back to top
More

    Pacjenci i lekarze muszą dorosnąć… Długi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej (7)

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoPacjenci i lekarze muszą dorosnąć… Długi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej (7)

    Polecamy w dziale

    Czy możemy powtórzyć fenomen polskiej Solidarności 80/81?

    Solidarność jest potrzebna PiS tak samo, jak Solidarność(88) komunistom. Jako podkładka do sprawowania władzy. Nie rozumiał tego kiedyś Marian Krzaklewski (AWS). Czy rozumie to teraz przewodniczący NSZZ Solidarność, Piotr Duda?

    Precz z zielonym ładem!

    Czas powiedzieć UE szaleństwu NIE! Czas też powiedzieć NIE dzisiejszym polskim politykom - to ich "zasługa". Nie nadają się do zarządzania Polską - naszą Rzeczą Wspólną. Czas na Solidarność, jaką była w 1980

    Najważniejsza polska konstytucja 3 maja – Nic o nas bez nas (1505)

    Konstytucja Nihil Novi z 3 maja 1505 ograniczyła władzę króla, oddając państwo obywatelom. Teraz znowu potrzebujemy konstytucji przywracającej nam władzę nad państwem. Tak dla CPK! Precz z zielonym ładem!

    Wszyscy do Parlamentu Europejskiego?!

    12 tys. zł w Polsce vs 40 tys. w Brukseli, a potem ogromna emerytura i życie w luksusie do śmierci. Na tym polega niemiecki majstersztyk. Wszyscy biedni politycy "krajowi" chcą służyć Brukseli.
    Gdyby z perspektywy najbardziej ludzkiej, ale wpisanej w kontekst Bożego Sądu – zbawienia lub potępienia na wieki – tworzyć jakikolwiek system, to mam pewność, że byłby najdoskonalszy z możliwych. Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy. (Łk 12) W środę 16.01 w Akademiku Praskim w Warszawie odbyła się debata „Kim jest pacjent”. Byli biskupi, ministrowie, lekarze, pielęgniarki, pacjenci i ja – Wasz nieoficjalny wysłannik. No i wszyscy lekarscy święci – dla wierzących […]

    Gdyby z perspektywy najbardziej ludzkiej, ale wpisanej w kontekst Bożego Sądu – zbawienia lub potępienia na wieki – tworzyć jakikolwiek system, to mam pewność, że byłby najdoskonalszy z możliwych.

    Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy. (Łk 12)

    W środę 16.01 w Akademiku Praskim w Warszawie odbyła się debata „Kim jest pacjent”. Byli biskupi, ministrowie, lekarze, pielęgniarki, pacjenci i ja – Wasz nieoficjalny wysłannik. No i wszyscy lekarscy święci – dla wierzących sprawa oczywista. Najważniejszym problemem, z którym próbowali się zmierzyć uczestnicy debaty, był system. Jaki być powinien, żeby z kłopotliwego dla lekarzy petenta, kosztu czy problemu chory stał się pacjentem. A nawet bliźnim w potrzebie.

    Oczywiście aktualny minister zdrowia Łukasz Szumowski zapewniał, że system już jest dobry… tylko ludzie, pacjenci i lekarze, muszą trochę dorosnąć (skąd my to znamy?). Naprawdę był bardzo przekonujący 

    Oprócz wzniosłych deklaracji i trosk, a nawet deklamowanej poezji, były też próby całościowego podejścia do problemu. Nowatorskie, cybernetyczne spojrzenie przedstawił Dominik Dudek. A sposób prosty, logiczny i matematyczny dla stworzenia najkorzystniejszego dla pacjentów i lekarzy systemu zaproponował dr Krzysztof Kozak (i to pomimo dwunastogodzinnej podróży ze Szczecina [!]).

    Jednak przed rozpoczęciem debaty krótką modlitwą pożegnaliśmy zabitego w niedzielę prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Nie dlatego, że był naszym przyjacielem, z którym moglibyśmy konie kraść. Wręcz przeciwnie, większość z nas jeszcze żywy Paweł Adamowicz określiłby mianem swoich nieprzyjaciół. I to w sposób na tyle barwny, żeby wzbudzić entuzjazm swoich zwolenników. Ale śmierć zmieniła wszystko – brutalnie zamordowany został nasz bliźni. Dlatego pomodliliśmy się o to, żeby miłosierny Bóg wybaczył mu wszystkie jego grzechy i przyjął go do swojego królestwa.

    A zaraz po modlitwie wystąpił biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński, gospodarz debaty, i zaproponował stare, ale w dzisiejszych czasach niemalże nowatorskie, bo chrześcijańskie podejście. Przywołaną przeze mnie w tytule nieuchronność śmierci jako punkt wyjścia do budowy dobrego systemu lecznictwa. I według mnie to było najbardziej konstruktywne zdanie, na którym powinniśmy oprzeć wszelkie próby zmiany systemu na lepszy. I wszelkie pomysły na to. I nie tylko na to.

    Bo nieuchronność śmierci powinna być podstawą naprawy nie tylko systemu lecznictwa w Polsce. Powinna być również podstawą do naprawy systemu funkcjonowania naszego państwa, którego system ochrony zdrowia jest ważną częścią. I według mojego rozeznania nie da się zmienić jednego bez zmiany drugiego. Bo każdy, cząstkowy nawet system, jak jest w przypadku lecznictwa, podlega systemowi ogólnemu, państwowemu. A ten ogólnopaństwowy system w Polsce, system uczenia się, zarabiania pieniędzy, oszczędzania na starość, wreszcie leczenia, jest zbudowany w sposób biurokratyczny. I podporządkowany partiom i partyjkom politycznym. To dlatego jest tak nieudolnie zbudowany i zarządzany, bo przez swoich – wicie, rozumicie – obsadzany. W ramach zapłaty za partyjną wierność.

    Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy. Co zabierzesz ze sobą? Wszystkie dystynkcje, insygnia, odznaczenia, mieszkania, samochody i pełny spichlerz pozostawisz tu na ziemi. Do życia wiecznego pójdzie jedynie twoja dusza. A gdzie pójdzie? Czy tylko do nieba, bo piekła nie ma, jak zapewniają ateiści wszelkich wyznań?

    Na tym polega Boża sprawiedliwość: niezależnie od pozycji na tym świecie, bogactwa lub biedy, każdy z nas umrze i będzie musiał przed Bożym Sądem zdać relację ze swoich uczynków. I zostanie sprawiedliwie osądzony. Ja, Ty i Paweł Adamowicz, i wszyscy jego zacietrzewieni zwolennicy, i przeciwnicy również. Gdyby z tej perspektywy, najbardziej ludzkiej, ale wpisanej w kontekst Bożego Sądu – zbawienia lub potępienia na wieki – tworzyć jakikolwiek system, to mam pewność, że byłby najdoskonalszy z możliwych. Jakakolwiek próba układania dobrego życia dla siebie i dla naszych bliźnich (jak dla siebie samego) musi się opierać na tej jednej prawdzie.

    W odróżnieniu od naszych medycznych wszystkich świętych, nie każdy lekarz, sędzia lub polityk będzie kandydatem na ołtarze. Ale ewangeliczne prawdy i społeczne przykazania z II tablicy Dekalogu są dla ludzi grzesznych, dla nas. Są nam pomocą. Ułatwiają, a nie utrudniają życie. I większość ludzi, z wyłączeniem dewiantów, ma tę świadomość. Ma ją w życiu prywatnym. Gdy jednak zaczyna działalność publiczną, zostawia Boga w domu i zaczyna mówić i robić jakby biblijne prawdy już nie obowiązywały. Bo w działalności publicznej obowiązują zobowiązania towarzyskie i partyjne, wskaźniki, procedury, uwarunkowania i sondaże.

    Może jednak, skoro chcemy naprawiać wszystko złe, co się wokół nas dzieje, czas wrócić do starej chrześcijańskiej prawdy przypomnianej przez biskupa Kamińskiego. I na niej oprzeć budowę bardziej sprawiedliwego świata. Doczesności niekończącej się z chwilą obumarcia naszego fizycznego ciała. Ryzyko jest przecież niewielkie. Bo nie powinniśmy się chyba bać lepszego życia, lepszej śmierci, a w końcu lepszej wieczności.

    Jan A. Kowalski

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja