Ponad dwa lata temu nasz redaktor Janek Kowalski zadał pytanie: Kto zyska, a kto straci na toczącej się wojnie między Ukrainą a Rosją.
Wojna na Ukrainie – kto zyska, a kto straci? – ABC Niepodległość
Napisał, że utrzymanie niepodległej Ukrainy umożliwi Stanom Zjednoczonym wzmocnienie swojej pozycji w rywalizacji z Chinami. Dla Polski zaś pojawi się szansa na zainicjowanie sojuszu Międzymorza, który pomoże nam uniezależnić się od Niemiec.
Wygląda na to, że wojna na Ukrainie zbliża się ku końcowi. Donald Trump postawił sobie za cel jak najszybsze zakończenie tego konfliktu. Co prawda szansa na to, że Ukraina stanie się członkiem NATO oraz że odzyska wszystkie zajęte przez Rosję terytoria jest mała. Pojawia się jednak szansa, że będzie mogła odbudować swoją gospodarkę dzięki inwestycjom amerykańskim. W dłuższym terminie pomoże jej to wzmocnić armię; na wypadek kolejnego konfliktu z Rosją.
Teraz postawmy kolejne pytanie: czy na rozejmie/pokoju skorzysta również Polska?
Udzieliliśmy znaczącej pomocy Ukrainie, przyjmując jej obywateli i przekazując sprzęt wojskowy. Zrobiliśmy to na samym początku wojny, gdy nasi zachodni sąsiedzi przyjęli postawę wyczekującą. Czy jest więc szansa, że oprócz zatrzymania wojsk rosyjskich kilkaset kilometrów od naszych granic będziemy również korzystać z nowego rozdania geopolitycznego w naszym regionie.
Akceptując umowę o surowcach mineralnych ze Stanami Zjednoczonymi, Ukraina przystępuje do ich strefy wpływów. Zarówno gospodarczych, jak i militarnych. Nie jest to na rękę zarówno Rosji, jak i Niemcom.
Zaangażowanie finansowo-militarne Ameryki ogranicza pole do działania na tym terenie firmom z Europy Zachodniej (głównie niemieckim). Stąd rozpaczliwe w ostatnich dniach próby przeciągnięcia Ukrainy na swoją stronę przez Komisję Europejską.
Komisarz UE Sejourne zaproponował władzom w Kijowie kolejną umowę ws. minerałów – media | Biznes PAP
Jednak Unia Europejska nie jest w stanie zagwarantować wsparcia militarnego Ukrainie, a ono jest obecnie kluczowe dla naszych wschodnich sąsiadów. Wiedzą dobrze o tym Niemcy. Dlatego przewodniczący niebawem rządzącej partii CDU, Friedrich Merz chce stworzyć „własną”, niezależną od Stanów Zjednoczonych, europejską armię. Na wejście do gry o Ukrainę jest jednak za późno. I to mimo wciągnięcia w swoją strefę wpływów prezydenta Wladimira Zelenskiego, co odbyło się kosztem Polski.
Wraz z końcem wojny na Ukrainie i uformowaniem się nowego rządu w Niemczech nastąpi nowe rozdanie w Europie Środkowo-Wschodniej. Dojdzie do bezpośredniego starcia między Niemcami dominującymi w Unii Europejskiej oraz Stanami Zjednoczonymi. Ten konflikt interesów będzie miał znaczące implikacje również gospodarcze.
W ostatnich latach Unia Europejska zwiększyła znacząco swój eksport do Stanów Zjednoczonych, osiągając rekordową nadwyżkę handlową. Przeciwnie do rosnącego deficytu w wymianie towarowej z Chinami. Przyjmując jednak anty-amerykańskie stanowisko nowy rząd Niemiec skazuje się na pogorszenie relacji handlowych ze Stanami Zjednoczonymi i pogłębienie depresji gospodarczej wywołanej zielonym ładem. Gospodarka niemiecka jest w dużym stopniu uzależniona od technologii chińskiej. Ta zaś umożliwia budowanie przewagi korporacjom niemieckim na rynku europejskim.

Nie zawsze to co jest opłacalne dla Niemiec ma sens dla pozostałych gospodarek europejskich (w tym polskiej). Czy Polska zyska na nowym rozdaniu w Europie Środkowo-Wschodniej i zwiększeniu zaangażowania przez Stany Zjednoczone? To zależy od tego czy nadal będziemy pionkiem w niemieckiej grze?
MTC