Po 1989 r. środowiska narodowo-niepodległościowe w większości przebywające na emigracji, tak polskie jak i ukraińskie, zostały zmarginalizowane przez nowe inicjatywy polityczne, tworzone przez ludzi z często komunistycznym rodowodem. Tym niemniej ich głos w obszarze polityki historycznej był w dalszym ciągu znaczący.
Od czasu rozpadu ZSRR środowiska narodowe i nacjonalistyczne w Polsce i na Ukrainie nie były skłonne do korekt w mitach narodowych. Ukraińskie środowiska narodowe, niepodległościowe niechętnie przyznawały, że czystki etniczne organizowane przez UPA na Polakach miały charakter ludobójczy. Ze względu na niedostatek materiałów o charakterze procesowym w wielu przypadkach trudno o jednoznaczne ustalenie zbrodniarzy z imienia i nazwiska.
Strona polska rzadko przyznawała, że działania odwetowe i prewencyjne polskiego podziemia niepodległościowego kierowały się logiką odpowiedzialności zbiorowej i mały nieraz drastycznie brutalny charakter. Tym niemniej pojawiały się próby ustalenia wspólnego katalogu wartości i przełamania impasu, co wobec wzmożonej aktywności Kremla jest ważne dla rozwijania trwałej współpracy polsko- ukraińskiej.
Próby przełamania impasu na przykładzie działań środowisk UNA-UNSO i Ruchu Azowskiego. 2014 -2022 Wspólne interesy polityczne czy wspólnota wartości?
W 2014 r. na Ukrainie wybuchają protesty na Majdanie, mające na celu odsunięcie wyjątkowo skorumpowanych rządów prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. On i jego współpracownicy, w tym prokuratorzy, sędziowie, wysocy oficerowie służb, policji i wojska uczestniczyli w bezprzykładnym psuciu państwa i zorganizowanej kradzieży majątku państwowego. Dochodziło do prób zastraszania lub przekupywania polityków opozycji. Zapewne celem była instalacja dyktatury podobnej do tej, która funkcjonowała na Białorusi i obniżenie wśród Ukraińców zaufania do własnego państwa, by sami zapragnęli wejść w struktury FR. Przy okazji, pod pozorem walki z dyskryminacją języka rosyjskiego, próbowano faktycznie zwiększyć zasięg języka i kultury rosyjskiej i tak obejmującej bez mała cały kraj. Mogło to się skończyć jak na Białorusi: zupełną dominacją rosyjskiego i zupełnym zmarginalizowanym języka ukraińskiego w warunkach już niepodległego państwa ukraińskiego.
Protesty na Majdanie w Kijowie i innych miastach Ukrainy miały gwałtowny przebieg i zakończone zostały ucieczką W. Janukowycza do Rosji.
Kreml zareagował działaniami służb i mało skrywaną interwencją militarną, która doprowadziła do utraty Krymu i części najbardziej uprzemysłowionej i bogatej w surowce wschodniej Ukrainy. Rozpoczęła się przewlekła, obliczona na wyniszczenie gospodarki ukraińskiej i zmęczenie społeczeństwa, wielopoziomowa agresja nazywana wojną hybrydową. Słowa prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego wypowiedziane 12 sierpnia 2008 roku na wiecu w Tbilisi, stolicy Gruzji, wybrzmiały proroczo:
Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę.
Wielu patriotów na Ukrainie, ale też w Polsce, poważnie zaniepokoiło się wzrostem agresywnej aktywności Kremla. Zaczęto szukać porozumienia i współpracy zwłaszcza w tych obszarach, w których do tej pory dialog był trudny. Problem różnych historycznych interpretacji okresu II wojny światowej był wykorzystywany przez rosyjskie ośrodki dywersji psychologicznej celem podnoszenia poziomu negatywnych emocji w społeczeństwie polskim i ukraińskim. Tak, by dla polityków zmierzających do rozwijania współpracy między sąsiednimi krajami był to koszt polityczny, a nie zysk.
Część polskich środowisk narodowych dostrzegło bezpośrednie zagrożenie dla Polski ze strony coraz bardziej aktywnego rosyjskiego ekspansjonizmu i rewizjonizmu. Potrzeba działań pozytywnych, obniżających poziom negatywnych emocji stała się oczywista, tym bardziej, że polityki państwowe nie bardzo sobie radziły z problemem.
W tym czasie uaktywnili się w dużej skali przeciwnicy “pomajdanowej” Ukrainy, tylko z lekka ukrywając prorosyjskie sympatie. Jednym z obszarów, który miał trwale podzielić Polaków i Ukraińców była historia. Uczestniczyli w tym miej lub bardziej świadomie także tzw. „ukraińscy patrioci”, którzy więcej uwagi poświęcali rzekomym zagrożeniom ze strony Polski, niż rzeczywistym ze strony Rosji. W swoich hagiograficznych wystąpieniach idealizowali OUN i UPA, czym dodatkowo dawali argumenty przeciwnikom Ukrainy w Polsce.
Nie wiadomo na ile to były działania służb rosyjskich w Polsce i na Ukrainie, a na ile aktywność tzw. “pożytecznych idiotów” i “wzmożonych patriotów”. Być może jedno i drugie. W literaturze takie działania z wzajemną interakcją środowisk sobie przeciwnych nazywane są nożycami Golicyna[1]
Erupcja negatywnych emocji, mimo rysującej się wspólnoty interesów, mogła doprowadzić do mniejszego wsparcia ze strony polskiej dla obrony ukraińskiej niepodległości, co w konsekwencji prowadziłoby w długim horyzoncie czasowym do wzrostu zagrożeń także dla polskiej państwowości.