Małgorzata Todd, Gwóźdź w zupie

Data

Strona głównaOpinieMałgorzata Todd, Gwóźdź w zupie

Polecamy w dziale

Political fiction

Szybkość zmian twarzy Donalda Tuska od światłego i wolnego od uprzedzeń Europejczyka do zamkniętego nacjonalisty i ksenofoba powoduje, że nie można przewidzieć działań jego rządu.

Widziane na Ukrainie. Masza – jego miłość (6)

Masza i Sasza. Poznali się i zakochali. Od pierwszego wejrzenia. Potem zaczęła się wojna. Sasza poszedł walczyć. Masza obiecała mu miłość i wierność. Do śmierci. Żołd rozdzielał na pół i wysyłał. Matce i Maszy. Po co mu na froncie

Andrzej Kumor, „Zielona granica” niczym komiks „Maus”

Nie chodźcie do kina na ostatni film Holland - myślimy to samo, co nasi strażnicy graniczni. Ale jeżeli chcecie coś o nim wiedzieć, to polecam recenzję redaktora kanadyjskiego Gońca, Andrzeja Kumora, który obejrzał go z obowiązku.
Produkcja filmu bardzo potaniała. Nie trzeba być milionerem, żeby film wyprodukować, a dzisiejszym producentom-milionerom na forsie nie zależy. Zależy im na indoktrynacji. Dlatego nie sposób już oglądać żadnych seriali

Na scenie teatru politycznego bez zmian. Gwoździem programu jest niezmiennie wojna na Ukrainie. Może by zatem warto pochylić się nad kondycją teatru tradycyjnego.

Dawno temu, kiedy jeszcze Cyganie zwali się Cyganami, jeden z nich brylował na jarmarkach. Pokazywał „sztuczkę”, jak z gwoździa można ugotować zupę. Do kociołka zawieszonego nad ogniskiem wlewał wodę, wrzucał gwóźdź i pytał, co jeszcze w zupie powinno się znajdować. Ludziska podpowiadali, a przekupnie, chętnie lub mniej chętnie dorzucali produkty, które w zupie znaleźć się powinny. O dziwo, zupa z gwoździa wychodziła Cyganowi smakowita.

Ta anegdotka przypomniała mi się po obejrzeniu spektaklu Teatru Telewizji Polskiej zatytułowanego „Walizka”, który zmusił mnie do zmiany zdania na temat tego, co jest niezbędne, aby powstało dobre przedstawienie. Dawniej uważałam, że bez dobrego scenariusza najlepszy nawet aktor nie stworzy interesującej kreacji. Byłam w mylnym błędzie, jak mawia nasz nobilitowany TW Bolek. W kółko powtarzanie kilku banałów było tym gwoździem, który posłużył twórcom spektaklu do ugotowania całkiem strawnej zupy, składającej się ze wszystkiego dobrego, poza samym scenariuszem. Ale czy rzeczywiście słowo przestało być dla teatru ważne?

Lenin najwyżej cenił sobie film jako przekaz propagandy i pod tym względem, o dziwo, nic się nie zmieniło. Ale czy rzeczywiście nic? Produkcja filmu bardzo potaniała. Nie trzeba być milionerem, żeby film wyprodukować, a dzisiejszym producentom-milionerom na forsie nie zależy. Zależy im na indoktrynacji. Dlatego nie sposób już oglądać żadnych seriali ociekających propagandą, chamstwem i brzydotą.

Powszechna dostępność techniki filmowej samoistnie nie przełoży się na jakość filmu, ale gdyby udało się skrzyknąć ludzi, którzy zachowali jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku, dobrego smaku i chcieli poświęcić trochę czasu na realizację filmu, można by wiele zdziałać. Zacznijmy od małych, ale mądrych filmików, które nic prawie nie kosztują.

Zdrowia i wolności

Małgorzata Todd 21/2022(596)

 

Ostatnie wpisy autora