Jak w demokracji dochodzi się do władzy? – Trzeba wygrać, lub sfałszować wybory. Partie prześcigają się w pozyskiwaniu zwolenników poprzez napełnianie im kieszeni (pożyczonymi) pieniędzmi, albo tylko samą obietnicą napełnienia, jak czyni to „opozycja totalna”. Niesłusznie zarzuca się Tuskowi, że nie ma programu. Ma. Tyle, że na razie jemu samemu nieznany, bo skąd ma wiedzieć, co w Berlinie i na Kremlu postanowią? Stara się jak może przekonać kogo się da, że jeśli nie wygra kolejnych wyborów, to będzie oczywisty dowód na to, że zostały one sfałszowane, bo przecież lemingi nie mogą stale przegrywać. Kto tego nie rozumie, nie zasługuje, żeby jego głos był brany pod uwagę. Bruksela już zapewne przygotowuje się do ogłoszenia nieważności wyborów w Polsce, gdyby nie wygrał ich pupilek. Zawiedli się srodze wszyscy ci, którzy liczyli na demontaż rządu przez odwołanie ze stanowiska ministra sprawiedliwości.
W polityce nie wybiera się tych, z którymi siada się potem do stołu. Gra z gangsterem z założenia nie może być uczciwa. W razie przegranej gangster wywróci stolik, zdemoluje lokal i zrabuje wszystko co popadnie. Obrażenie się na gangstera skutkuje identyczną sytuacją. Więc co robić? Jak pisał Lenin, jeden z czołowych gangsterów ludzkości, trzeba mieć środki odstraszania, czyli jakieś zbrojne ramię i zdolności przechytrzenia wroga. Opowiadanie wszem i wobec jak się tego dokona, jest oczywiście niedorzeczne. Postulat, żeby nie siadać do stołu z gangsterami znając nawet ich reguły gry, bywa niewykonalny w układach międzynarodowych. A zatem trzeba wiedzieć, na czym polegają banksterskie zagrywki, żeby skutecznie manewrować i nie dać się zmanipulować.