Najpierw kilka pytań.
- Czy Polska ma prawo do bycia suwerennym państwem?
- Czy Polacy mają prawo do decydowania o własnym państwie?
- Czy dla uniknięcia konfliktu międzynarodowego Polska powinna oddać część swojego terytorium państwu silniejszemu?
Jeżeli na dwa pierwsze pytania odpowiedzieliście NIE, a na ostatnie TAK, to odejdźcie od mojego tekstu jak najszybciej, proszę. Jeżeli jednak odpowiedzieliście odwrotnie, najpierw 2 x TAK, a potem NIE, to ten tekst jest dla Was.
Skoro pozostaliśmy we własnym gronie, to teraz, wstawcie proszę w pytaniach powyższych w miejsce „Polska” słowo Ukraina. Już?
Dlaczego Ukraińcy nie mieliby mieć takich samych praw co Polacy? Są gorsi od nas, czy są podludźmi? Jakie prawo moralne i racje wyższe miałyby uzasadniać pozbawienie Ukraińców prawa do samostanowienia i decydowania o swoim losie. O swojej polityce zewnętrznej, wewnętrznej i o tym z kim mogą, a z kim nie mogą rozmawiać – w sytuacji napaści zbrojnej i zagrożenia utraty nie tylko Krymu i Donbasu, ale niepodległości państwa.
Niestety, takie bezwzględne wobec Ukraińców stanowisko spotyka się często w polskiej dyskusji publicznej. Prezydenta Ukrainy, napadniętego przez kilkukrotnie silniejszego agresora, pouczają szlachetni Polacy z kim powinien się spotykać, a z kim nie powinien. Skoro dostał pomoc od Polski, to dlaczego chce pomocy od Niemców i te pe.
Dochodzi do tego prorokowanie przyszłości. Gdy Ukraina się obroni, to zapomni o naszej szlachetnej pomocy, a nawet wystąpi przeciwko nam. Zatem nie powinniśmy im dzisiaj pomagać. Ok, ale czy Rosja, po wchłonięciu Ukrainy i ich 300-tysięcznej armii, będzie dla nas mniejszym zagrożeniem?
To rozgoryczenie ma częściowo swoje źródło w idiotycznej propagandzie polskich władz. Eksponowana jest nasza bezinteresowna, „braterska” pomoc i serce na dłoni, zamiast rzeczywistego interesu geopolitycznego w postaci silnego państwa ukraińskiego oddzielającego nas od Rosji.
Czy po zwycięstwie Ukraińcy będą z nami współpracować bardziej niż z Niemcami, tego nie wiem. Ale jakie to ma przełożenie na dzisiejsze tragiczne położenie narodu walczącego o swój byt. A pośrednio o nasze bezpieczeństwo od strony wschodniej.
Co więcej, polska pomoc materialna dla Ukrainy jest kontrowana absurdalnym embargiem na najprostszą ukraińską produkcję rolną. Nie ma prostszego produktu rolnego niż ziarno. Powinniśmy je wykorzystać do budowania własnej przewagi konkurencyjnej. Kurczaki taniej wyprodukowane przez Cedrob, to większe zyski dla samej firmy, ale też dla Polski (pensje i podatki). Pisał o tym Mariusz Patey.
Dostęp do taniego ukraińskiego surowca, w tym taniej energii elektrycznej, to mogłaby być podstawa do budowania silnej i konkurencyjnej polskiej gospodarki. Bo przecież nie zaistniejemy na światowych rynkach (nie tylko żywności), mając do dyspozycji najdroższe surowce i najdroższą energię potrzebną do jej wytworzenia?
Wróćmy na chwilę do polityki rządu. Jest absolutnym skandalem stawianie przez socjalistyczny obóz Zjednoczonej Prawicy znaku równości pomiędzy własnym interesem partyjnym i interesem państwowym. Polska to dużo więcej niż jedna partia. I dużo więcej niż jeden pomysł na zarządzanie państwem. Propaganda rządowa wykluczająca inne opcje polityczne, jako niegodne polskości, wywołuje w tych środowiskach automatyczny sprzeciw wobec każdej decyzji władz i dodatkową furię. I tak niestety dzieje się również w sprawie Ukrainy.
Na koniec trochę historii i ahistorycznego historyzmu dziejowego. Stąd chyba najbardziej wynika nasze pouczanie Ukraińców.
Większość z nas ma zakodowany (wina Sienkiewicza) fałszywy obraz I Rzeczpospolitej. Nawet Rusina Jaremę Wiśniowieckiego, gnębiącego swoich ruskich poddanych i jego prywatne wojsko (płk. Wołodyjowski) uważamy za Polaków.
Stawia się znak równości pomiędzy Polską i I Rzeczpospolitą. W rzeczywistości była to monarchia trzech równoprawnych narodów: Polaków, Litwinów i Rusinów trzech kolorów (Białych, Czarnych i Czerwonych).
Polacy wcale nie mieli w I Rzeczpospolitej uprzywilejowanej pozycji politycznej. Mieli jedynie początkową przewagę cywilizacyjną i kulturową, będąc bliżej Zachodu. To dlatego Litwini, którzy wcześniej się rutynizowali, w następnej kolejności przejmowali polską kulturę i język. Jednak w sferze polityki, to Litwini i Rusini narzucili nam ostatecznie swoje, plemienne i rodowe pojmowanie państwa. Litewscy książęta krwi (po Giedyminie) i ruscy ówcześni oligarchowie zdemolowali obywatelskie państwo ułożone przez Władysława Łokietka i polską szlachtę. Tak upadła I Rzeczpospolita, grzebiąc tym samym swoją polską część – Koronę.
Zatem nie spieszmy się tak bardzo do powtórki z historii. Zarazem odrzućmy ahistoryczny polonocentryzm w spojrzeniu na obecną Ukrainę i współczesnych Ukraińców. Ukraińcy, jak Polacy, Litwini, Niemcy i Czesi, a nawet Słowacy, mają prawo do własnego niepodległego państwa. Do własnej historii, własnych bohaterów i do własnych niezależnych wyborów politycznych.
Jan Azja Kowalski