Od kilkunastu lat jesteśmy bombardowani informacjami, że jesteśmy skazani na zieloną transformację. Ma ona ocalić naszą planetę. Póki co, chcą ją ratować głównie politycy z Unii Europejskiej. Nawet kosztem wzrostu bezrobocia oraz utraty konkurencyjności przemysłu europejskiego.
Przedstawiciele elit biznesowych i politycznych ze Stanów Zjednoczonych oraz Chin dbają o klimat w inny sposób. W większym stopniu uwzględniają interesy swoich przedsiębiorstw. Zielona transformacja ma się odbywać w tych krajach bez szkody dla gospodarki.
Polska od kilkunastu lat również realizuje zieloną transformację. Ograniczamy produkcję energii elektrycznej z węgla kamiennego i zwiększamy jej wytwarzanie z wiatru i słońca. Skutkiem tych działań jest zwiększenie uzależnienia od importu technologii z zagranicy, likwidacja polskiego górnictwa oraz rosnące ceny energii elektrycznej. Widzimy to płacąc za prąd i produkty wytwarzane w naszym kraju. Jednak rządowi politycy oraz liczni dziennikarze nie chcą dostrzegać negatywnych skutków tzw. zielonej rewolucji. Co więcej, bardzo często mówią oni o wysokich kosztach likwidacji energetyki węglowej. Zapominają, że jest ona wciąż fundamentem naszej energetyki. Zapewnia stabilność systemu.
W mediach często możemy usłyszeć, że energetyka odnawialna jest tania. Szczególnie ta wiatrowa. Tymczasem miesiąc temu Ministerstwo Klimatu zaproponowało maksymalne ceny energii elektrycznej w aukcjach dla morskich farm wiatrowych. Mają one wynieść około 500 zł za 1 MWh.
MKiŚ proponuje ceny maksymalne w aukcjach dla offshore – GospodarkaMorska.pl
Są to ceny zbliżone do obecnie notowanych na rynkach energii elektrycznej w Polsce. Okazuje się więc, że energia wiatrowa nie jest konkurencyjna nawet wobec obłożonej podatkami energii węglowej. Co więcej, przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych domagają się podwyższenia tych cen. Obawiają się, że projekty offshore będą za mało rentowne.
Wg MAP ceny maks. na energię z offshore za niskie, uniemożliwią rentowność projektów – Stooq
Dlaczego w ciągu trzech lat cena jaką będziemy płacić za prąd z morskich farm wiatrowych urosła o 50%? Rząd Mateusza Morawieckiego zakładał, że będzie ona wynosić 320 zł za 1 MWh.
Rząd Donalda Tuska, podnosząc cenę energii elektrycznej z offshore, skazuje Polaków i polskie przedsiębiorstwa na wyższe rachunki za energię elektryczną. Miało być taniej, a będzie drożej. Energetyka morska ma być jednak rozwijana w naszym kraju bez względu na koszty.
Inną ścieżkę wybrała Szwecja. Na początku listopada jej rząd anulował 13 projektów morskiej energetyki wiatrowej. Tłumaczył to faktem, że:
Morskie instalacje wytwarzające energię wiatrową na Morzu Bałtyckim stanowią niedopuszczalne ryzyko dla obrony kraju i sojuszników. Szwedzkie wojsko nie widzi w tej chwili rozwiązań technicznych ani warunków prawnych, pozwalających na współistnienie interesów obronnych tego skandynawskiego kraju i energii wiatrowej na Morzu Bałtyckim.
Szwecja nie może bagatelizować zagrożenia ze strony Rosji, więc rezygnuje z offshore
Czy polski rząd nie dostrzega takiego ryzyka dla naszego projektu offshore?
MTC