Od trzech dni trwają zamieszki w Los Angeles wywołane przez Latynosów w odpowiedzi na obławę przeprowadzoną przez ICE (Urząd Celno-Imigracyjny), która aresztowała i deportowała 40 nielegalnych imigrantów. Protestujący w liczbie ponad tysiąca wyszli na ulice, demolują i plądrują sklepy, palą auta, przecinają opony, atakują funkcjonariuszy. Trzymają w rękach flagi Meksyku i transparenty z hasłami typu „Fuck ICE”.
Władze Kalifornii zachowywały się biernie wobec eskalacji przemocy, co sprowokowało Donalda Trumpa do działania. Zmobilizował on 2 tysiące żołnierzy Gwardii Narodowej i rozmieścił kilkuset w kluczowych punktach miasta. Ich zadaniem jest ochrona własności i porządku publicznego.
Działania prezydenta skrytykował gubernator stanu, a także inni politycy Partii Demokratycznej, np. Kamala Harris. Ich zdaniem to Trump zapoczątkował problem, a zamieszki są wyrazem wolności słowa.
W rzeczywistości to demokratyczne władze Kalifornii są winne, a zamieszki stanowią jedynie ilustrację problemu, który od lat narastał. Przez lata Kalifornia prowadziła nieudolną politykę progresywną, w wyniku której stan został zalany przez nielegalnych imigrantów. Wraz z nimi pojawiły się przestępczość, bieda, nierówności ekonomiczne, rosnące ceny nieruchomości, narkomania i bezdomność, co przekłada się na frustrację społeczną i poczucie niesprawiedliwości.
Gubernator Gavin Newsom, który obecnie przygotowuje się do roli przyszłego kandydata Partii Demokratycznej na stanowisko prezydenta USA, unika kontrowersji i zdecydowanych działań. Nie szczędzi przy tym słów krytyki wobec rządu, który oskarża o „eskalację”, ignorując źródła problemu.
Donald Trump w międzyczasie napisał w mediach społecznościowych, że podczas gdy demonstranci „plują”, oni „biją” i zapowiada rozprawę z chuliganami. „Nie pozwolimy na rozdarcie naszego kraju. Przywrócimy porządek i wyzwolimy miasto” – oświadczył w mediach społecznościowych.
Sekretarz obrony Pete Hegseth stwierdził, że jeżeli nie uda się opanować sytuacji, wyśle do akcji 500 marines, którzy szybko zaprowadzą porządek. Pozostaje mieć nadzieję, że tak właśnie będzie.
Patryk Patey