back to top
More

    Rosyjska doktryna „dziel i rządź” w Europie Środkowo-Wschodniej

    Strona głównaABCRosyjska doktryna „dziel i rządź” w Europie Środkowo-Wschodniej

    Polecamy w dziale

    Wojna na Ukrainie – kto zyskał, kto stracił?

    Akceptując umowę o surowcach mineralnych ze Stanami Zjednoczonymi, Ukraina przystępuje do ich strefy wpływów, gospodarczych i militarnych. Nie jest to na rękę Rosji i Niemcom. Choć UA nie odzyska straconych terytoriów, to zyska szansę na odbudowę gospodarki i obronę niepodległości. A to nie mało.

    Co łączy lewaka Dominika Gąsiorowskiego i prawaka Adama Słomkę?

    Dla Kremla współpraca państw Międzymorza, ich wejście do NATO i UE, oddalają możliwość odtworzenia imperium. Stąd ataki na wszystkich zaangażowanych w rozwój tej idei. Moskwa wykorzystuje użytecznych patriotów/idiotów do dezintegracji środowisk, które wiele robią dla współpracy państw Regionu.

    Komentarz do sytuacji w Syrii oraz o konsekwencjach upadku Asada dla Ukrainy

    To dobrze, że Asad, syryjski rzeźnik z Damaszku, stracił władzę. Może to jednak przynieść także negatywne skutki dla Ukrainy i dla nas, ponieważ Rosja może przenieść swoje siły z Syrii na Ukrainę. Dlatego musimy przygotować plany obronne i reagować w porę.

    Komentarz do aktualnej sytuacji na  Ukrainie 

    Armia ukraińska wycofuje się z kolejnych linii obrony. Administracja ewakuuje kolejne wsie i miasteczka. Front utrzymywany jest nadludzką siłą. Brakuje ludzi, sprzętu i amunicji. Daliśmy Moskwie 2 lata na udoskonalenie machiny wojennej i adaptację do specyfiki pola walki.
    Zamiast wikłać się w kolejne wojny pamięci i włączać się w rosyjską politykę "dziel i rządź", zostawmy spory o historię historykom. To nie znaczy zapomnieć. Jeżeli nie nauczymy się oddzielać przeszłości od teraźniejszości, to pozwolimy, by przeszłość napisała nam przyszłość świeżą krwią

    Europa Środkowo-Wschodnia to region skomplikowany, wielowarstwowy i historycznie poraniony. Przeplatające się przez wieki epizody współpracy i bratobójczych walk sprawiły, że narody tego regionu niosą ze sobą bagaż resentymentów, kompleksów i wzajemnych krzywd. W tym krajobrazie — politycznym i społecznym — jak w lustrze odbija się współczesna rosyjska strategia geopolityczna, oparta na starej jak świat zasadzie: „dziel i rządź”.

    Strategia rozbijania wspólnoty

    Współczesna Rosja, kontynuując tradycje imperialnej polityki caratu i ZSRR, świadomie i systematycznie wykorzystuje napięcia między narodami regionu. Wznieca konflikty, pielęgnuje nieufność, wzmacnia skrajności i wspiera tubylczych radykałów. Osłabia tym samym potencjalną wspólnotę państw, które mogłyby wspólnie przeciwstawić się neoimperialnym zapędom Moskwy.

    Niestety, nie brakuje wśród nas „turbo-patriotów” — w Polsce, na Ukrainie, Węgrzech, Słowacji, w Rumunii — którzy gorliwie wypominają sąsiadom każdy historyczny ból i każdą ranę, zamiast szukać mostów porozumienia. To co dzieli jest dobrze znane: pamiętane traumy, niezaleczone rany, historyczne niesprawiedliwości. Łatwo się tym posłużyć.

    Między Wołyniem a Warszawą

    Relacje polsko-ukraińskie, polsko-litewskie czy polsko-białoruskie są naznaczone skomplikowaną przeszłością. Czasem, jak w 1920 roku, współpraca wydawała się możliwa – sojusz Piłsudskiego z Petlurą niemal doprowadził do powstania niepodległych państw białoruskiego i ukraińskiego, wolnych od bolszewickiego terroru. Ale ta szansa została zaprzepaszczona. Polska zawarła separatystyczny pokój z Rosją Sowiecką, pozostawiając sojuszników samym sobie. Efektem było rozczarowanie i utrata zaufania.

    W kolejnych latach przyszedł czas największych dramatów – jak rzeź wołyńska, która zamiast przybliżyć Ukrainę do niepodległości, obróciła się przeciw jej sprawie. Wzajemna spirala przemocy i odwetu przekreśliła współpracę wobec wspólnego wroga – Moskwy. Do dziś cień tej tragedii pada na dialog polsko-ukraiński, mimo wspólnych interesów geopolitycznych.

    Patriotyzm – emocje czy odpowiedzialność za Ojczyznę?

    Prawdziwy patriotyzm to nie skandowanie haseł lub pielęgnowanie urazów. To umiejętność chłodnej analizy, identyfikowania realnych zagrożeń i zdolność do kompromisu, nawet z tymi, z którymi „wydaje się, że nie jest nam po drodze”. To odwaga, by na moment odłożyć historyczne żale i zapytać: co nas łączy dziś? Co możemy zyskać, jeśli zamiast wzajemnego oskarżania, usiądziemy do stołu?

    Współpraca w duchu filozofii win-win wymaga nie tylko woli, ale też pokory, czasu i pracy. I niestety – wiąże się z ryzykiem oskarżenia o zdradę interesu narodowego przez różnych „pożytecznych idiotów”, często nieświadomych, że w rzeczywistości służą interesom Kremla.

    Zgoda buduje, niezgoda rujnuje

    Zamiast wikłać się w kolejne wojny pamięci, lepiej zostawić sporne obszary historii historykom, a politykę oprzeć na pragmatyzmie. To nie znaczy zapomnieć. To znaczy umieć rozróżnić przeszłość od teraźniejszości i nie pozwolić, by historia napisała nam przyszłość świeżą krwią.

    Dziś Europa Środkowo-Wschodnia ma szansę mówić jednym głosem. Ale tylko wtedy, gdy zamiast wciąż dzielić się wokół bolesnych wspomnień, skoncentrujemy się na wspólnym bezpieczeństwie, gospodarce, infrastrukturze, energetyce, obronności i odporności na dezinformację.

    Bo rosyjskie „dziel i rządź” działa tylko wtedy, gdy my – Polacy, Ukraińcy, Litwini, Białorusini, Słowacy, Węgrzy czy Rumuni – na to pozwalamy.

    Zgoda buduje, niezgoda rujnuje, a dobrymi chęciami, jak mawiał św. Bernard z Clairvaux, jest piekło wybrukowane.

    Mariusz Patey 

    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja