back to top
More

    Perspektywy polsko-ukraińskiej współpracy gazowej (1)

    Strona głównaGospodarkaPerspektywy polsko-ukraińskiej współpracy gazowej (1)

    Polecamy w dziale

    Będą podwyżki cen żywności i prądu … po wyborach!

    Zabawa ma trwać do wyborów. Potem rząd zlikwiduje niższy VAT na żywność, zamrozi 800+, wycofa wsparcie dla niższych cen energii, podniesie akcyzę. Polskie finanse mają być uzdrowione naszym kosztem, a nie administracji, jak planuje Donald Trump.

    Manowce zielonej transformacji

    20 mld zł rocznie(!) kosztuje nas religia klimatyczna i zielona transformacja. 9 mld to koszt utrzymania stabilności systemu, a 11 mld to dopłaty do górnictwa. Nie da się go zlikwidować, bo tylko energetyka węglowa jest stabilnym źródłem.

    Czy będziemy świadkami statystycznego cudu?

    Wg Koalicji miało nam się żyć lepiej. Dane GUS pokazują, że jest gorzej, gospodarka hamuje, a rośnie zadłużenie. Wystarczyła jednak dymisja prezesa GUS, by nowe dane okazały się optymistyczne, produkcja w październiku wzrosła o 4,7% r/r. Mamy się cieszyć!

    Ukraińskie zboże złe, a rosyjskie nawozy…?

    Import nawozów z Rosji i Białorusi przyczynia się do pogorszenia sytuacji polskich producentów. Zakłady Azotowe Puławy walczą o przetrwanie. Zagrożone jest kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Gdzie jesteście PP. Bosak i Braun? Gdzie wasze protesty?
    W 2004 rząd Marka Belki zaproponował Rosji budowę II nitki gazociągu Jamalskiego. I wyraził gotowość do uczestnictwa w gazociągu Amber, omijającego Ukrainę i Białoruś. Kreml przechytrzył wszystkich sąsiadów, wybrał Nord Stream I.

    Przez dziesięciolecia rynek gazu w Polsce był uzależniony od dominującego dostawcy rosyjskiego, od Gazpromu. Kolejne polskie rządy, choć dostrzegały potrzebę dywersyfikacji, to odkładały w czasie potrzebne inwestycje. Uznając, iż umowy długoterminowe zawierane ze stroną rosyjską dostatecznie zabezpieczają interesy polskich konsumentów.

    Gaz ziemny. Wykres.

    W przeświadczeniu polskich decydentów, Rosja po rozpadzie ZSRR miała  zmierzać do budowy gospodarki rynkowej i systemu demokracji liberalnej. Nieco wolniej niż Europa Środkowa  ze względu na większą bezwładność determinowaną  wielkością państwa. Tymczasem umacnianie  zależności energetycznej Polski od rosyjskich importerów Kreml  traktował jako przedłużenie swojej hegemonistycznej pozycji. To nie bazy wojskowe, ale ropa i gaz miały być teraz gwarantem utrzymania pozycji Rosji w regionie.

    Podpisanie umów na budowę gazociągu Jamal nieprzypadkowo nastąpiło w latach 90. XX w. Polską integrację z UE i NATO Rosja przyjęła spokojnie, gdyż przeżywając duże problemy finansowe, musiała w pierwszym rzędzie zapewnić dopływ dewiz.

    W obszarze relacji z Polską Rosja realizowała  doktrynę Falina-Kwiecińskiego, która zakładała, że rolę gwaranta politycznych i ekonomicznych wpływów Moskwy mają pełnić spółki dostarczające gaz i ropę naftową. Rynek polski, pozyskujący środki finansowe  z zachodu, miał zasilać w niezbędne dewizy Moskwę,

    Dominacja nad Europą Środkową, w tym Polską, miała być realizowana  za pomocą nowych instrumentów. Wojska radzieckie wojska  zastąpione miały być  zwiększonymi strumieniami ropy i gazu ziemnego. Elity polityczne  krajów Europy Środkowej miały być uzależnione od strumieni pieniędzy związanych z rosyjskimi surowcami.

