Na początku dwa podstawowe założenia:
- Wybory samorządowe w 2018 i do Parlamentu Europejskiego w 2019 były tylko poligonem do przetestowania nowych sposobów fałszowania wyborów, które na masową skalę będą wykorzystane dopiero w najważniejszych wyborach czyli do parlamentu krajowego.
- Wybory wygrywają ci, którzy mają dostęp do baz danych, dysponują odpowiednią infrastrukturą i zmotywowanymi kadrami.
Poniżej konkretne spostrzeżenia, wynikające z analizy dotychczasowej praktyki wyborczej, której nie zdołał uleczyć nowy Kodeks Wyborczy (nie są to wszystkie ważne kwestie):
1. Fikcyjność przejrzystości hierarchicznej struktury komisji wyborczych organizujących wybory, liczących głosy i ogłaszających wynik wyborczy.
a) Jedynie najniższa struktura (Obwodowa Komisja Wyborcza), w wielopiętrowej strukturze komisji wyborczych zaangażowanych w cały proces wyborczy, jest pod kontrolą obywatelską oraz podlega czynnym i wolnym decyzjom Komitetów Wyborczych, które mogą do składu tych OKW kierować swych przedstawicieli, którzy osobiście i realnie uczestniczą w pracach tych komisji wyborczych i mogą kontrolować ich działania przez cały czas od wewnątrz. Obwodowe Komisje Wyborcze składają się ze zwykłych obywateli, wybierają swych Przewodniczących i ich zastępców poprzez wolne wybory przeprowadzone we własnym gronie,
b) Wciąż bardzo łatwo można usuwać „niewygodnych” członków OKW przez czynniki zewnętrzne, nie żadnej możliwości prawnej weryfikacji takich zewnętrznych decyzji i nie ma możliwości odwołania się od takich decyzji, które podejmowane są jednoosobowo przez komisarza wyborczego (dawniej decyzję podejmował wójt) – wystarczy, iż zastosuje się enigmatyczny zapis o tym, że dany Przewodniczący lub jego zastępca albo zwykły członek OKW utrudnia pracę OKW Najczęściej, jako utrudnianie traktowana jest chęć uczciwego przebiegu organizacji wyborów lub liczenia głosów,
c) Każda struktura powyżej Obwodowej Komisji Wyborczej, mimo że powinna i mogłaby tak samo być wyłaniana jak struktura najniższa, nie podlega już wyborom ze strony obywateli, nie podlega też Komitetom Wyborczym, które nie mają prawa delegowania do pracy w ich składzie swych przedstawicieli. Nawet jeśli wymagałoby to spełnienia jakichś specjalnych kwalifikacji przez kandydata do takiej wyższej struktury, to przecież Komitety Wyborcze stać by było na wskazanie takich obywateli spośród narodu, liczy on bowiem dziesiątki milionów i na pewno posiadałyby osoby górujące swymi kwalifikacjami moralnymi i zawodowymi nad skorumpowaną kastą sędziowską, która okrągłostołowym prawem kaduka okupuje wyższe struktury komisji wyborczych. Jeśli nawet jakiś sędzia ewentualnie miałby uczestniczyć w pracach jakiejkolwiek komisji wyborczej, jakiegokolwiek szczebla, to o tym powinny decydować Komitety Wyborcze badając wcześniej, czy w ogóle spełnia on elementarne zasady uczciwości. Sędziowie w ogóle nie są potrzebni do tych zwykłych czynności jakim jest zbiorcze podliczanie głosów ze szczebla regionalnego/niższego by przekazać je wyżej i wyżej aż do szczebla centralnego. Nie mamy tu do czynienia z niczym skomplikowanym, jest to zwykła czynność arytmetyczna wymagająca znajomości Kodeksu Wyborczego.
d) Delegowanie mężów zaufania lub innego rodzaju przedstawicieli Komitetów Wyborczych do komisji wyborczych wyższego szczebla kompletnie mija się z jakimkolwiek sensem w sytuacji, gdy nie wpuszcza się takich osób do pomieszczeń z podliczającymi wyniki komputerami, nie ma możliwości skontrolowania serwerów, sprzętu, oprogramowania przed i podczas pracy, oraz nakazuje się tym „przedstawicielom” obserwowanie prac komisji wyższego szczebla z pozycji osoby przesiadującej na korytarzu komisji. Ponadto praca komisji wyższego szczebla trwa wiele dni, dotyczy większych zespołów ludzi i kontrolowanie pracy takiego zespołu jest dla jednej osoby niemożliwe. Gdyby te komisje wyższego szczebla składały się z członków wyłanianych przez różne i konkurujące ze sobą oraz zainteresowane kontrolą Komitety Wyborcze, wtedy na wzór Obwodowych Komisji Wyborczych powstałaby struktura wewnętrznej i obywatelskiej kontroli nie podlegającej czynnikom rządzącym lub czynnikom jednej kasty zawodowej.
