Świat spodziewał się, że 21 lutego, po zakończeniu rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych, Rosja wyprowadzi swoje wojska z terytorium Białorusi (choć uprzedzano Zachód, że wprowadzenie jednostek rosyjskich oznacza de facto okupację naszego kraju).
Teraz mamy okupację de facto i de iure. Zrozumieli to Białorusini, widząc, jak pod oknami ich domów w stronę granicy z Ukrainą i Litwą suną nieprzerwanie kolumny rosyjskich wojsk, czołgów i wyrzutni rakietowych.
A nad ich głowami wciąż lecą samoloty i helikoptery moskiewskiego okupanta.
Początkowo na prowincji zbierano się wokół czołgów i oklaskiwano piosenkarzy w mundurach rosyjskich, jak podczas „wyzwoleńczej wyprawy” 17 września 1939 roku. Teraz jednak ogarnęła ludzi trwoga przed wojną.
Nikt już nie podziwia Łukaszenki, obiecującego kupić najnowocześniejszą rosyjską broń i walczyć razem z Moskwą przeciwko Zachodowi. Jest on powszechnie znienawidzony i to nawet przez najbliższe otoczenie.
W strefie przygranicznej z Ukrainą Rosjanie rozlokowali wiele szpitali wojskowych i zmagazynowali duże zapasy krwi. Co dzień z Rosji przybywają tam pociągi sanitarne i personel medyczny. Są informacje o zmagazynowaniu 80. tysięcy sztuk worków na zwłoki. Moskwa przygotowuje się na wielkie straty (zgodnie z jej tradycją militarną: „Nie liczyć się ze stratami”) i nie kryje się ze swoimi zamiarami, ale obwieszcza je demonstracyjnie (co rejestrują filmy cywilów i amerykańskie zdjęcia satelitarne). Nad granicą z Ukrainą przelatują najnowocześniejsze samoloty (nazywane „rosyjskimi AWAKS”), a na polach stoją setki helikopterów. Ostatnio Rosjanie przywieźli do tej strefy kilka baterii potężnych miotaczy ognia.
Armia białoruska milczy. Jej generałowie, wyselekcjonowani przez Moskwę, są gotowi wykonać każdy rozkaz z Kremla.
Co myślą białoruscy żołnierze i młodsi oficerowie? Nie wiadomo, bo armia jest odizolowana od społeczeństwa, od informacji, poddawana rusyfikacji i intensywnemu „praniu mózgów”. Ale można być pewnym, że w razie wybuchu wojny białoruska młodzież szybko wszystko zrozumie i odmówi walki w tej obcej wojnie. Na armię białoruską Putin liczyć nie może. Na poparcie społeczeństwa białoruskiego też.
Tak więc Białoruś stała się pierwszą ofiarą rosyjskiego Drang nach Westen, jak w 1938 roku Austria pierwszą ofiarą Hitlera.
Zachód nie zauważa tego i nie zamierza zastosować sankcji wobec Białorusi, wciąż traktując reżim Łukaszenki jak legalną władzę. A przecież w 2020 r. społeczeństwo białoruskie wyraźnie określiło swój stosunek do Łukaszenki i jego promoskiewskiej dyktatury. Zachód szybko zapomniał o powszechnym sprzeciwie Białorusinów wobec reżimu, który został uratowany jedynie dzięki rosyjskiej pomocy.
Teraz miliony Białorusinów stały się zakładnikami zbrodniczej polityki Łukaszenki.
O nich Zachód zapomniał, ale oportuniści (grupa Cichanouska-Łatuszko) są zapraszani w roli „przedstawicieli demokratycznej Białorusi” na konferencje międzynarodowe w europejskich stolicach. Politycy i dziennikarze zachodni nie zauważają, że wg S. Cichanouskiej i P. Łatuszki wszystkiemu jest winny wyłącznie Łukaszenka. Putin, Rosja i Moskwa nie pojawiają się w żadnym z ich przemówień i jakiejkolwiek wypowiedzi. Tak mogą przemawiać tylko pachołkowie Kremla, którym w Moskwie przygotowuje się teksty wystąpień. Powstaje kuriozalna sytuacja:
niebezpieczeństwo wojny jest realne, a Zachód podejmuje decyzje, ufając fałszywym i sterowanym przez Moskwę „działaczom opozycyjnym”. Cenę tej przebiegłej gry mogą w bliskiej przyszłości zapłacić swoją krwią żołnierze ukraińscy, litewscy, polscy…
Nie słychać głosu prawdziwych patriotów białoruskich – ich lidera Zianona Pazniaka (przebywającego w Polsce). Prawda nie interesuje zachodnich mediów i zachodnich polityków.
Przypominamy, że Zianon Pazniak jeszcze 9. lutego wezwał naród białoruski do obrony własnego kraju z bronią w ręku. Skąd się mają dowiedzieć o tym Białorusini i świat, jeśli wciąż działa blokada informacyjna wobec patriotów białoruskich, a Zachód ufa agenturze Moskwy?
Sytuacja zmienia się błyskawicznie i to na gorsze. Nie zmienia się tylko zachodnia realpolitik, której tragiczne następstwa niedługo odczują społeczeństwa przede wszystkim naszego regionu – Europy Środkowej.
Valery Buival
Tekst ten dotarł do nas tuż przed jawną napaścią Rosji i Białorusi na Ukrainę. Zdecydowaliśmy go opublikować, bo warto poznać stanowisko białoruskiego patrioty – inne niż to prezentowane przez duet Cichanouska – Łatuszka (red.)