Obserwując euforię naszego premiera i entuzjazm rządowych mediów, przypomniały mi się te słowa:
Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony.
Wypowiedział je kiedyś Henry Temple, premier Wielkiej Brytanii w latach 1855 -65. I oddają one istotę polityki angielskiej od stuleci.
Na czym polega istota polityki angielskiej w odniesieniu do Europy? To proste i opisane dawno temu – w żywotnym interesie Wielkiej Brytanii leży niedopuszczenie do powstania jednego europejskiego mocarstwa. Mocarstwa, które zdominowałoby kontynent i zagroziło tym samym interesom angielskim w Europie i jej samej.
Od wojny stuletniej Anglicy przerabiają w polityce i dyplomacji ten temat. I mają niezmienne zdanie – państwo europejskie o ambicjach imperialnych jest naturalnym wrogiem Wielkiej Brytanii. Ponieważ wcześniej czy później zechce podbić również leżącą kilkadziesiąt kilometrów od europejskich brzegów wyspę. Na przestrzeni ostatnich dwustu lat podbój Wyspy planował najpierw Napoleon Bonaparte, a później Adolf Hitler ( obaj po uprzednim opanowaniu Kontynentu).
Na czym zatem polega aktualne zadanie Wielkiej Brytanii w celu ochrony swoich wiecznych interesów? I dlaczego są inicjatorem nowego sojuszu angielsko-polsko-ukraińskiego?
Odpowiedź jest banalnie prosta i zgodna z kilkusetletnią angielską tradycją. W UE nie udało się Anglii zapobiec zdominowaniu Kontynentu przez Niemcy. Dlatego w sytuacji możliwego zdominowania również Wyspy, Wielka Brytania opuściła UE.
Jednak groźba opanowania Europy przez Niemcy, nie tylko gospodarczego, ale i politycznego, i utworzenia z Europy Niemieckiej IV Rzeszy, uruchomiła stary brytyjski protokół. Sojusz niemiecko-rosyjski mógłby mieć dla WB katastrofalne następstwa.
Nic nie mogło się Wielkiej Brytanii przydarzyć lepszego niż obecna możliwość wkroczenia Rosji na Ukrainę. Brytyjskie zwycięstwo dyplomatyczne – poprzez zablokowanie sił rosyjskich (Ukraina) i faktyczne zablokowanie projektu niemieckiej Europy (Polska) – właśnie się dzieje na naszych oczach.
Dlaczego nasz najlepszy premier, Mateusz Morawiecki, wydaje się niezmiernie zadowolony, naprawdę nie rozumiem. No tak, przecież cieszył się rok temu z tych miliardów europejskich, które udało mu się wywalczyć. Nie dostaliśmy jeszcze ani jednego eurocenta, tylko kary się mnożą.
Może, po prostu, Mateusz Morawiecki jest zadowolony z samego siebie i oglądając siebie każdego poranka w lustrze, mówi: Mateusz you are the best 😊
Jan A. Kowalski
PS. Kiedy Anglicy powiedzą: Matthew, wake up?!