e) Państwowa Komisja Wyborcza oraz Krajowe Biuro Wyborcze, jako podmioty najwyżej postawione w hierarchii komisji wyborczych, znajdują się w pomieszczeniach należących do władzy wykonawczej i od tej władzy wynajmowanych (konkretnie są to pomieszczenia Prezydenta), nie są w żaden sposób oddzielone a wręcz pokoje sędziów PKW sąsiadują na przemian z pokojami Kancelarii Prezydenta – powoduje to oczywiste pytania o bezstronność sędziów oraz o to jak takie sąsiedztwo może wpływać na PKW i KBW podczas wyborów prezydenckich i nie tylko prezydenckich. Oczywistym jest, że siedziba PKW i KBW powinna być suwerenna i oddalona od wszelkich budynków należących do władzy ustawodawczej, wykonawczej czy sądowniczej.
f) Skład Państwowej Komisji Wyborczej także powinien (przynajmniej w zdecydowanie większej części niż połowa składu) pochodzić z delegowanych do jej czynnych prac przedstawicieli Komitetów Wyborczych, które w danych wyborach uczestniczą. Tymczasem skład PKW jest hermetycznie zamknięty a jakakolwiek (przed wyborami, podczas wyborów i po wyborach) kontrola zewnętrzna zupełnie niemożliwa.
2. Fikcyjność uzyskiwania poparcia obywateli podczas zbierania i sprawdzania list osób popierających Komitety Wyborcze i kandydatów na listach.
a) Okręgowe Komisje Wyborcze składające się z sędziów, a więc spośród współcześnie najbardziej skorumpowanej kasty, stosują dowolność interpretacji zapisu o „czytelności” przedstawionych przez Komitety Wyborcze formularzy z danymi zebranych podpisów poparcia – sformułowanie „nieczytelności” zapisów na formularzach jest określeniem subiektywnym, umożliwiającym sędziom manipulacje i wywieranie nacisku na Komitety Wyborcze. O tym, czy dany zapis jest prawidłowy powinno decydować, czy po wpisaniu danych PESEL obywatela popierającego dany Komitet Wyborczy można ustalić poprawność zapisu biorąc pod uwagę chociażby to, iż charakter pisma osób starszych (ze względu na wiek) lub lekarzy (specyfika zawodu) czasami może być mniej czytelny, a przecież tych osób nie wolno wykluczać z życia publicznego i pozbawiać możliwości korzystania z prawa wyborczego polegającego na okazaniu poparcia jakiegoś Komitetu Wyborczego. To OKW musi udowodnić, iż dany wpis jest fałszywy a nie, że jest na pierwszy rzut oka trudny do odczytania – po to jest system PESEL by potwierdzić, że dany obywatel faktycznie skorzystał ze swego prawa okazania poparcia wybranym przez siebie Komitetom Wyborczym. Okręgowe Komisje Wyborcze nagminnie i bezpodstawnie łamiąc to prawo odmawiają rejestracji kandydatów, którzy na swych listach maja faktycznie istniejące osoby zamieszkujące dany okręg wyborczy lecz weryfikacja ich zapisów w formularzu wymagałaby od sędziów większego zaangażowania i spędzenia nieco dłuższego czasu nad listami niż ten, który sami sobie leniwie wyznaczyli.
b) Okręgowe Komisje Wyborcze nie dokonują sprawdzenia list z poparciem dla Komitetów Wyborczych w obecności Pełnomocników KW i od razu po przyniesieniu tych list. Pełnomocnicy są wypraszani z pomieszczeń, w których sędziowie dokonują „sprawdzenia”. „Sprawdzenie” nie dokonuje się natychmiast po przyniesieniu list lecz na wiele godzin po ich dostarczeniu. Obie te sytuacje (wyproszenie Pełnomocnika KW oraz wielogodzinne opóźnienie w podjęciu przez OKW czynności sprawdzających) dają szerokie pole do manipulacji:
– brak obecności Pełnomocnika KW umożliwia dokonywanie przeróbek w numerach PESEL, na przykład można cyfry 3 przerabiać na 8, cyfry 1 przerabiać na 7,
– brak obecności Pełnomocnika KW w ogóle powinien zdelegalizować jakiekolwiek czynności sędziów OKW dotyczące sprawdzanej listy poparcia, a wypraszanie Pełnomocnika KW i umawianie się z nim na późniejsze terminy przekazania mu decyzji należałoby przyjąć jako celowe działanie osłonowe by ukryć na przykład jakieś konsultacje z mocodawcami zewnętrznymi, którzy mogą mieć wpływ na to, kogo można rejestrować a kogo należy pozbawić poparcia (ponieważ nie ma czytelnych danych lub nieprawidłowe numery PESEL). Obecność Pełnomocnika KW uniemożliwiłaby niepostrzeżone konsultowanie się z czynnikami zewnętrznymi, zaobserwowanie ewentualnych telefonów lub wizyt osób wpływowych z naciskami, przerabianie numerów PESEL przez OKW.
