Rosjanie tylko pozornie wycofali się z dawnych krajów RWPG. Jeśli wierzyć niemieckim mediom realizowali formułę Falina Kwicińskiego poprzez sieć swoich ludzi umieszczonych w strukturach gospodarczych i politycznych dawnych elit partii komunistycznych. Bazowano na pozostawionej infrastrukturze przesyłania ropy i gazu oraz całych gałęzi przemysłu uzależnionych od rosyjskich surowców. Nie mogąc zapobiec aspiracjom społeczeństw Europy Środkowej do członkostwa w NATO i UE, starano się wyzyskać ten fakt dla zapewnienia napływu dewiz z tych krajów potrzebnych dla odbudowy siły państwa rosyjskiego. Zgoda na rozpad ZSRR i ucieczka na zachód dawnych krajów Europy Środkowej traktowano jako stan przejściowy.
„Trzeba zrobić krok w tył by następnie wykonać dwa kroki w przód” jak mawiał W.I Lenin. Już w latach 90 tych przestano opierać się tylko na zasobach dawnych partii komunistycznych, ale szukano także dostępu do nowo powstałych środowisk politycznych o charakterze antykomunistycznym. .Na Węgrzech pośrednio o działaniu lobby rosyjskiego może świadczyć postawa socjalistów , którzy podczas swoich rządów sabotowali gazowe projekty unijne mające na celu dywersyfikację dostaw gazu do Europy.
W 2006 r ( podczas rządów socjalistów 2002–2008 ) kupiono za olbrzymie środki koncesje wydobywcze w Rosji.
W lutym 2008, w obecności węgierskiego premiera i Władimira Putina, podpisano w Moskwie kontrowersyjną umowę między Gazpromem i i koncernem MOL o przeprowadzeniu gazociągu South Stream przez terytorium Węgier.. Tym samym socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsány poparł konkurencyjny projekt rosyjski wobec projektu gazociągu Nabucco, priorytetowego wówczas projektu Unii Europejskiej. Decyzję tę skrytykował lider opozycji Viktor Orban.
W 2009 r Rosyjski Surgutnieftiegaz kupił 21,1 proc. akcji węgierskiego koncernu naftowego MOL od austriackiego koncernu OMV, któremu wcześniej rząd Węgier sprzedał udziały w MOL. OMV od lat uznane jest za ekspozyturę rosyjskich wpływów w sektorze energetycznymi w Austrii. Zostało to odczytane przez węgierską opinię publiczną jako posunięcie nieprzyjazne wobec Węgier.
Wprawdzie lewicowy rząd węgierski Ferenca Gyurcsány’ego podpisał umowy o budowie z Rosją rurociągu South Stream, a MOL negocjował z Gazpromem wspólną budowę magazynów, to presja społeczna wymusiła na nim publiczną krytykę przejęcia jednej piątej udziałów narodowego koncernu.
Prawica oczywiście wykorzystała okazję do zaatakowania polityki energetycznej rządu. .
Według publikacji w „Forsal” z kwietnia 2009 roku, przedstawiciel ówczesnej opozycyjnej partii Viktora Orbana, Fidesz, Zsolt Nemeth mówił, iż „zakup przez Surgutnieftiegaz akcji MOL miał na celu uzyskanie dostępu do informacji na temat projektu rurociągu Nabucco i wykazywanie przewagi nad nim konkurencyjnego projektu Gazpromu – rurociągu South Stream”.
Rządząca obecnie Fidesz była wtedy zdecydowanie negatywnie nastawiona do działań rosyjskich, jeśli chodzi o MOL i przejmowanie węgierskich aktywów energetycznych. Znalazło to wyraz w kolejnych wypowiedziach jej przedstawicieli i posunięciach, zarówno przed, jak i zaraz po przejęciu władzy.
Po zwycięskich wyborach partia Viktora Orbana podjęła intensywne działania mające na celu odkupienie udziałów Surgutnieftiegazu w MOL. Jednocześnie rosyjski udziałowiec skarżył się, także w Komisji Europejskiej, na blokowanie go w akcjonariacie MOL.
Przytoczmy za portalem Parkiet z marca 2011 r komentarz wydarzeń na Węgrzech Witalija Kriukowa, analityka IFD Kapitał w Moskwie:
„To wyjątkowa sytuacja w biznesie. Nie znam drugiego przypadku, by firma, która ma ponad 21 proc. akcji innej firmy, nie miała swoich przedstawicieli w jej władzach i nie była dopuszczana na walne zgromadzenie. A Surgutnieftiegaz kupił akcje MOL dwa lata temu i do dziś transakcja nie została zarejestrowana przez węgierskie władze”.
W końcu rząd Viktora Orbana doprowadził do wykupienia akcji rosyjskiej firmy w MOL za 1,88 mld euro, co zostało ocenione przez ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich jako kompromis finansowo satysfakcjonujący dla rosyjskiego koncernu. Niezależność MOL od kapitału rosyjskiego została jednak uratowana.
Jednak problemy z uzyskaniem od instytucji Unii Europejskiej funduszy stabilizujących budżet skłoniły Orbana do przyjęcia oferty rosyjskiej. I tak zaczęła się rosyjska gra wokół Węgier rządzonych przez Fidesz.
Wpływ na węgierską politykę Rosjanie zdobywali poprzez uzależnianie od swojego rynku surowców MOL.
Fidesz stracił czujność i wiedziony krótkoterminowym zyskiem pozwolił na uzależnienie się kraju od FR. Na przykład, zezwolił na podpisanie w zeszłym roku długoterminowych kontraktów gazowych ( na 15 lat ) omijających Ukrainę.
Uzależnione od surowców i rosyjskich kredytów Węgry muszą wspierać, czy chcą tego czy nie, polityczne projekty Kremla bez względu na okoliczności.
Współpraca z FR niesie jednak ryzyko dla bezpieczeństwa Węgier. Ze względu na sankcje nie wiadomo co będzie z projektem rozbudowy elektrowni atomowej Paks, a to jedyna elektrownia jądrowa na Węgrzech. Zaspokaja 40 proc. zapotrzebowania kraju na prąd. Znajduje się 100 kilometrów od Budapesztu. Na razie paliwo do niej dostarczane jest drogą lotniczą.
Kreml jest zbyt doświadczonym graczem by pozwolić się wykorzystać przez mały bądź co bądź kraj. Wydaje się, że Orban jest świadomy iż granica z FR to nie jest dla Węgier bezpieczny scenariusz, zbyt dobrze zna historię. Orban przyjmuje zapewne pozycję, że jego mały kraj i tak nie jest w stanie wiele pomóc Ukrainie, niech to załatwią więksi. USA, Wlk Brytania, Niemcy, Polska. To jednak przykład hazardu moralnego.
Orban w swoich wypowiedziach unika atakowania Putina, ale stara się, by nie posunąć się zbyt daleko we wspieraniu Rosji na arenie międzynarodowej. Wie bowiem, że gospodarka Węgier gros zysków czerpie z wymiany handlowej z Zachodem.
Premier Viktor Orban w wywiadzie udzielonym serwisowi internetowemu mandiner.hu przyznał, że Węgry nie skorzystają z prawa weta, by zablokować nałożenie przez UE sankcji na Rosję. Węgry głosowały też na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy za wykluczeniem Rosji z tego grona.
Węgry głosowały za rezolucją ONZ potępiającą agresję Rosji na Ukrainę. Za było 141 państw, 34 wstrzymały się od głosu. Rezolucja wzywa Rosję do „natychmiastowego, całkowitego i bezwarunkowego wycofania wszystkich swoich sił zbrojnych z terytorium Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową. Węgry poparły także zawieszenie Rosji w prawach członka Rady Praw Człowieka.
Orban chcąc utrzymać władzę musiał wykazywać się przed społeczeństwem sukcesami ekonomicznymi, a te nie przyszłyby bez kredytów, niższych cen na gaz i ropę, oraz utrzymaniu koncesji wydobywczych na terenie Rosji dla MOL – jednego z największych płatników podatków. Orbanowi z pomocą Rosjan udało się ustabilizować finanse państwa, a Węgrom wrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego.
Dopóki Rosja nie dokonywała aneksji terytoriów sąsiednich krajów, taką strategię można było racjonalnie wytłumaczyć tak społeczeństwu jak i krajom wspierających Węgry, na przykład Polsce.
Zresztą podobna polityka była prowadzona w latach 2008-2014 r czyli praktycznie do wybuchu protestów na Majdanie także przez rząd PO-PSL w Polsce. Jeszcze w 2013 r 98% importu ropy pochodziło z FR, a wartość rosyjskiej ropy kupowanej przez rafinerie Orlenu i Lotosu to 25 mld USD, co generowało 2.5% wszystkich wpływów budżetowych FR.