back to top
More

    130 lat temu urodził się św. Maksymilian Maria Kolbe

    Strona głównaHistoria130 lat temu urodził się św. Maksymilian Maria Kolbe

    Polecamy w dziale

    Polskie konstytucje 3 Maja

    3.05.1505 r. uchwalono Konstytucję Nihil novi. 3.05.1791 r. Konstytucję 3 Maja. 3 maja 1831 r. powstaniec Jastrzębowski napisał projekt konstytucji zjednoczonej Europy - nazwijmy go ojcem zjednoczonej Europy.

    Pałac Kultury i Nauki

    2.05.1952 roku rozpoczęła się budowa Pałacu Kultury i Nauki. Budowało go ok. 8 000 robotników (połowa z ZSRR). Sami zapłaciliśmy za "dar narodu radzieckiego". Dziś PKiN zużywa energię el. 30-tysięcznego miasta.

    Strajki w roku 1988

    24.04.1988 roku zaczął się strajk załogi MPK w Bydgoszczy. Był to pierwszy z wielu strajków. Władza po raz pierwszy zareagowała nie tylko przemocą, ale też gestami pojednawczymi. Rodziła się koncepcja Okrągłego Stołu.

    Śmierć świętego Wojciecha

    23.04.997 roku w Świętym Gaju koło Elbląga męczeńską śmierć poniósł biskup Wojciech. Został zamordowany przez pogańskich Prusów. Stał się Wojciech patronem Polski i najważniejszym spośród świętych.
    Był człowiekiem myśli i czynu. Jego Rycerz Niepokalanej osiągnął w 1939 r. nakład 1 mln. Głosił św. Maksymilian ideę chrześcijaństwa aktywnego społecznie. Walczącego ze złem pod egidą Maryi. Takich kapłanów potrzebuje dziś Polska.

    Wczoraj minęła kolejna rocznica urodzin Maksymiliana Marii Kolbe. Urodził się on  8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli, na terenie zaboru rosyjskiego, w wielodzietnej rodzinie. Był drugim synem Juliusza i jego żony Marii z domu Dąbrowskiej. Na chrzcie otrzymał imię Rajmund. Jego rodzice wywodzili się z rodzin o tradycjach tkackich. Dziadek  Juliusza przybył do Polski z południowych Czech około roku 1840. 

    Rodzice przyszłego świętego należeli do Trzeciego Zakonu św. Franciszka i wychowali synów w duchu religii katolickiej. Z powodu trudnej sytuacji materialnej kilkukrotnie zmieniali miejsce zamieszkania i parali się różnych zajęć. Zawsze jednak stawiali etykę ponad zyskiem, wspierając biednych i potrzebujących. 

    Młody Rajmund był bardzo żywym dzieckiem. Jego matka Marianna, zmartwiona skłonnością Rajmunda do figli, pół żartem rzuciła kiedyś: „co z Ciebie wyrośnie?” i szybko o tym zapomniała. Niespodziewanie miało to wielki wpływ na formowanie młodego umysłu i jego ścieżki życiowej. Po latach wspominała pewne zdarzenie, które miało zaważyć na przyszłym życiu i przeznaczeniu świętego:

    „Mieliśmy taki skryty ołtarzyk, do którego on często się wkradał i modlił się. (…) Byłam niespokojna, czy czasem nie jest chory, więc pytam się go, co się z tobą dzieje? (…) Drżąc ze wzruszenia i ze łzami mówi mi: jak mama mi powiedziała, co to z ciebie będzie, to ja bardzo prosiłem Matkę Bożą, żeby mi powiedziała, co ze mną będzie. I potem, gdy byłem w kościele, to znowu Ją prosiłem, wtedy Matka Boża pokazała mi się, trzymając dwie korony: jedną białą, drugą czerwoną. Z miłością na mnie patrzała i spytała, czy chcę te korony. Biała znaczy, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę… Wówczas Matka Boża mile na mnie spoglądnęła i znikła.”

    Rodzice początkowo planowali, że przejmie po nich rodzinny sklepik. Jednak Rajmund wraz z bratem Franciszkiem (za ich przykładem podążył rok później Józef) postanowił wstąpić do zakonu Franciszkanów.

    W 1910 rozpoczął nowicjat przyjmując imię Maksymilian.

    W 1912 roku zaczął studia w Krakowie, a kilka miesięcy później został wysłany do Międzynarodowego Kolegium Serafickiego w Rzymie. Śluby wieczyste złożył w roku 1914 przyjmując imię Maria.

    W tym samym roku wybuchła I Wojna Światowa. Maksymilian rozważał porzucenie życia zakonnego i pójście w ślady brata, który wstąpił do legionów. Ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, dochodząc do wniosku, że bardziej przysłuży się Polsce i jej Królowej jako kapłan. Wyrazem tej idei było założone w 1917 roku towarzystwo duszpasterskie o nazwie Rycerstwo Niepokalanej, które zajmowało się misją apostolską, a którego patronką była Maryja. Jednocześnie kontynuował swoją edukację.

    Uzyskał doktorat z filozofii na Uniwersytecie Gregorianum w roku 1916, a z teologii w roku 1919.

    Interesował się także fizyką i matematyką. W 1915 zgłosił nawet do urzędu patentowego projekt pojazdu międzyplanetarnego, opierającego się na zasadzie trójczłonowej rakiety nośnej. W 1918 po latach nauki przyjął święcenia kapłańskie. Był gotowy nieść światu zniszczonemu przez wojnę i zarazę słowo Boże. Swoją pierwszą mszę odprawił w Rzymie. Ciągnęło go jednak do Polski, która po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość.

    W 1919 wrócił na łono Ojczyzny. Od razu po przyjeździe podjął wykłady z historii Kościoła w seminarium ojców franciszkanów w Krakowie. W 1920 roku został skierowany do Lwowa, gdzie w zastępstwie ojca Wenantego Katarzyńca objął kierownictwo nowicjatu. Wkrótce jednak, sam zmożony gruźlicą, udał się na leczenie do Zakopanego. 

    W 1922 roku zaczął wydawać w Krakowie miesięcznik (potem tygodnik) „Rycerz Niepokalanej”, który w szczytowym okresie (1939) osiągnął nakład miliona egzemplarzy. Miał on charakter pisma katechetycznego, głoszącego ideę chrześcijaństwa aktywnego, walczącego ze złem pod egidą Maryi. 

    W 1927 roku – na ściernisku pod Warszawą – założył klasztor Niepokalanów. Początkowo liczył on 2 ojców i 19 braci. W ciągu dekady stał się największym konwentem katolickim na świecie, osiągając liczbę 700 aktywnych członków wspólnoty – zakonników i kandydatów. 

    Oprócz „Rycerza Niepokalanej” wydawał Maksymilian „Mały Dziennik”, a także „Rycerzyka Niepokalanej” oraz „Małego Rycerzyka Niepokalanej”, które skierowane były do dzieci. Na łamach dwóch pierwszych tygodników poruszano tematy społeczne, polityczne i kulturalne, co zapewniło im popularność nie tylko wśród ludzi wierzących. Kolbe był zwolennikiem wykorzystywania najnowszych technologii w służbie Bogu. Zbudował elektrownię, wprowadził dalekopis i stworzył plany budowy lotniska. Założył także radiostację (Radio Niepokalanów) nadającą na obszarze całego kraju. Żywo interesował się rozwojem kina i telewizji i marzył o wykorzystaniu także tych zdobyczy techniki do szerzenia Słowa Bożego.

    Żywy charakter Maksymiliana domagał się stale nowych wyzwań, a silna wiara – głoszenia Dobrej Nowiny na całym świecie. W 1930 roku rozpoczął on działalność misyjną w Japonii. 

    Z jego inicjatywy w Nagasaki, na stoku góry, która w 1945 roku osłoni kościół przed bombą atomową, powstał klasztor franciszkanów zwany Ogrodem Niepokalanej. Tu też zaczął wydawać Rycerza Niepokalanej, który osiągnął nakład 60 tysięcy egzemplarzy, oraz lokalne radiofonie. Udało mu się nawrócić na wiarę katolicką japońskiego dyplomatę Hiroyukiego Kawai i wielu innych. 

    Władze japońskie tolerowały tę działalność prawdopodobnie ze względu na charytatywny aspekt misji, która oprócz niesienia nauk ewangelii pomagała materialnie najuboższym.

    Wybuch wojny zastał Maksymiliana Kolbego w Polsce. Już 19 września razem z 34 braćmi, 2 ojcami i klerykiem, został aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie koncentracyjnym w Ostrzeszowie z którego jednak został zwolniony w dniu Niepokalanego Poczęcia. W 1941 roku został ponownie aresztowany i osadzony najpierw na Pawiaku,  a potem w Oświęcimiu. Otrzymał numer obozowy 16670. Przydzielono go do komanda Babice, które pracowało przy wyrębie drzew. 