– brak podjęcia czynności OKW od razu po przyniesieniu list, podejmowanie tych czynności dopiero po wielu godzinach, pozbawia Komitety Wyborcze najważniejszej informacji o wystarczającej lub niewystarczającej ilości podpisów z powodu odrzucenie części z nich. Gdyby taka informacja była przekazana od razu Komitety Wyborcze miałyby jeszcze wystarczający czas na zebranie do godz. 24.00 brakującej ilości wpisów z poparciem. Pełnomocnik KW przychodząc do OKW jest przekonany, że odpowiednia ilość podpisów jest zebrana (nie ma przecież dostępu do systemu PESEL by zweryfikować wszystkie zapisy) i wielogodzinne oczekiwanie na werdykt pozbawia Komitety Wyborcze możliwości uzupełnienia w odpowiednim czasie braków.
– czynności OKW powinny być także kontrolowane przez przedstawicieli innych Komitetów Wyborczych lub wyznaczonych jakichś mężów zaufania, gdyż poza kontrolą może dojść do nierównego traktowania Komitetów Wyborczych (teoretycznie może dojść nawet do takiej sytuacji, że preferowany komitet, nawet nie posiadający odpowiedniej ilości głosów, uzyska zatwierdzenie przez skorumpowany i niekontrolowany zespół sędziów z OKW pod warunkiem dostarczenia w nocy albo w następnym dniu brakujących podpisów). Niekontrolowani przez Komitety Wyborcze sędziowie mogą także łaskawszym wzrokiem traktować pewne komitety i poprawiać na ich rzecz „nieczytelne” lub błędne zapisy – jest rzeczą zdumiewającą, że ten etap procesu wyborczego, jakim jest rejestrowanie Komitetów Wyborczych a później kandydatów nie jest w żaden sposób kontrolowany przez konkurujące ze sobą Komitety Wyborcze a sędziowie podczas swych czynności pozbywają się nawet obecności Pełnomocników KW.
3. Fikcyjność „urzędników wyborczych”, którzy mieli przecież zablokować dawny postkomunistyczny system organizowania wyborów przez tych, którzy mieli być w ich wyniku wybrani.
a) PKW w swoich uchwałach odizolowała „urzędników wyborczych”, od jakiegokolwiek wpływu na organizowanie wyborów – w uchwałach po prostu zamiast powierzyć konkretne zadania organizowania wyborów (a przede wszystkim nadzoru nad nimi) „urzędnikom wyborczym” – PKW zadania te zleca samorządom na zasadach „zadań zleconych”. A więc wszystko zostaje po staremu; układom lokalnym pozostawione są wciąż i w sposób systemowy (oraz poza wszelką kontrolą) rzeczy najważniejsze, z punktu widzenia wykorzystania lub tworzenia baz danych w wyborach:
– drukowanie kart wyborczych,
– wykonywanie pieczęci wyborczych,
– przygotowywanie list wyborczych,
– przygotowanie infrastruktury komputerowej,
– wyłanianie składów i uzupełnianie Obwodowych Komitetów Wyborczych (OKW).
Zgodnie z uchwałami PKW, nad wyżej wymienionymi czynnościami „urzędnicy wyborczy” – ani Komitety Wyborcze – nie sprawują żadnego nadzoru; wszystko jest w rękach prezydentów miast, burmistrzów, wójtów i w pełni zależnych od nich pracowników samorządowych (np. pracowników ewidencji ludności).
b) Sami „urzędnicy wyborczy”, niestety, nie są wyłaniani spośród społeczeństwa, w drodze np. egzaminu z wiedzy o prawie wyborczym, lecz rekrutowani są jedynie spośród osób zatrudnionych w administracji publicznej, lub – gdy takich zabrakło – spośród zatrudnionych kiedykolwiek w tej administracji (a więc z czasów komuny). Oczywiste jest, że rekrutują się zatem z kadry zależnej od układów lokalnych.
Organizacja wyborów wróciła na stare tory, bowiem uchwały PKW narzucają „urzędnikom wyborczym” zlecanie wszelkich działań – „po dawnemu” – samorządom oraz jednocześnie uchwały te nie przewidują jakiejkolwiek kontroli, ze strony tych „urzędników wyborczych”, nad działaniami zleconymi samorządom (a z własnej inicjatywy nie chcą się oni tym zajmować). Tak więc, poza pobieraniem dodatkowej pensji miesięcznej (przez jakiś czas przed i podczas wyborów), „urzędnicy wyborczy” na razie nie przyczyniają się do poprawy systemu wyborczego w Polsce, lecz go cementują; ale gdyby sprecyzować Kodeks Wyborczy mogliby wreszcie spełnić zakładaną przez ustawodawcę rolę.
Dążenie do tego by na listach wyborczych znajdowali się wysoko postawieni samorządowcy, od których właśnie zależy drukowanie kart wyborczych, sporządzanie list wyborczych, itp. może wynikać nie z chęci docenienia osiągnięć tych działaczy na niwie samorządowej lecz docenienia możliwości, jakimi dysponują by sfałszować wybory a nawet świadomości, że właśnie byli skuteczni w tym fachu, wiec skoro potrafili dopilnować tego co trzeba wcześniej to i teraz przysporzą głosów, gdy zwerbowani zostali na listy partyjne.
4. Fikcyjność nadzoru wyborów przez Komitety Wyborcze.
a) ani Komitety Wyborcze, ani obywatele – delegowani przez te komitety członkowie Obwodowych Komisji Wyborczych (OKW) – nie mają możliwości nadzoru nad drukiem kart wyborczych i późniejszego śledzenia obiegu i dystrybucji tych kart wyborczych (na ogół OKW dostaje te karty na dzień przed wyborami) i na przykład nie wiadomo, co się z nimi działo wcześniej w drukarniach, a później gdy przywieziono je z drukarń do urzędów miast lub gmin, gdzie paczki z kartami są otwierane i tworzone są tzw. rezerwy kart, przy czym urzędy te przecież posiadają pieczęcie i wszystko inne, co może służyć do fałszowania wyborów. Tworzone rezerwy kart w ogóle nie są później rozliczane w odróżnieniu od każdej karty, którą w obecności członków OKW i mężów zaufania musi rozliczyć OKW przed głosowaniem i po głosowaniu.
b) ani Komitety Wyborcze – ani członkowie OKW – nie mają żadnej kontroli nad tworzonymi „listami wyborców”; są one im wydawane na dzień przed wyborami (wcześniej Kodeks Wyborczy mówił „nie później niż w przeddzień”, a teraz – zupełnie niepotrzebnie – mówi „na dzień przed”). Tymczasem „listy wyborców” musi Gmina mieć już ustawowo gotowe na 21 dni przed wyborami (później tylko już są uzupełnienia i listy dodatkowe) i powinny Komitety Wyborcze – a już na pewno OKW – mieć możliwość weryfikacji, czy są te listy prawidłowo przygotowane (np. w Gdańsku w 2015 roku, jako RKW, odkryliśmy „wyborców” w blokach mieszkalnych pod adresami, pod którymi już lata temu bloki te były wyburzone). Teraz ograniczenie – przed Kodeks Wyborczy – przekazania „list wyborczych”, na dzień przed wyborami, uniemożliwia jakąkolwiek weryfikacje list i sprzyja preparowaniu list w zaciszu takich wydziałów meldunkowych, które są w skorumpowanych miastach. Dlatego obozowi Targowicy zależy na wciągnięciu do wyborów parlamentarnych znanych samorządowców, ponieważ dopiero wtedy będzie aparat im podległy w pełni zaangażowany i wydajny.
c) art. 161a Kodeksu Wyborczego – dający teoretycznie prawo Komitetom Wyborczym zaskarżanie uchwał PKW – jest fikcją, z powodu jednostronnego dawania przez Sąd Najwyższy wiary wyjaśnieniom PKW, do których w ogóle nie może się ustosunkować strona skarżąca, która nie jest – po złożeniu skargi – dopuszczona do konfrontacji z przedstawicielem PKW. PKW – w Kodeksie Wyborczym – nie jest też zobligowana do publikowania najważniejszych uchwał w takim terminie, który dałby możliwość sensownej interwencji. PKW publikuje (w ostatniej chwili) uchwałę o trybie pracy OKW i uniemożliwia tym konstruktywne poprawienie tej uchwały.
d) Komitety Wyborcze powinny wyłaniać na tej samej zasadzie, co Obwodowe Komisje Wyborcze najniższego szczebla, wszelkie wyższe szczeble komisji wyborczej (rejonowe, okręgowe), które po prostu zliczają głosy oddane w komisjach niższego szczebla. To powinna być domena obywatelskiej aktywności i odpowiedzialności, a nie rewir działań skorumpowanej kasty sędziowskiej (tej poprawki Kodeksu Wyborczego nie da się wprowadzić przed jesienią).
5. Fikcyjność głosowania – ze względu na dopuszczony przez PKW dokument – który upoważnia do głosowania:
a) przede wszystkim PKW, w uchwałach dopuszcza możliwość fałszowania wyborów, poprzez używanie do głosowania:
– nieważnego dokumentu (oczywiste bezprawie i możliwość wykorzystania cudzej tożsamości np. dowody osobiste tzw. kolekcjonerskie, wszelkie inne plastykowe „dokumenty”, jak np. karty biblioteczne)
– paszportu (można – pod pretekstem zmyślonego stałego pobytu i zatrudnienia za granicą – bez problemu dwa razy zagłosować; raz przy pomocy zwykłego dowodu w miejscu zamieszkania, drugi głos „na paszport” gdzieś w innej oddalonej komisji, która musi dopisać nas do listy dodatkowej, gdy tylko posłużymy się paszportem i okażemy komisji nie sprawdzane przez nikogo „zaświadczenie”, o pracy za granicą; zaświadczenie musi być teraz – co prawda – przetłumaczone na język polski (do 2019 nie musiało być), ale tego „zaświadczenia” nie musimy zostawić w dokumentacji OKW, więc weryfikacja jest kompletnie niemożliwa. Jedynie tylko tyle, że więcej na ten paszport już nie odda się głosów, bowiem OKW musi postawić w paszporcie pieczątkę o głosowaniu.
– zaświadczenia o prawie do głosowania w innym miejscu, niż miejsce zamieszkania. Zaświadczenia te są łatwe do podrobienia; nie ma nad nimi żadnej kontroli, ze strony Komitetów Wyborczych, czy Obwodowych Komisji Wyborczych. Praktycznie skorumpowany urzędnik gminny może dowolną ilość takich zaświadczeń – „in blanco” – wydać do rąk każdego zainteresowanego; nikt z tych zaświadczeń nie jest rozliczany, bo nie są to druki ścisłego zarachowania! Służby specjalne obcych państw mogą je nawet wydrukować we własnym zakresie; hologram nie jest tu żadną przeszkodą, nawet dla krajowego fałszerza. Każda natomiast OKW ma obowiązek dopisania do listy dodatkowej takiej osoby, zgłaszającej się z takim zaświadczeniem, a obowiązek skonfrontowania wydania takiego zaświadczenia – z biurem meldunkowym głosującego – został zniesiony!
– komórki telefonicznej, aby posłużyć się aplikacją mobilną, do potwierdzenia tożsamości. Musimy w tym miejscu uświadomić sobie, że firmy niemieckie (T-Mobile), chińskie (Play), francuskie (Orange), czy Sorosa (Plus), mają wszystkie dane swych klientów oraz wszelkie możliwości logistyczne ich wykorzystywania. Aplikacja mobilna jest bardzo prosta do podrobienia, przez służby specjalne obcych państw i – jeśli nie ma konieczności zastosowania procedury weryfikacji podczas jej wykorzystywania (a PKW dokładnie o to właśnie zadbała) – jest możliwa do zastosowania na masową skalę, do sfałszowania wyborów, a to z powodu posiadania przez firmy telekomunikacyjne wszelkich danych, do tego potrzebnych:
– danych personalnych setek tysięcy, a nawet milionów swych klientów;
– danych adresowych tych setek tysięcy, lub milionów klientów (a więc też miejsca, gdzie są faktycznie zapisani na listy wyborcze);
– znajomości ich przyzwyczajeń oraz miejsca aktualnego ich pobytu (a więc można wykorzystać dane Polaków, którzy są w Niemczech – na robotach – lub we Francji, czy gdziekolwiek indziej i tego dnia nie zagłosują, a są wpisani na listy wyborców).
Mając te dane, agentura w wielkich miastach może na te wytypowane osoby oddawać głosy, bez konieczności fałszowania list wyborców, bo dane tych osób są przecież na listach; wystarczy zamiast wytypowanego – spośród przebywających np. w Niemczech – zgłosić się po kartę wyborczą i podać (przed nos) komisji wyborczej komórkę, z podrobioną aplikacją, która wykorzysta te posiadane dane (przez te firmy) i użyje zdjęcie głosującego, do aplikacji udającej mTozsamosc. W każdej z nowych odwiedzanych komisji, zdjęcie głosującego będzie – w podrobionej aplikacji – to samo, a zmieniać się będą jedynie dane dookoła zdjęcia. W wielkim mieście Warszawie (i okolicach) jest ponad 2000 komisji wyborczych, które można odwiedzać i multiplikować oddawane głosy. W skali kraju wystarczy 10 000 aktywnych fałszerzy, którzy odwiedzą – w wielkich aglomeracjach – w ciągu dnia 50 komisji; daje to 500 000 fałszywych głosów i zwiększoną frekwencję!
Najważniejszym niebezpieczeństwem – w uchwale PKW – jest to, że narzuca ona zupełnie inny sposób potwierdzenia tożsamości (osoby, okazującej komórkę), niż instrukcja z rządowej aplikacji, na którą się powołuje. Uchwała nie nakazuje w ogóle (jako absolutnie koniecznej) weryfikacji tożsamości on-line – i w czasie rzeczywistym – wygenerowanej przez wyborcę w jego urządzeniu mobilnym, w obecności obwodowej komisji; PKW jedynie wspomina w swej uchwale o „możliwości” stwierdzenia tożsamości wyborcy i tę możliwość już uznaje jako wystarczającą i wiarygodną. Co więcej w wyborach do sejmu i senatu zaznacza, że takie „na oko” stwierdzenie tożsamości jest wystarczające oraz, że „data aktualizacji danych NIE MUSI być datą dnia wyborów”.. PKW – całkowicie się kompromitując – wskazuje takie proste do podrobienia „elementy, które potwierdzają, że wyświetlane dane są „wiarygodne, bezpieczne i aktualne”, które w ogóle nie są wskazane do uwiarygodnienia tożsamości przez rządową aplikację mobilną mObywatel.
Zaznaczyć należy, iż PKW wskazuje – i sugeruje członkom OKW – zwrócenie uwagi na jedynie uwiarygodniające „elementy” oprogramowania i to takie, które są dziecinnie proste do podrobienia, przez osoby piszące różnego rodzaju aplikacje do telefonów komórkowych. Czyli PKW wskazuje na zastosowanie weryfikacji w sposób fikcyjny i odwraca uwagę od takiego sposobu weryfikacji, który jest w aplikacji zalecany, jako jedyny prawidłowy (chociaż nie podczas wyborów, najwyżej podczas zakupów lub na poczcie). Ale nawet ten lepszy sposób weryfikacji, mógłby być tylko użyteczny jedynie dla sprzedawcy, lub listonosza. Ewentualne uzyskanie – podczas zakupów – wiarygodności, wymaga zastosowania ściśle opisanego sposobu weryfikacji, zastosowania on-line łącza sieciowego, o czym w uchwale PKW nie ma ani słowa. Trzeba zaznaczyć, że Kodeks Wyborczy nie przewiduje posługiwania się „tożsamością”, za pomocą urządzeń mobilnych.
6. Fikcja tajności głosowania
Z jednych wyborów na kolejne wybory znikają z lokali wyborczych kabiny z kotarą. Wprowadza się tekturowe, ustawiane ma stołach przegrody pozwalające na swobodne obserwowanie czynności siedzącego obok wyborcy oraz wgląd w skreślenia jakich dokonuje. W ostatnio podjętej uchwale PKW nr 210/2019 PKW wprost informuje, że w Kodeksie Wyborczym nie ma w ogóle mowy o konieczności zapewnienia wyborcom kabin z kotarami i pozostawia, jako otwarty problem w jaki sposób zatem miliony wyborców mają mieć zagwarantowane konstytucyjne prawo do tajności wyborów skoro jedynie sprawdzona metoda instalacji kabin z kotarami nie musi być w lokalach wyborczych zastosowana i zapewniona obywatelom.
7. Fikcja tworzenia protokołu wyborczego
Do wyżej wymienionych fikcji wyborczych, należy dodać także metody fałszowania wyborów, podczas tworzenia protokołu wyborczego:
a) Procedury sporządzania tego protokołu, przewidziane w uchwałach PKW, nie są tak samo przewidziane w Kodeksie Wyborczym i w sprytny sposób pozbawiają Obwodowe Komisje Wyborcze statusu suwerennych ciał obywatelskich, odpowiedzialnych za ręcznie i we własnym, ścisłym gronie sporządzany protokół wyborczy. Mętne w tym zakresie uchwały PKW mówią na początku o tworzeniu ręcznego protokołu, (a tylko ten właściwie jest i powinien być protokołem OKW z wyborów) by później ten protokół – ręcznie i pieczołowicie wypełniany na specjalnych formularzach dostarczanych przecież każdej OKW – nazywać lekceważąco „projektem protokołu”, nieznanym w Kodeksie Wyborczym, wskazując ostatecznie, że tak naprawdę na dostojną nazwę protokołu z głosowania zasługuje dokument wydrukowany z oprogramowania i sprzętu należącego oraz kontrolowanego przez Państwową Komisje Wyborczą oraz gminę. W tworzeniu tego właściwego „protokołu” czynnie już weźmie udział człowiek z zewnątrz – to „pomoc informatyczna”, informatyk przysłany przez gminę. Tymczasem w dostarczonych każdej OKW materiałach są zgodnie z Kodeksem Wyborczym gotowe do wypełnienia ręcznego formularze protokołów ze szczegółową instrukcja ich wypełniania, gdzie wprowadzanie danych jest opisane dokładnie wraz z instrukcją, jak należy krzyżowo sprawdzić te dane by być pewnym, iż są one prawidłowe. Są to czynności zwykłe, arytmetyczne a sposoby sprawdzenia są dokładnie te same, co w oprogramowaniu PKW zainstalowanym w jej komputerach – nie ma wiec żadnego uzasadnienia by proces tworzenia protokołu ręcznego, jedynego właściwego protokołu komisyjnie i w pełnym składzie tworzonego dokumentu, nagle był przerywany procedurą umożliwiającą włączenie się do prac OKW przysłanego przez gminę informatyka i przekierowującego finalna pracę nad ręcznym protokołem w kierunku wytworzenia zupełnie innego protokołu przy pomocy sprzętu podłączonego do oprogramowania i sieci PKW.
b) Wetknięty do prac OKW informatyk komputerowy jest przysłany przez gminę – a wiec ciało żywo zainteresowane wynikiem wyborów, które – jak zaznaczyłem już wcześniej – pod całkowitą i wyłączną kontrolą ma druk i dystrybucję kart wyborczych, wykonanie i przechowywanie pieczęci, losowanie i wyznaczanie składu OKW, a nawet wykonanie list wyborców, które nie ma jak skontrolować. Informatyk ten przed nikim nie jest odpowiedzialny i nawet nie jest zobligowany do przedstawienia, czy uwiarygodnienia swej tożsamości (przypomnijmy, że każda inna osoba, która bierze udział w pracy OKW musiała wcześniej wskazać swą legitymacje do zasiadania w OKW). Personalia członków OKW są ogłoszone wszem i wobec w lokalu wyborczym oraz w sieci internetowej, informatyk zaś gminny nie mając żadnej społecznej legitymizacji ze strony Komitetów Wyborczych, nie ma też obowiązku ujawnienia swej tożsamości przed wyborcami, czy też przed Komitetami Wyborczymi lub członkami OKW.
c) Najczęstszą praktyką jest nielegalne instalowanie przez gminę stanowiska informatyka poza lokalem wyborczym ale dla zachowania pozoru w tym samym budynku. Chodzi o to by praca informatyka nie podlegała kontroli wszystkich członków OKW lecz aby ogromna większość członków OKW siedziała w lokalu wyborczym a pomiędzy nimi a informatykiem biegał z wynikami (coraz to innymi i poprawianymi) Przewodniczący lub jego zastępca. Najlepiej jak taki informatyk zainstaluje się na piętrze – komu będzie się wtedy chciało wciąż biegać i biegać po schodach by wracać stamtąd z informacją, że coś się znów nie zgadza, coś jest źle podliczone bo na ekranie u informatyka pojawił się błąd. Jakby tego było za mało będzie też komunikat, że właśnie oprogramowanie się zawiesiło. Wszystkie te chwyty są obliczone na znużenie członków OKW, spowodowanie by nie pamiętali już wyników wyborów (szczególnie, że są zapisane tylko na jednym egzemplarzu protokołu „próbnego”, z którym biega Przewodniczący). Jest to dogodny sposób na to by czas na tyle się przedłużał do rana by w panikę wpadali pozostali członkowie OKW widząc zbliżający się moment, w którym muszą się przecież już udać do swej powszedniej pracy. Im bardziej ten czas się zbliży do godziny 8.00 tym pewniejsze jest właśnie paniczne podpisywanie przez członków OKW naprędce wydrukowywanych protokołów bez ich wnikliwego sprawdzania z wcześniej sporządzonym ręcznym protokołem (który przecież według uchwały PKW jest tylko projektem protokołu). Informatyk może dowolnie wpisywać dyktowane mu dane by osiągnąć zamierzony cel, wystarczy że świadome wpisze jakieś inne dane powodując wyświetlenie się błędu. Wymarzoną sytuacją dla fałszerzy jest przeciągniecie pracy Przewodniczącego i informatyka do takiego momentu, w którym już nikogo przy tych czynnościach nie ma a protokół jest podpisywany post factum i po wypłaceniu już wszystkim diety za pracę w OKW.
d) O tym, że PKW nie chodzi o prawidłowe sprawdzenie, czy dane z wydrukowanego protokołu zgadzają się z danymi z wcześniej sporządzonego protokołu ręcznego najlepiej świadczy wskazywana przez PKW metoda sprawdzenia danych z obu protokołów – zamiast nakazać porównanie obu protokołów naocznie przez każdego z członków OKW, narzucony jest sposób czytania na głos wyniku wprowadzonego przez informatyka do protokołu i porównanie tego z projektem protokołu (co w oczywisty sposób daje możliwość zakomunikowania na głos takiej informacji, której spodziewają się członkowie OKW, a która wcale nie musi być zgodna z rzeczywiście wpisaną przez informatyka. Tylko naoczne porównanie może być wiarygodne. Nakazywanie przez sędziów PKW metody sprawdzania tylko poprzez odczytywanie na głos wyniku jest kompromitacją i obnażeniem intencji.
e) Jeśli już w ogóle ktoś taki jak informatyk ma dokonywać transferu danych z protokołu do sieci PKW (co i tak powoduje, że te dane nie muszą później przechodzić jakichś szczebli pośrednich komisji regionalnych bo i tak natychmiast są znane PKW) to wpisywanie danych przez informatyka, po sporządzeniu prawidłowego protokołu ręcznego przez pełen skład OKW, powinno być pozostawione jemu samemu pod rygorem pełnej odpowiedzialności karnej, gdyby wprowadził inne dane niż te, które w protokole zostały obliczone przez OKW. W każdym innym przypadku odpowiedzialność za fałszywe obliczenia rozmywać się będą pomiędzy członków OKW a informatyka i nikt nie poniesie konsekwencji w przypadku sfałszowania wyniku.
c) Kodeks Wyborczy nakazuje PKW niezwłoczne opublikowanie na stronach internetowych protokołów z wyborów. Mimo, że protokoły te są wprowadzone do komputerów przez informatyków gminnych a za chwilę później przetransferowane do sieci PKW, wytyczne nic nie mówią, jakie działania mają podjąć Komitety Wyborcze lub Obwodowe Komisje Wyborcze by ten nakaz niezwłocznego udostępnienia protokołów został dopełniony. Dotychczas ten ustawowy nakaz był przez PKW ignorowany pomimo posiadania w zasobach wszystkich protokołów.
8. Fikcyjność dochodzenia swych praw przez Komitety Wyborcze, kandydatów lub wyborców poprzez odwołania lub skargi do wyższych komisji wyborczych (do PKW włącznie) i przed Sądem Najwyższym.
a) Pomimo spełnienia w Kodeksie Wyborczym przez ustawodawcę postulatów RKW by wadliwe, sprzyjające fałszerstwom uchwały PKW były zaskarżalne przed Sadem Najwyższym przez Komitety Wyborcze, jednak procedura zaskarżania przez Komitety Wyborcze uchwał PKW jest nieskuteczna w starciu z kastą niepotrafiącą się przyznać do błędu lub specjalnie lokującą w uchwałach rozwiązania sprzyjające fałszerzom. Komitety Wyborcze mogą jednorazowo i na piśmie przestawić swe zarzuty/skargi po czym niejawne i jednostronne postępowanie przed Sądem Najwyższym, z udziałem jedynie drugiej strony, umożliwia PKW przedstawianie swego stanowiska, które nie podlega żadnej konfrontacji ze stanem faktycznym lub wyjaśnieniem ze strony skarżącej. „Argumenty” PKW są natychmiast przyjmowane za wystarczające i wiarygodne a uchwały zawierające nawet najoczywistsze pomyłki nie są w ogóle korygowane przez Sąd Najwyższy. Sąd Najwyższy wydając wyroki w tych sprawach nie uzasadnia ich później mimo, że jest do tego ustawowo zobowiązany.
b) Czy to Komitety Wyborcze, czy to kandydaci a także zwykli świadkowie nieprawidłowości wyborczych, bez względu na to czego dotyczy sprawa, jak wielkiej jest wagi i jakiego podmiotu lub osoby dotyczy, kierując w trakcie wyborów swe skargi do instancji odwoławczych wskazanych w Kodeksie Wyborczym, nie uzyskują pomocy ze strony instancji wyższych by poskromić nieprawidłowości do jakich dochodzi w niższych szczeblach, na które wnoszona jest skarga lub od decyzji których wnoszone jest odwołanie. Czego by nie dopuścili się urzędnicy wyborczy lub komisarze wyborczy niższego szczebla to jest ignorowane, tolerowane lub umarzane przez instancje odwoławcze wyższego szczebla łącznie z PKW lub nawet Sądem Najwyższym. Powyższy punkt nie dotyczy sytuacji protestów wyborczych, choć działa tu ten sam mechanizm charakterystyczny dla skorumpowanej kasty sędziowskiej. Opisuję tu tylko kwestię dochodzenie prawa w trakcie kampanii wyborczej, podczas głosowania gdy strona łamiącą przepisy i prawo jest instancja, która powinna stać na straży prawidłowego przebiegu wyborów.
c) W dalszym ciągu PKW, zarówno jako instytucja jak i poszczególni pracujący w PKW sędziowie, nie ponoszą, za swoja działalność, żadnej odpowiedzialności karnej lub innej. W żadnym akcie prawnym nie jest wskazane, jakiemu trybunałowi lub sądowi podlega PKW. Powoduje to w składzie PKW poczucie kompletnej bezkarności.
Marcin Dybowski, inicjator i współzałożyciel Ruchu Kontroli Wyborów
Prezes Stowarzyszenia RKW