back to top
More

    Bitwa Warszawska czyli cud nad Wisłą

    Strona głównaABCBitwa Warszawska czyli cud nad Wisłą

    Polecamy w dziale

    80. rocznica deportacji Tatarów Krymskich

    Mija 80. rocznica deportacji Tatarów Krymskich z ojczyzny. 18 maja 1944 r. zaczęto ich ładować do bydlęcych wagonów, by rozwieźć po różnych republikach azjatyckich. W trakcie tej akcji śmierć poniosła połowa narodu.

    Oświadczenie z okazji 80. rocznicy tragicznej daty ludobójstwa Tatarów krymskich  

    80 lat temu, 18 maja 1944 roku cała rdzenna ludność Krymu, Tatarzy Krymscy, młodzi i starzy, zostali przymusowo wysiedleni z ziemi ich przodków, Krymu, na podstawie fałszywego oskarżenia o kolaborację z faszystowskimi najeźdźcami.

    Idea budowy Pomnika Braterstwa Broni 1920 roku

    Moim marzeniem jest oparcie pamięci historycznej o te epizody, które łączą, a nie dzielą i skłócają nas w imię Kremla. Chciałbym dożyć czasów, gdy pomniki braterstwa broni 1920 roku staną w Warszawie, Kijowie, Rydze  i Mińsku.

    Jestem dumny z syna – wywiad z O. Maslakiem seniorem.

    Oleksandr Maslak był gorącym orędownikiem współpracy ukraińsko-polskiej. Zginął w 2017r. gdy wracał samochodem z konferencji poświęconej Międzymorzu. Wraz z nim zginęło trzech innych uczestników tej konferencji. Cześć ich pamięci!
    13 sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy rozpoczęła się bitwa, nazywana później Bitwą Warszawską, bitwą na przedpolach Warszawy, bądź cudem nad Wisłą. Był to największy triumf polskiego oręża od czasów bitwy pod Wiedniem 1683

    13 sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy rozpoczęła się bitwa, nazywana później Bitwą Warszawską, bitwą na przedpolach Warszawy, bądź cudem nad Wisłą.

    Niezależnie od nazewnictwa niemal wszyscy są zgodni, że był to największy triumf polskiego oręża od czasów bitwy pod Wiedniem z 1683 roku. Podobnie jak tamta wiktoria, uratowała ona cywilizację chrześcijańską przed barbarzyńcami, niosącymi śmierć i niewolę całej Europie.

    Jak doszło do tego oszałamiającego zwycięstwa małej Polski w starciu z sowieckim olbrzymem, Dawida z Goliatem?

    13 sierpnia wydawało się, że losy Polski są przesądzone. Od 14 maja Wojsko Polskie cofało się na wszystkich frontach, a Armia Czerwona postępowała za nim krok w krok, nie dając czasu na odpoczynek i zorganizowanie obrony. Chociaż do armii polskiej wstąpiło tysiące ochotników, również kobiet, co łącznie dało liczbę prawie jednego miliona żołnierzy, dysproporcja potencjałów była tak olbrzymia, że nikt nie wierzył w zwycięstwo Polaków. 

    27 lipca, przeczuwając szybki upadek państwa polskiego, wojska Czechosłowacji zdradziecko zajęły Zaolzie. Razem ze strajkującymi w państwach Zachodu robotnikami, podszczuwanymi przez komunistyczną Międzynarodówkę, Czesi zablokowali dostawy broni dla Polski. Jedynie Węgrzy zapewnili tak potrzebne Polakom wsparcie, dostarczając nieodpłatnie m.in. miliony sztuk amunicji i tysiące karabinów. 

    Polacy oparli się o linię Wisły i dzielnie bronili swoich pozycji przed zmasowanymi atakami wroga na przedpolach Warszawy, dając innym oddziałom czas na przegrupowanie. Sowieci jednak wdzierali się coraz głębiej. Kiedy wszystko wydawało się być stracone, kontruderzenie z 16 sierpnia przecięło rozciągnięte na odcinku kilkusetkilometrowego frontu siły Armii Czerwonej, wykorzystując lukę powstałą między północnym i południowym zgrupowaniem, a także konflikt między ich dowódcami (Tuchaczewskim i Stalinem). Wojsko polskie wyszło na tyły czerwonoarmistów, rozbijając całe dywizje wroga. Wyparło sowieckich najeźdźców daleko na wschód, zabijając około 25 tys. żołnierzy i biorąc do niewoli 65 tys. Polskie straty były znacznie mniejsze. Wyniosły ok. 4,5 tys. zabitych, 10 tys. zaginionych oraz 22 tys. rannych.

    Historycy nie są zgodni komu przyznać wieniec laurowy. Autorów zwycięstwa było co najmniej dwóch –  Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Tadeusz Rozwadowski (który przygotował plan operacji),  oraz Naczelny Wódz Józef Piłsudski (który wybrał manewr znad Wieprza spośród innych propozycji i przejął osobiste dowództwo nad zgromadzonymi tam oddziałami).

    Pewne jest to, że dzięki zgodnej współpracy polskich dowódców udało się rozgromić wroga zanim ten zdążył się zorientować w sytuacji.

    Oskrzydlający manewr znad Wieprza całkowicie zaskoczył przeciwnika, który koncentrował swoje siły na przedpolach Warszawy (pozostawiło to lukę między północnym i południowym zgrupowaniem Armii Czerwonej), aby zadać stolicy burżuazyjnej Rzeczpospolitej ostateczny cios i po jej trupie zanieść płomień światowej rewolucji na Zachód.

    To się nie udało. Wróg poszedł w rozsypkę, dzięki bohaterstwu polskiego żołnierza, błyskotliwości dowódców, wytrwałej pracy sztabowców, wykorzystaniu najnowszych zdobyczy techniki wojskowej, w tym samolotów, czołgów, samochodów i pociągów pancernych, a także wsparciu sojuszników z Białorusi i Ukrainy, zgrupowanych na Pradze w okolicach cerkwi prawosławnej.

    Błyskotliwy manewr znad Wieprza nie udałby się jednak, gdyby nie zwycięstwo odniesione na innym polu. We wrześniu 1919 roku porucznik Jan Kowalewski złamał radzieckie szyfry. Dzięki temu polskie dowództwo znało plany przeciwnika. 

    Z kolei sowieci byli zagłuszani przez polskich kryptologów, którzy na ich częstotliwościach radiowych nadawali bez przerwy Pismo Święte. Walczących z chrześcijaństwem (i wszelkimi innymi religiami) bolszewików musiało to doprowadzać do szału. Nie tylko obniżając ich morale, ale też uniemożliwiając komunikację, przez co szybko ulegali rozproszeniu i byli łatwym łupem dla polskich sił pościgowych.

    Część Armii Czerwonej udało się zagonić aż do granicy Polsko-niemieckiej, po przekroczeniu której została one internowana przez Niemców.

    Reszta chaotycznie wycofywała się na wschód, umożliwiając drugie, równie wielkie, choć niewykorzystane zwycięstwo: bitwę nad Niemnem. Zakończyła ona długą i wyniszczającą wojnę rozejmem, który mylnie nazwano pokojem.

    Kazimierz Grabowski


    Galeria (przyp. red.)

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja