Wystarczyło kilka wypowiedzi Trumpa, jeszcze prezydenta-elekta i parę słów Elona Muska – jego doradcy, by establishment europejski wpadł w panikę. Zaczęło się straszenie odwetem i cenzurą platformy X. Miałaby tego dokonać Komisja Europejska, nawet unieważniając niekorzystne dla nowej europejskiej bolszewii wyniki wyborów w poszczególnych państwach, jak odważył się stwierdzić były(!) komisarz Thierry Breton. A wszystko przez słowa Elona Muska o tym, że tylko objęta politycznym kordonem sanitarnym Alternatywa dla Niemiec (AfD) może uratować Niemcy.
Pisząc te słowa, powyżej i poniżej, również ryzykuję, bo nasz polski Urząd Komunikacji Elektronicznej, będzie mógł mnie, Portal i każdego, kto nie będzie respektował (nowo)mowy miłości, po prostu wyłączyć. Bez uzasadnienia i bez decyzji sądu. Zatoczyła nam historia koło?
Czy bardzo się boję? Oczywiście, że nie. Za siedem dni prezydent-elekt Donald Trump zostanie 47. prezydentem USA, a Elon Musk jego głównym doradcą od przywrócenia wolności słowa w Ameryce i Europie. (Chiny, Rosja i Korea Płn. Są na razie poza amerykańskim zasięgiem.) Wolności słowa zapisanej w amerykańskiej konstytucji.
Wrogowie wolności, wszelkiej maści zamordyści, mniejsi i więksi dyktatorzy, starzy i młodzi bolszewicy, wszyscy oni boją się wolności słowa. Dlaczego? Z prostego powodu, braku logicznych, rozumowych argumentów, dzięki którym mogliby przekonać wyborców do swoich racji. Proste, logiczne argumenty, odwołujące się do prawdy, rzeczywistości i historycznych doświadczeń, zawsze wykażą ich błąd, kłamstwo i zagrożenie dla wolności człowieka.
Wrogowie wolności, zwolennicy zniewolenia człowieka, to wszystko wiedzą. Dlatego zawsze starają się odebrać mu najpierw wolność słowa. Tak, jak się to dzieje obecnie w Europie … i w Polsce. Ale na szczęście wolność słowa przetrwała i wróciła do władzy w Stanach Zjednoczonych. Dni bolszewickiej cenzury w Europie (i w Polsce) są policzone.
Bartosz Jasiński