Jeszcze niedawno komisarz Reynders atakował wściekle polski rząd (PiS) za nie przestrzeganie prawa, według standardów UE. Ostatnio bardzo chwalił bezprawne i brutalne działania obecnego polskiego rządu (Koalicja 13XII). Teraz, zaraz po wygaśnięciu immunitetu, belgijska policja weszła do domów byłego komisarza UE ds. praworządności. Prokuratorzy zarzucają mu wieloletnie pranie brudnych pieniędzy.
https://dorzeczy.pl/opinie/663811/reynders-podejrzany-o-pranie-pieniedzy-lawina-komentarzy.html
To kolejna odsłona rzeczywistości brukselskiej, po przebrzmiałej już aferze z Evą Kaili. Po pieniądzach katarskich i marokańskich, które mogą zgodnie z unijnymi standardami przyjmować unijni politycy jako zapłata za konferencje i odczyty, jak nasz obecny Minister Spraw Zagranicznych, Radek Sikorski.
Coraz bardziej jest jasne, że to nie kolejny przypadek, ale reguła. Na wysokie stanowiska unijne powoływane są, bo nie wybierane, osobniki o podejrzanej reputacji i przeszłości. Po to, żeby bez zbędnych wahań wykonywali polecenia swoich finansowych przełożonych.
W tekście o Evie Kaili sugerowałem, że skoro katarskie pieniądze wystarczyły do uznania Kataru za państwo praworządne, to za atakami na Polskę, za Zielonym Ładem, Fit for 55 i wiatrakami też mogą stać brudne pieniądze, też spoza EU?
Jeżeli ktoś jeszcze nie rozumie, że tak właśnie jest, to nic nie poradzę. Nie jestem specjalistą od rozumu.
Bartosz Jasiński