Od początku roku polska gospodarka rozwija się w znacznie wolniejszym tempie niż w poprzednich latach. Nie jesteśmy już europejskim tygrysem. Inflacja w Polsce jest na poziomie zdecydowanie wyższym niż w pozostałych państwach Unii, a dynamika wzrostu gospodarczego jest zbliżona do zera. A przecież, według polityków koalicji 13 grudnia, wraz z odblokowaniem środków z KPO oraz przyśpieszeniem zielonej transformacji miało nam się żyć lepiej.
Jak pokazują dane publikowane przez Główny Urząd Statystyczny, rzeczywistość jest całkowicie inna. Dodatkowo Skarb Państwa zadłuża się bardziej niż w ostatnim roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Rząd Donalda Tuska nie przejmuje się jednak gwałtownym wzrostem zadłużenia. Problem ten zostawia dla przyszłych pokoleń. O tym pesymistycznym obrazie polskiej gospodarki pisaliśmy już w czerwcu.
Od tego czasu minęło pół roku, a poprawy wciąż brak. Analitycy finansowali pisali wręcz, że polski konsument umarł. Dane o sprzedaży detalicznej w ostatnich miesiącach były fatalne, znacznie poniżej oczekiwań rynkowych. Nie tylko one rozczarowały – słabsza niż się spodziewano była produkcja przemysłowa, budowlana oraz eksport.
Rząd Donalda Tuska potrzebuje pilnie sukcesów. Nie są nimi na pewno dane o stanie naszej gospodarki. Dolewają one oliwy do ognia krytykom rządu, którzy mówią, że jego polityka doprowadzi Polskę do upadku.
Tymczasem tydzień temu pojawiła się informacja o odwołaniu Prezesa GUS. Sprawował on urząd 8 lat. Nikt wcześniej nie miał do niego zastrzeżeń. Dotychczas nie poznaliśmy uzasadnienia tej decyzji Premiera. Jednak kilka dni po dymisji Prezesa, GUS zaprezentował nowe dane o produkcji przemysłowej w Polsce. Okazały się one lepsze od oczekiwań analityków. Produkcja przemysłowa urosła w październiku o 4,7% wobec 1,8% zakładanych.
Natychmiast odniósł się do nich sam Premier i media prorządowe. Sugerowano, że są one początkiem przyśpieszenia wzrostu przez polską gospodarkę.
Premier reaguje na nowe dane gospodarcze. „Wreszcie!”
Już fakt komentowania pojedynczych danych gospodarczych mnie zaskoczył. Zacząłem się zastanawiać dlaczego przywiązuje się do tej pojedynczej cyfry tak duże znaczenie propagandowo-polityczne. Przecież już w okresie PRL-u jako sukces przedstawiono dane o produkcji przemysłowej. Mówiono o tym ile wyprodukowano węgla, lokomotyw i stali. Społeczeństwu żyło się jednak gorzej.
Premier Tusk stwierdził również, że dane o produkcji są bardzo dobre mimo pogarszającej się sytuacji gospodarczej w Niemczech. Zapomniał jednak dodać, że większości państw UE dane o produkcji przemysłowej są zdecydowanie lepsze niż w Polsce. Widzimy to w statystykach wrześniowych.
Czy zatem przyczyną dymisji prezesa GUS nie była chęć ukrycia prawdziwego obrazu sytuacji gospodarczej w Polsce. Opublikowane we wtorek dane o sprzedaży detalicznej w październiku (+1% r/r) okazały się trochę lepsze od wrześniowych, jednak zdecydowanie poniżej tych z wcześniejszych miesięcy. Polska gospodarka wyraźnie hamuje. Czy nowy prezes GUS zdoła to zmienić? Czy dokona się statystyczny cud?
MTC