie, a bolszewicy powołali marionetkowe państwo polskie.