    Zagrożeń wynikających z nadmiernego uzależniania się od rosyjskich surowców nie  brano na poważnie do 2008 r i wojny w  Gruzji. Chociaż trzeba przyznać, iż rząd AWS-UW  premiera Jerzego Buzka  podjął  wysiłek złamania rosyjskiego monopolu, przygotowując plan budowy infrastruktury łączącej Polskę ze złożami norweskimi.  

    Niestety kolejne rządy SLD-PSL zawiesiły ten projekt, uzasadniając to dużo niższą ceną gazu rosyjskiego. Podjęto próby jeszcze szerszej współpracy z FR.

    W  2004 r rząd Marka Belki zaproponował Rosji budowę II nitki gazociągu Jamal, a wobec zgłaszanych przez stronę rosyjską zastrzeżeń co do bezpieczeństwa dostaw przez Białoruś i Ukrainę, także wyraził gotowość uczestnictwa w  gazociągu Amber. Ten miał wpinać się w przestrzeń gospodarczą UE  w Krajach  Nadbałtyckich, stających się częścią rynku wspólnotowego. Rosja zdecydowała jednak na ich ominięcie i poprowadzenie połączenia z odbiorcami zachodnioeuropejskimi poprzez droższe połączenie morskie, znane jako North Stream I.

    Po latach przygotowań i negocjacji, 29 sierpnia 2006 r., rosyjski Gazprom kontrolowany podpisał w Moskwie  z firmami  E.ON Rurhgas i BASF porozumienie o utworzeniu konsorcjum  Nord Stream. 10 czerwca 2008 r. do konsorcjum dołączyła firma N.V. Nederlandse Gasunie. Ostatecznie w składzie udziałowców Nord Stream obecne są podmioty:  rosyjska firma Gazprom z 51% udziałów , podmioty z Niemiec -Wintershall będący częścią  BASF i E.ON Ruhrgas po 20% oraz  holenderska firma N.V. Nederlandse Gasunie – 9%. Gasunie, dołączając  do konsorcjum, przejęła po 4,5% udziałów od niemieckich partnerów.

    W tej sytuacji państwa Europy Środkowo-Wschodniej zaczęły się zastanawiać na ile uzależnienie od rosyjskiego gazu może stanowić zagrożenie dla ich żywotnych interesów. Tym bardziej, że strona rosyjska za fiasko budowy  projektów Jamal II i Amber oskarżyła Polskę i rzekomo rusofobiczne rządy Państw Nadbałtyckich.

    Polska negocjując z Gazpromem bardzo niskie, na granicy opłacalności, stawki za przesył  gazociągiem Jamal  do Europy Zachodniej, miała nadzieję na zapewnienie sobie konkurencyjnych cen i stabilnych dostaw.[6] Niestety, zawarliśmy sztywny kontrakt długoterminowy w formule take-or-pay, bez możliwości odsprzedaży nadwyżek stronom trzecim bez zgody rosyjskiej. Generowało to  koszty w okresie spowolnienia gospodarczego i blokowało możliwości pozyskania tańszego gazu z innych, tańszych źródeł. Także powiązanie ceny gazu z ceną ropy naftowej nie zawsze było korzystne. 

     Po zwycięskich dla Prawa i Sprawiedliwości  wyborach 2005 r., koalicyjny rząd (PiS-LPR-Samoobrona) podjął decyzję o budowie gazoportu. Budowa terminala  LNG została uznana za inwestycję strategiczną dla Polski. Pod wpływem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego  przyspieszono  działania na rzecz dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych.

    Należy tu także wspomnieć, że równolegle, po Pomarańczowej Rewolucji w Kijowie, rząd ukraiński zaczął myśleć o uwolnieniu się od rosyjskiej zależności gazowej. Powstały ambitny projekt połączenia złóż Morza Kaspijskiego z Ukrainą ( gazociąg  White Stream. Potem prezydent Juszczenko ogłosił projekt budowy terminala LNG w Odessie, sprawa zakończyła się skandalem.

    W Polsce rządy PO-PSL kontynuowały budowę gazoportu w Świnoujściu, który został otwarty w 2015 r.

    Rys. 1 Żródło: DGP

    Rysunek nie przedstawia jednak całej prawdy o polskim rynku gazu w omawianym  okresie. Import z Niemiec nie oznaczał bowiem, że gaz był pochodzenia innego niż rosyjski.

    Import z krajów  Azji Środkowej był realizowany przesyłem kontrolowanym  przez FR.

    Europa Centralna (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry) wraz z Ukrainą zużywały  ok. 85 mld m3 gazu ziemnego rocznie. 

    Produkcja własna w tej grupie krajów to ok. 26 mld m3 Największym producentem w regionie jest Ukraina -20 mld m3, a następnie Polska –ok. 4,5 mld m3 i Węgry –ok. 2,2 mld m3.

    Import gazu z Rosji w 2013 r. stanowił ponad 53 mld m3 co odpowiada 63 % całości konsumpcji i 92% całości importu (całość importu to ok. 70% konsumpcji).

    Polska, Czechy, Słowacja i Węgry wraz z Ukrainą zużywały  ok. 85 mld m3 gazu ziemnego rocznie. (dane za 2013 r )

    W strukturze konsumpcji gazu,  najwięcej zużycia  w regionie ( V4 + Ukraina ) przypadło na  Ukrainę – 55%, potem Polskę – 18% Węgry – 11%, Czechy – 9% i Słowację – 7% Import z Rosji to 95 proc. całości importu według źródła pochodzenia.

    Brak infrastruktury przesyłowej, integrującej region z  Europą  Zachodnią i innymi kierunkami dostaw, utrzymywało  uzależnienie Europy Centralnej od Gazpromu. Dominacja Rosji w imporcie była przyczyną tego, że w Europie Centralnej przeważały  kontrakty długoterminowe z indeksacją w stosunku do ropy, a ceny za gaz kształtowały  się na poziomie istotnie wyższym niż w Europie Zachodniej.

    Rynki Europy Zachodniej cechuje rozbudowana infrastruktura pozwalająca na odbiór gazu z różnych źródeł, jak i wielość dostawców. Tym niemniej rynek gazu także w Europie Zachodniej jest znacznie mniej konkurencyjny niż np. w USA.

    Za agencją Reuters (2012), główni dostawcy do Europy to:

    Rosja  152 mld m3, Norwegia  110, Holandia 78, Wielka Brytania  40, Katar  37, Algieria 37, Libia 11. Całkowite dostawy do Europy to 465 mld 3  za rok 2012 r.  Udział Rosji w imporcie gazu ziemnego do UE-27 zmalał w latach 2001–2009 z 47,7 % do 34,2 %, podczas gdy udział Norwegii wzrósł z 22,8% do 30,7%.

    Powyższe stało się przedmiotem postępowania antymonopolowego  Komisji Europejskiej przeciwko Gazpromowi, które zostało wszczęte z powództwa Litwy w 2011 r. Komisja w  kwietniu 2015 r. przedstawiła  Gazpromowi zarzuty stosowania praktyk ograniczających konkurencję:

    • utrudnianie swobodnego obrotu  gazem  między państwami członkowskimi poprzez stosowanie tzw. klauzul terytorialnych
    •  nakładanie nieuczciwych cen na odbiorców poprzez indeksowanie ich w oparciu o ceny ropy naftowej i produktów ropopochodnych,
    • narzucanie dodatkowych zobowiązań dotyczących działalności gazociągów warunkujących dostawy gazu.

    Zarzuty dotyczyły  działalności Gazpromu na krajowych rynkach:

    Słowacji, Węgier, Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech,  Bułgarii, w których udział  Gazpromu w dostawach  sięgał  od 60% do 100% rynku gazu.

    Mariusz Patey

    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja