Nie chwal dnia przed zachodem słońca – głosi stare porzekadło. Kiedyś pochwaliłem NBP i prezesa Glapińskiego (członka RPP). Za wcześnie:
Chwalę Narodowy Bank Polski, Prezydenta, rząd… i zapraszam do budowania V Rzeczpospolitej
Teraz moją pochwałę należy lekko skorygować. Od dziś, po kolejnej podwyżce, główna stopa procentowa osiągnęła poziom 6%. Prześcignęliśmy tym samym Czechów (5,75) i Węgrów (5,25). I narażamy się na ogromne niebezpieczeństwo drenażu polskich finansów i powtórkę z historii. Przerabialiśmy to już w latach 2002-2008. Dwa razy wyższe stopy procentowe w NBP niż w EBC i FED, i zalew Polski dolarami i euro. A potem ich pomnożony odpływ.
Doprowadziło to spekulacyjnego umocnienia złotego, z 1 usd=4,70 zł do 1 usd=2,00 zł. Poza ogromnymi zyskami spekulantów walutowych i drenażem polskich finansów, zaowocowało to wykończeniem polskiej produkcji. Ogromnym spadkiem jej konkurencyjności na świecie.
Dlaczego NBP utrzymywał tak wysokie stopy? Nie rozwijając tu teorii i praktyk spiskowych, również dlatego, że państwo polskie potrzebowało pieniędzy z zewnątrz na swoje utrzymanie. Fatalnie zarządzane mogło zachęcić posiadaczy twardej waluty tylko w ten sposób. O tym, żeby uzdrowić sposób zorganizowania państwa nie pomyślał nikt w polskiej klasie politycznej.
Prawo i Sprawiedliwość, zachwycone wzrostem gospodarczym i likwidacją systemowej mafijnej kradzieży, również nie zrobiło nic, żeby zmienić ustrój naszego państwa.
W sytuacji wzrostu gospodarczego, kolejne rozdawnictwo socjalne miało zapewnić PiS wieczne rządy. Zamiast redukcji polskiego zadłużenia, szczytne socjalistyczne ideały wdrażano na kredyt. Bo przy wzroście gospodarczym nasza zdolność kredytowa stale rosła.
Wielu z nas również się wydawało, że zdolność kredytowa świadczy o naszej zamożności. I wielu przekonało się, że było w błędzie. Drobne problemy ze zdrowiem lub utrata pracy i z wyżyn zamożności lądujemy w czarnej de. A wyjść z niej próbujemy najczęściej zaciągając kolejny kredyt. Tym razem lichwiarski.
Czy właśnie taki scenariusz grozi Polsce? Obawiam się, że tak.
Brak pieniędzy w kasie państwowej i bezowocne próby sprzedaży papierów dłużnych doprowadziły do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Dla pozyskania pieniędzy polski rząd uległ szantażowi Komisji Europejskiej we wszystkich sprawach, łącznie z obyczajowymi. Ale jeszcze pieniędzy nie ma. Dla ściągnięcia kapitału spekulacyjnego RPP kolejny raz podniosła stopy.
W USA aktualna stopa procentowa wynosi 0,5%. W UE 0%. Pomimo wysokiej inflacji, bo stopy procentowe w żaden sposób nie przekładają się na poziom inflacji. O czym wiedzą wszyscy fachowcy, ale zatrudnieni w niepolskich instytucjach finansowych twierdzą co innego. Za coś przecież dostają pieniądze.
Dlatego kapitał spekulacyjny na pewno do nas napłynie. A Mateusz Morawiecki i rządowe media, a także opozycyjne media, każą nam się cieszyć z tego, że kolejna sprzedaż polskiego długu zakończyła się wielkim sukcesem. Hura!
Co powinniśmy zrobić jako jednostki i naród, żeby nie tracić na inflacji, napiszę w sobotę.