    Przez cały okres pobytu w Auschwitz prowadził konspiracyjną działalność misyjną, spowiadając, wygłaszając kazania i organizując potajemne msze święte.

    29 lipca 1941 roku dobrowolnie wybrał śmierć głodową, ratując życie Franciszkowi Gajowniczkowi, który tak wspominał to wydarzenie:

    W okresie żniw, w ostatnich dniach lipca 1941 roku, przy nadarzającej się sposobności, jeden z więźniów oświęcimskich z mojego bloku zbiegł. Jako represja za to, na wieczornym apelu nastąpiło dziesiątkowanie więźniów mojego bloku. Dziesięciu więźniów z mojego bloku wyznaczono na śmierć. Dowódca obozu Fritzsch w towarzystwie Rapportfuhrera Palitzscha dokonał selekcji (wyboru). Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami:

    – Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam

    udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza:

    – Was wünscht dieses polnische Schwein? (pol. Czego chce ta polska świnia?)

    O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem:

    – Heraus (Wyjść)

    kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?… Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie.

    A to relacja innego świadka tego wydarzenia, Michała Micherdzyńskiego: 

    „O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę:

    – Was will dieses polnische Schwein? (Czego chce ta polska świnia?).

    Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku:

    – Ich will für ihn sterben (Chcę umrzeć za niego)

    i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie:

    – Wer bist du? (Kim jesteś?)

    – Ich bin polnischer katholischer Priester (Jestem polskim księdzem katolickim.)

    O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa. Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne „ty”, zwrócił się do o. Maksymiliana per „pan”:

    – Warum wollen Sie für ihn sterben? (Dlaczego pan chce umrzeć za niego?)

    O. Maksymilian odpowiedział:

    – Er hat eine Frau und Kinder (On ma żonę i dzieci)

    Po chwili esesman powiedział:

    – Gut (Dobrze).

    Po apelu dziesięciu skazanych (w tym ojca Maksymiliana) zaprowadzono do bloku 11, kazano rozebrać się do naga i zamknięto w piwnicy. Świadkiem ich umierania był więzień nr obozowy 1192, Bruno Borgowiec, który ocalał i w 1946 złożył zeznanie przed notariuszem w Chorzowie:

    Początkowo więźniowie krzyczeli z rozpaczy, bluźniąc przeciw Bogu. Później pod wpływem ojca Kolbego zaczęli się modlić i śpiewać pieśni do Matki Najświętszej. Zakonnik dodawał im otuchy, spowiadał i przygotowywał na śmierć. Stojąc lub klęcząc, wpatrywał się pogodnym wzrokiem w dokonujących inspekcji esesmanów(…) Zmarł w pozycji siedzącej, oparty o ścianę, z oczami otwartymi i głową przechyloną na bok.

    Zgon nastąpił 14 sierpnia 1941 roku po zaaplikowaniu mu trucizny (fenolu) jako, że przeżył ponad dwa tygodnie bez jedzenia i picia- najdłużej spośród wszystkich skazanych. Jego ciało zostało spalone w obozowym krematorium. 

    Franciszek Gajowniczek został przeniesiony do innego obozu i doczekał wyzwolenia przez Amerykanów. Nigdy nie zapomniał komu zawdzięczał ocalenie. 

    Ojciec Maksymilian Maria Kolbe został beatyfikowany podczas uroczystej mszy świętej 17 października 1971 roku przez papieża Pawła VI. Na jego beatyfikację przybyło około 150 tys. osób, w tym Franciszek Gajowniczek, kardynałowie Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła. 

    Ten ostatni 10 lat później już jako papież Jan Paweł II dokonał kanonizacji Maksymiliana Kolbego jako męczennika. Powiedział: 

    Ojciec Maksymilian Kolbe, więzień obozowy, upomniał się w obozie śmierci o prawo do życia niewinnego człowieka – jednego z milionów. Ten człowiek (Franciszek Gajowniczek) żyje po dzień dzisiejszy, i jest wśród nas obecny. Ojciec Kolbe upomniał się o prawo do życia, wyrażając gotowość pójścia na śmierć w jego zastępstwie, ponieważ tamten był ojcem rodziny i jego życie potrzebne było najbliższym. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe potwierdził w ten sposób prawo Stwórcy do życia niewinnego człowieka, dał świadectwo Chrystusowi i miłości.

    Kazimierz Grabowski

    Skrócony link:
    https://abcniepodleglosc.pl/rxra

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja