Prawie 3 lata temu Bartosz Jasiński ogłosił, że za kilka lat euro zastąpi w Polsce złotówkę, chociaż nie popiera tego 65% Polaków. Teza Bartosza wydawała się szokująca, gdyż jeszcze wtedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, które zapewniało, że będzie bronić złotego jak suwerenności.
Jak pokazują fakty, to co wydawało się jeszcze kilka lat temu niemożliwe, teraz powoli i konsekwentnie jest realizowane. Kilka miesięcy po powstaniu Koalicji 13 grudnia zwiększyła się aktywność polityków i dziennikarzy będących zwolennikami euro. Ryszard Petru twierdził, że przyjęcie euro to nasza racja stanu, bo to takie gospodarcze NATO. Z kolei profesor Marek Belka żałował, że Donald Tusk nie był wystarczająco zdeterminowany, żeby podczas swojej pierwszej kadencji zlikwidować złotego.
Kolejnym etapem walki z polską walutą była zapowiedź postawienia Prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Jest on stanowczym przeciwnikiem likwidacji złotego. Zapowiedział nawet, że dopóki jest Prezesem NBP, to Polska do strefy euro nie wejdzie. Na pewno nie pasuje to zwolennikom euro. Nastąpiły przygotowania do prawnego ataku na profesora Glapińskiego, które przy okazji mają wywołać zamęt w polskim systemie bankowym.
Wraz z objęciem rządów przez Koalicję 13 grudnia nastąpiło również gwałtowne pogorszenie kondycji polskich finansów. Deficyt całego sektora finansów publicznych jest na najwyższych od lat poziomach i nie zanosi się na to, żeby miało się to zmienić. Minister Finansów Andrzej Domański zarzeka się, że wszystko jest pod kontrolą, jednak twarde dane pokazują co innego. Dochody budżetowe są poniżej oczekiwań, rozwój gospodarczy wyhamował. Zadłużamy się ponad stan. W tym aspekcie jesteśmy liderem w Europie.
Konsekwencją tego będzie poważny kryzys gospodarczy w nadchodzących latach. Koalicja 13 grudnia robi wszystko, żeby pojawił się on dopiero po wyborach w 2027 roku. Sztucznie manipuluje wskaźnikami zadłużenia i nie podejmuje żadnych działań naprawczych. Przez kolejne dwa lata zadłużenie będzie narastać do niespotykanych poziomów. Nowy rząd, który nastanie po porażce Koalicji 13 grudnia, będzie musiał albo dokonywać cięć w programach społecznych, albo prosić o pomoc Unię Europejską, co wiązałoby się z całkowitą utratą suwerenności gospodarczej.
W obliczu nadchodzącego kryzysu wspomóc polską gospodarkę mogłoby osłabienie złotego. Jednak napływ środków z UE utrzymuje jej wartość na zawyżonych poziomach. Osłabia się w ten sposób konkurencyjność naszych firm na rynkach europejskich.
Kilka dni temu niemiecki dziennikarz gospodarczy Klaus Bachmann wezwał Donalda Tuska do zamachu na niezależność Narodowego Banku Polskiego i przejęcia rezerw walutowych wartych 260 miliardów dolarów. To mogłoby zakończyć się ogromnym kryzysem finansowym w Polsce.
Wraca Klaus Bachmann. Tym razem namawia do ataku na NBP
Moment apelu nie jest przypadkowy. W ostatnich tygodniach notowania złota na rynkach światowych rosną bardzo mocno. Jest to pochodną obaw przed rozpadem obecnego systemu monetarnego na świecie. Narodowy Bank Polski posiada duże zasoby złota, które nabywał w ostatnich latach. To była bardzo zyskowna inwestycja. Złoto stało się fundamentem polskiego złotego.
Na pewno przeszkadza to naszym zachodnim sąsiadom. Silna, rozwijająca się polska gospodarka nie jest w ich interesie. Historia pokazuje, że gdy Niemcy przegrywają rywalizację na świecie (obecnie wobec Chin i USA), to stają się brutalniejsi wobec Europy Środkowo-Wschodniej, którą traktują jako swoją strefę wpływów i dominacji. Wezwanie Klausa Bachmanna do kradzieży naszych dóbr narodowych wpisuje się w tę tendencję. Załamanie niemieckiej gospodarki widać w danych makro. Niemiecki federalny urząd statystyczny Destatis podał, że produkcja przemysłowa w sierpniu spadła o 4,3% m/m i 3,9% r/r
Nadchodzące kwartały będą bardzo burzliwym okresem dla polskiej gospodarki i dla nas. Finanse publiczne i polska gospodarka będą wciąż niszczone. Jak pokazują ostatnie dane gospodarka niemiecka zaczyna tonąć. Czy Niemcom uda się zatopić również nas?
MTC



