Służby ZSRR uważnie przyglądały się polskim środowiskom ( pozytywistów, socjalistów), kontestującym obowiązujące normy społeczne i pozycję kościoła katolickiego. Wiedziały, iż jedną z przyczyn przegranej w 1920 r. była mobilizacja społeczeństwa polskiego wokół obrony tradycyjnych wartości i religii. Infiltrowały organizacje nauczycieli, pisarzy i publicystów.
Na ziemiach polskich pod koniec XIX w idea legalizacji aborcji była propagowana przez dwa pozornie różne środowiska: pozytywistów, zwolenników teorii Darwina także w opisie stosunków społecznych, których przedstawicielem był Aleksander Świętochowski, zwolennik eugeniki i socjalistów.
Większość przedstawicieli polskiego obozu narodowego, którego korzenie tkwiły w pozytywizmie, nie poddało się obowiązującym modom i aktywnie sprzeciwiało się legalizacji aborcji. Można stwierdzić, iż była to zasługa dużego wpływu Kościoła Katolickiego na kształtowanie ideowego oblicza tych środowisk. Także młode pokolenie polskich narodowców skupione w obozie narodowo-radykalnym odrzucało eugenikę i aborcję.
Zwolennikami aborcji byli natomiast wyznawcy teorii Marksa i Engelsa, tacy jak Ludwik Krzywicki czy Róża Luksemburg.
Warto zauważyć, mimo wpływów radykalnej lewicy na rządy sanacyjne, że pierwszą „liberalną” ustawę aborcyjną wprowadziły dopiero niemieckie władze okupacyjne w 1943 r. bynajmniej nie dlatego, iż były czułe na los polskich kobiet.
Za swoją pracę na rzecz budowy „nowego lepszego świata” Tadeusz Boy Żeleński dostał w radzieckiej strefie okupacyjnej posadę kierownika katedry na Uniwersytecie Lwowskim literatury francuskiej ( 1939-1941 ), a także możliwość publikowania w polskojęzycznej gadzinówce Czerwonym Sztandarze wydawanym we Lwowie.
Inna przedstawicielka lobby pro-aborcyjnego w przedwojennej Polsce, Irena Krzywicka, w 1945 została charge d’affaires w ambasadzie komunistycznej Polski w Paryżu.
Marksistowski Związek Kobiet Polskich ( organizacja przedwojennych socjalistów) przejęta została po 1945 r przez komunistów i przemianowana na Ligę Polskich Kobiet. Przedwojenne działaczki albo musiały dostosować swoje poglądy do nowych czasów, albo były usuwane z organizacji.
W 1956 r komuniści w całym bloku państw socjalistycznych wprowadzili bardzo liberalne prawo aborcyjne. Twarzą polskiej ustawy aborcyjnej była Maria Jaszczuk.
Kiedy perspektywa kolejnej wojny światowej się oddaliła, szybki przyrost naturalny był władzom nie na rękę. Pojawiły się chroniczne i pogłębiające się deficyty mieszkań, a produkcja rolna, z powodu preferowania państwowych gospodarstw rolnych, nie rosła dostatecznie szybko.
W Polsce chciano także dokonać ostatecznej rozprawy z autorytetem Kościoła Katolickiego. Aborcja wydawała się tym tematem, który pozwoli podważyć zaufanie społeczeństwa do nauk Kościoła.
Po, jak nam się zdawało odzyskaniu niepodległości w 1989 r., spór aksjologiczny czym jest człowiek, w jakim zakresie i w jakim okresie jego życie ma być chronione przez państwo, został wyciszony dzięki autorytetowi Jana Pawła II.
Państwo polskie odpowiedziało na te podstawowe pytania idąc z duchem „kompromisu” okrągłego stołu. Zostawiło część wątpliwych „zdobyczy” Polski Ludowej, w tym prawo do aborcji. Środowiskom katolickim udało się co prawda ograniczyć jej zakres, ale nie wyeliminować.
Dawni komuniści dopiero po czasie odzyskali inicjatywę. Kongres Kobiet , Dziewuchy Dziewuchom, Strajk Kobiet, kontynuują tę samą co Liga Polskich Kobiet destrukcyjną działalność, adaptując metody do nowej polskiej rzeczywistości.
Wysiłki idą w kierunku utrwalenia tzw. nowego katalogu wartości przejętego od ruchów progresywnych aktywnych na Zachodzie. Mówi się o poszerzeniu obszarów wolności jednostki, prawa kobiet do swobodnego dysponowania swoim ciałem, nawet kosztem swoich nienarodzonych dzieci.
Kobiety, często będące pod wpływem silnych emocji nie są karane za swój zły wybór. Polskie prawodawstwo zdecydowało się jednak karać lekarzy wykonujących aborcję w przypadkach innych niż ustawowo dozwolone. Stąd pojawia się ze strony części środowisk lekarskich wsparcie dla legalizacji aborcji.
Lekarz jednak nie jest „Panem życia i śmierci”. Jego powołaniem jest leczyć, a jeśli wyleczyć nie może, to przynajmniej nie powinien szkodzić. Sprzyjanie niektórych przedstawicieli personelu medycznego legalizacji procedur odbierających życie przypomina czasy, gdy praktyki eugeniczne w systemach totalitarnych argumentowano „dobrem ludzkości”.
Lekarze, robiąc wyłom w etyce swego zawodu, mogą stanowić zagrożenie dla jakości leczenia. Medycyna to nie jest zwykła usługa, to także misja . Pacjent to nie jest przedmiot procedur leczniczych, ale człowiek szukający pomocy. Aborcja na ogół nie jest procedurą ratującą życie matki ( w takich przypadkach lekarz ma prawo, po konsultacji z matką, wybrać kogo ratuje i czyim kosztem).
Aborcja w wielu przypadkach prowadzi do negatywnych skutków także dla kobiet. Poza dolegliwościami i powikłaniami fizycznymi, nie mniej poważne są psychiczne skutki aborcji.
Wśród kobiet po aborcji niemal dwukrotnie wzrasta ryzyko zaburzeń psychicznych. Często pojawia się poczucie smutku, załamanie psychiczne, poczucie winy, żałoby i in.
Legalizacja aborcji ma chronić przed wyrzutami sumienia. „Zwykły zabieg”, bez negatywnie wartościującego go prawa, ma przestać być czymś złym w odczuciu społecznym.
A skutki społeczne przyzwolenia dla aborcji?
Są socjologowie, którzy wskazują na związek aborcji z osłabieniem więzi rodzinnych, większą skłonnością do zachowań ryzykownych, brakiem refleksji na temat skutków swoich wyborów życiowych i czynów, skłonność do hazardu moralnego ( przerzucania odpowiedzialności za skutki swoich wyborów życiowych na innych). Kobiety mające dzieci, a dokonujące aborcji, częściej niż inne przejawiają dysfunkcje roli marki, co odbija się na prawidłowości wychowania dzieci.
Państwo, w którym aborcja jest zalegalizowana i akceptowana społecznie, ma problemy z utrzymaniem zdrowej i trwałej podstawowej komórki społecznej jaką jest rodzina. Wiąże się to ze wzrostem kosztów wychowania młodych pokoleń, a także niską demografią, mimo przeznaczania coraz większych środków na wsparcie dla rodzin i matek z dziećmi.
Wedle kryterium genetycznego o istnieniu człowieka w sensie wartościującym świadczy połączenie się DNA pochodzącego z komórek rozrodczych jego rodziców. W związku z tym przyznaje się osobnikowi prawa osoby już od początku jego istnienia, a więc od zapłodnienia. Niekiedy mówi się o przypisaniu praw od chwili poczęcia. Od samego swego początku istotę ludzką włącza się więc do wspólnoty moralnej.
Można jeszcze zrozumieć stan emocjonalny kobiety w ciąży, pozostawionej bez wsparcia partnera, rodziny, znajomych, ale lekarzy sprzeniewierzających się przysiędze Hipokratesa, w imię korzyści materialnych, nic nie usprawiedliwia.
Państwo Polskie nie karze kobiety za aborcję. Chroniąc życie poczętego dziecka wychodzi naprzeciw tym matkom, które z różnych względów nie są w stanie przyjąć macierzyństwa. Kobieta ma prawo do zrzeczenia się praw do dziecka jeszcze w szpitalu. A nawet po opuszczeniu szpitala ma 2 tygodnie na podjęcie decyzji. Może także zostawić dziecko w oknie życia bez konsekwencji.
Dziś ZSRR już nie ma, ale wyznawców determinizmu dziejowego i „prawa postępu” w dalszym ciągu nie brakuje. Konsumpcyjny styl życia, prymat egoizmu określanego prawem do wolności, niechęć do przyjmowania odpowiedzialności za swoje wybory, przywróciły atrakcyjność wydawałoby się definitywnie skompromitowanych poglądów.
Przetrwały także kraje definiujące się jako „awangarda postępu”. W ChRL obowiązuje jedna z najbardziej “liberalnych” ustaw aborcyjnych na świecie.
Jedyną możliwą reakcją na dziejącą się naszych oczach destrukcję stosunków społecznych jest moratorium na wykonywanie aborcji z wyłączeniem przypadków zagrożenia dla życia kobiet.
Równolegle państwo pomimo wspierać kobiety w ciąży. Powinniśmy zacząć od wsparcia kobiet nie tylko w zakresie opieki medycznej, ale także psychologicznej, duchowej, prawnej, materialnej. Być może państwo powinno rozciągnąć program 500 + na dziecko od chwili poczęcia. A także przemyśleć możliwość wsparcia finansowego dla powiększenia mieszkania o „ pokój dla dziecka”. także ufundowanie bonu wychowawczego, którym rodzice mogliby sfinansować opiekę w żłobku, przedszkolu czy innych formach opieki. Zwiększone też powinno być wsparcie dla samotnych matek, zwłaszcza młodych, choć trzeba przyznać, że wiele już zostało zrobione.
Mariusz Patey