Rozważania naszych dzisiejszych „realistów” są mało realistyczne. Przywołują oni naszą tragiczną historię, jako przestrogę, ale nie analizują tych sytuacji, w których odnosiliśmy sukcesy. Przywołują „realiści” takie argumenty:
1. Rosja jest wielka i silna, zatem wszelki opór jest bezcelowy.
Ukraina pokazuje nam dziś, że Rosja nie jest tym samym państwem, którym była za cara Piotra I czy carycy Katarzyny II. Nie ma tej siły, którą miał ZSRR. To państwo co prawda o 2.5 razy większym PKB od Polski i z populacją 3.5 razy liczniejszą, ale Rzeczpospolita potrafiła stawiać skuteczny opór i wygrywać w czasach, kiedy ten stosunek sił był jeszcze bardziej niekorzystny.
Nie byliśmy wtedy jednak pozbawieni woli walki. Byliśmy gotowi na poświęcenie życia w obronie naszej ojczyzny. Nie zaniedbywaliśmy szkolenia armii i dbaliśmy tak o kadry dowódcze, jak i o dostęp do skutecznej techniki wojennej. Mieliśmy zdolność do tworzenia sojuszy. Udawanie, że pacyfizm nas ochroni, że wojna nas nie dotyczy, tylko rozzuchwala potencjalnego agresora.
2. Niezaangażowanie, nieprowokowanie Rosji jest przepisem na bezpieczeństwo Polski. Jeżeli nie będziemy pomagać Ukrainie w rozbiciu milionowej armii rosyjskiej i pozwolimy Rosji na zajęcie terytorium Ukrainy, to Rosja to doceni.
Nie, nie tylko nie doceni, ale spostrzeże okazję dla dalszych aneksji. Dlaczego? Znając trochę historię Rosji należy wiedzieć, że Rosja napada i zdobywa wtedy, gdy może. Pretekst zawsze znajdzie lub go stworzy działaniami agenturalnymi. Rosja nie napada i nie zdobywa tylko wtedy, gdy nie ma na to sił i środków.
Strategia rosyjskiej ekspansji polega na izolowaniu potencjalnej ofiary i doprowadzeniu jej do stanu bezradności. Za pomocą środków miękkich, jak w przypadku Białorusi, lub zbrojnie jak w przypadku Czeczenii, Gruzji i Mołdawii. Po przejęciu jej aktywów, także ludzkich, używa się ich potem w ekspansji na kolejne terytoria.
Jedyną skuteczną obroną przed Rosją jest solidarna obrona napadniętego państwa przez mniejszych i większych sąsiadów, i nie sąsiadów. Rosja tylko wtedy, kiedy traci wiarę w zwycięstwo, odstępuje i siada do stołu negocjacyjnego.
Stąd wniosek – im Rosja jest słabsza ekonomicznie, mniejsza obszarowo i populacyjnie, tym jej sąsiedzi są bardziej bezpieczni.
Każda agresja Rosji musi jednoczyć i aktywizować do działania wszystkie miłujące pokój państwa, a efektem musi być koszt i trwała strata dla Kremla. Tylko tak można nauczyć obecnych i przyszłych carów Rosji szacunku dla wolności i niezawisłości małych i średnich państw leżących w „bliskiej zagranicy” Rosji.
Mariusz Patey