Polacy nie chcą Euro … ale je przyjmiemy!

Data

Polecamy

Zielona rewolucja a bezpieczeństwo energetyczne Polski

Jesteśmy bombardowani informacjami, że bez znaczącego udziału OZE, nasza planeta jest skazana na zagładę klimatyczną. Jednak do tej pory nikt nie przedstawił dowodów na to, że bez użycia węgla mielibyśmy teraz chłodniejszy klimat.

Prawo narodów do samostanowienia energetycznego

Jednym ze sposobów minimalizacji wpływu człowieka na globalne ocieplenie jest fiskalizm, lecz nie ten skompromitowany, oparty o spekulację świadectwami emisyjnymi CO2.

Czy wyrok TSUE wywróci polski sektor bankowy?

Decyzja TSUE będzie miała znaczenie nie tylko dla osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne we frankach. Wyrok korzystny dla konsumentów, obciąży banki kwotą nawet 234 mld zł. Dlatego bankierzy już myślą, jak obciążyć tym klientów
Prawie 65% Polaków nie chce przyjęcia euro. Nie chce prezes NBP Glapiński i (mówi, że) nie chce premier Morawiecki. Dlaczego zatem przyjmiemy euro w ciągu 5 lat? Bo taka jest konsekwencja 30 lat działań polskiej klasy politycznej.

Prawie 65% Polaków nie chce przyjęcia euro. Tak wynika z ostatniego sondażu IRBiS dla Radia Zet. Prezes Glapiński, przebywający od dłuższego czasu na płaskowyżu dobrego samopoczucia, nie chce. Premier Mateusz, przy okazji chorwackiego zamieszania, również (mówi, że) nie chce. Dlaczego zatem przyjmiemy Euro? I dlaczego jest to nieuniknione?

Przyczyna jest jedna – błędna polityka gospodarcza naszego państwa na przestrzeni ostatnich 30 lat. Błędna polityka, która wcale nie została zmieniona przez zwycięski w 2015 roku obóz Dobrej Zmiany (ktoś jeszcze pamięta tę nazwę?).

Do „wystarczy nie kraść” nie dołożono kolejnego komponentu, potrzebnego w sprawnym zarządzaniu państwem, „dobrze gospodarować”.

Stery państwa/rządu przejęła partia ludzi uczciwych (proszę się nie śmiać), którzy jednak nie mają pojęcia o dobrym zarządzaniu. Nie maja pojęcia o dobrym zarządzaniu w oparciu o zasoby własne. Oni nawet tych zasobów nie dostrzegają. Dobry zarządca nie opiera perspektyw rozwoju własnej firmy tylko w oparciu o kredyt, licząc na pomyślną koniunkturę w przyszłych latach. Jeżeli tak postępuje, to naraża się na ogromne ryzyko bankructwa.

Ogromne pożyczkowe środki pomocowe, które otrzymujemy od Unii Europejskiej, w żadnej mierze nie przyczyniają się do budowy samodzielnej gospodarki. Wręcz przeciwnie, w pełni nas uzależniają. A jedyne co powodują, to podniesienie pułapu wejścia w biznes dla początkujących i przetrwania dla małych przedsiębiorców.

Deklaracje obozu rządowego o nieoddawaniu suwerenności politycznej są tym samym niewiarygodne. Dlaczego zatem tak pożądamy unijnego finansowania? Odpowiedź jest banalnie prosta. Ogromne grupy interesów, bezpośrednio obsługujące te napływające środki, są tym zainteresowane. Za ogromny procent pobierany za pośrednictwo, za szkolenia, za wdrożenia, które nie tworzą rzeczywistej gospodarki i rzeczywistego bogactwa państwa i narodu, nasz rząd sprzedaje nas lub oddaje w pacht. Dla korzyści jedynej grupy społecznej wszyscy jesteśmy oddawani w niewolę bankierów.

Według wyliczeń różnych analityków do domknięcia budżetu na ten rok brakuje rządowi od 200 do 300 miliardów złotych. W tym na emerytury i wojsko. Nie dość, że brakuje, to nikt nie chce nam tych pieniędzy pożyczyć. Jedynie Komisja Europejska chce, na niemieckich warunkach pełnego podporządkowania się. Oznacza to zgodę na rezygnację z własnej suwerenności na rzecz jednego europejskiego państwa niemieckiego. I nie fantazjujmy, obóz Zjednoczonej Prawicy od początku swojego urzędowania ustępstwa takie czyni. A macha polskimi szablami tylko na użytek wewnętrznych mediów dla ogłupiania własnego elektoratu.

Gdybyśmy mieli własną niezależną gospodarkę, opartą o rodzime źródła bogactwa, to nie musielibyśmy teraz żebrać i godzić się na każde warunki.

Czy zostaliśmy do takiej sytuacji doprowadzeni przez zwykłą nieudolność rządzących, czy przez inne, dodatkowe czynniki, to osobny temat. Zatem, kończąc, przyjmiemy euro w perspektywie 5 lat. I będzie to prosta konsekwencja wieloletnich działań naszej warstwy rządzącej i opozycyjnej. Wspólnych działań.

Bartosz Jasiński

Ostatnie wpisy autora